"Mushishi" zdążyło mnie przyzwyczaić do tego, że co tom oferuje mniej więcej to samo. W czwartej odsłonie również nie ma zmian – co może zadowolić fanów serii, ale i wprawić ich w lekkie znużenie.
Właściwie nikomu nie sprawiłoby problemu rozpoczęcie lektury od recenzowanego tomu. Wystarczy wiedzieć, że na świecie żyją stworzenia zwane mushi, które w różny sposób ingerują w egzystencję ludzi – czasem doprowadzają tym do dramatów. Główny bohater to mushishi i jego rolą jest rozwiązywanie problemów z mushi.
Tradycyjnie w środku znajdujemy pięć historii. Są one osnute baśniową atmosferą i często dążą do nieoczywistych finałów. Jednak to już wiemy, jeśli czytaliśmy poprzednie odsłony, przez co w lekturę wkrada się monotonia. Yuki Urushibara nie schodzi poniżej dobrego poziomu, ale też nie zaskakuje niczym nowym. Opowieści łatwo zacierają się w pamięci, zlewają się ze sobą... Nie widać szansy na zmianę, bo seria nie ma żadnego głównego wątku, powraca jedynie kwestia przeszłości głównego bohatera. Dzieje się to w "Dźwięku deptanej trawy", lecz nie przynosi ona godnych uwagi informacji.