

Niepodważalny faktem jest, że Mark Morgan to prawdziwy wizjoner i geniusz muzyczny. Trzeba być naprawdę wypranym ze wszelakich wyższych uczuć i dobrego smaku lub kompletnie postradać rozum, aby uważać inaczej. Kompozytor, który stoi za legendarnymi ścieżkami dźwiękowymi do dwóch pierwszych części sagi „Fallout” i gry „Planescape: Torment”, musi być natchniony przez samego Boga – innego wytłumaczenia nie ma. To tak olbrzymie źródło inspiracji i klimatu w najczystszej postaci, że śmiało może aspirować ono do miana dzieła sztuki. Jego twórczości się nie słucha – ją się zwyczajnie chłonie, bo swą harmonią i pięknem dotyka ona naszej duszy. Podsumowując to zwyczajnie genialne połączenie muzyki elektronicznej z brzmieniami symfonicznymi.
Dlaczego o tym piszę właśnie dzisiaj? Muzyk kończy dziś dokładnie 49 lat i za to co zrobił dla naszego zacnego gatunku, należy mu się spełnienie każdego, nawet najbardziej hedonistycznego, marzenia. Sto lat Panie Morgan, sto lat.