Istnieli albo nie istnieli.
Na wyspie albo nie na wyspie.
Ocean albo nie ocean
połknął ich albo nie.
Vitanee: Bul bul bul, Noire gdzie jesteś, bul bul? Gdzie my się znalazłyśmy? Tam, przy rafie koralowej się coś świeci, popłyńmy w tamtą stronę!
Noire Panthere: Chyba muszę wziąć z tobą rozwód! Znaczy, eee, wyprowadzić się i zabrać lwią część księgozbioru. Dopiero co ratowałam ci skórę wyciągając ją z wody, to znów w niej jestem. I kto mi teraz to futro będzie suszył i czesał?!
V: Oj no, nie moja wina, że w czasie twojego nurkowania podmieniono jeża. Na świstoklik! I teraz proszę, jesteśmy pod wodą, a to miasto przed nami to chyba Atlantyda. Trza było jeża pilnować!
N: Komu to mówisz?! Sama sobie jeża pilnuj, ja tam jeżowego towarzystwa mam dość, bo ileż można na te kolce uważać?! Jeszcze mi się w łapy powbijają! I zaraz, hej, moment. Atlantyda? TO miasto...? Hm, może jednak nie będzie tak źle...