Tekst zawiera spoilery.
Jak zakończył się "Wiedźmin 3: Dziki Gon"? W naszym kraju można nie znać własnego imienia oraz nazwiska, lecz z trudem można nie kojarzyć losów Geralta i jego bliskich. We wszystkich alternatywnych wariantach. Nieomalże większość jest dla odbiorców zrozumiała. Wyjątek stanowią trzy ewentualności, jakie mogą spotkać przybraną córkę wiedźmina:
- Dobre – bohaterka zostaje wiedźminką.
- Neutralne – dziewczyna zostaje cesarzową.
- Złe – Ciri i Geralt... no właśnie, na Święty Ogień, co z nimi się dzieje?!
Najprostsza, najpopularniejsza odpowiedź brzmi, że Ciri zginęła. Mówi się nawet o tym, że śmierć spotkała ich oboje. Ciri poniosła śmierć w walce z Białym Zimnem, zaś Geralta zjadły potwory na bagnie. Jednakowoż podstawą do stwierdzenia czyjejś śmierci są zwłoki delikwenta. Tych nie widzimy. Śmierć Ciri to jedynie przekonanie Geralta potwierdzone przez wiedźmę na bagnie, śmierć Geralta jest jedynie dopowiedzeniem. W związku z tym, istnieje druga teoria, chciałoby się rzec – spiskowa. Według niej trzy zakończenia stanowią jeden ciąg. Jest to oczywiście wierutna bzdura, a każda z tych historii różni się przebiegiem rozmowy z cesarzem. Skoro zaś jest ona jedna, to nie może być różna! Według narracji Jaskra, Ciri miała mieć wiele przygód i osiągnięć jako wiedźminka, tymczasem w "neutralnym" zakończeniu zostaje po kilku miesiącach od końca gry cesarzową. Czysty nonsens, który ostatecznie pogrzebało DLC "Krew i Wino". Jeśli spróbowaliśmy trójkąta z Yennefer i Triss, na to, czy przybędzie Ciri oraz co ona opowie ma wpływ tylko jedno z zakończeń.
W niniejszym tekście chciałbym przedstawić alternatywną wizję "złego" zakończenia, zakończenia, w którym... nikt nie umiera.
Losy pasierbicy wiedźmina warunkuje pięć decyzji z opcjonalną szóstą. Dokładnie tak uważam, że należy je rozpatrywać:
1. Czy rzucimy w Ciri śnieżką, czy będziemy z nią pić (po śmierci Vesemira).
2. Czy wywieziemy Ciri do Wyzimy, czy nie powiadomimy cesarza.
2b. Jeśli wywieziemy Ciri do Wyzimy, czy przyjmiemy za to pieniądze, czy nie.
3. Czy będziemy ją niańczyć na spotkaniu z Filippą, czy samej pozwolimy rozmówić się z czarodziejkami.
4. Czy pozwolimy jej zdemolować laboratorium Avallacha.
5. Czy pogrzebiemy zwłoki Skjalla.
Czasami można się spotkać ze stwierdzeniem, że niepowiadomienie cesarza sprawia, iż zostają jedynie cztery decyzje, lecz potrzeba tylko dwóch "dobrych". Jest to według mnie błędne stwierdzenie. Uważam, że zabranie Ciri do cesarza jest decyzją błędną samą w sobie, którą możemy jedynie "zrehabilitować" w oczach córki odmawiając przyjęcia zapłaty. Wątek nie pojawia się w retrospekcjach, jest jednak, że się tak wyrażę, "w tle". Ciri nie ma co wspominać, bo w ogóle nie dowiaduje się o układach z cesarzem i umowach jej dotyczących.
Wybory te doczekały się pewnych żartów. W końcu, hiperbolizując, "Ciri umiera, bo nie rzucało się w nią śnieżkami". Wbrew pozorom, ten układ wyborów jest bardzo przejrzysty, logiczny, naturalny i... egzaminujący gracza. Do zdania testu wymagane są znajomość książek i gier oraz szczątkowa empatia. Przeanalizujmy kolejno decyzje:
1. Rzucanie śnieżkami jest decyzją obojętną. Możemy, lecz nie musimy. Różnie się w życiu układa, raz nie udało się jej poprawić humoru, ale chcieliśmy dobrze. To przecież nie jest koniec świata!
2. Doskonale wiemy jednak, kim jest Emhyr, pamiętamy także, że Ciri za nim nie przepada. Dlatego nie zmuszamy jej do spotkania i rozmowy z kimś, kogo ona nie chce widzieć na oczy. To wynika ze znajomości książki (oraz jej zrozumienia). W razie wątpliwości, Ciri na Skellige wyraża się dość nieprzychylnie o Emhyrze, kiedy Yennefer mówi, że jest on jednak przecież jej ojcem. Wyraźnie podkreśla, że nie chce go znać.
3. Pięć minut rozgrywki wcześniej Ciri wścieka się, że Geralt z Avallachem rozmawiają o niej, nie biorąc jej zdania pod uwagę. Podkreśla ona przy tym jasno i wyraźnie, że jest odpowiedzialna sama za siebie. Co gracz robi pięć minut później Zastanówmy się...
a) możemy jej samej pozwolić rozwiązać problemy
b) lub ją niańczyć... Żeby dobrze zdać ten test, wystarczy słuchać dialogów, to wszystko.
4. Zniszczyć laboratorium? Absolutnie nie! Ah... te wiedźmińskie skrupuły... Ciri pewnie będzie przykro, że nie pozwoliliśmy jej się wyżyć. Jednak ona przecież wie, że Geralt ma swoje zasady, mówi o tym zresztą nawet, gdy wyrażamy się niechętnie o pomyśle kradzieży konia, broniąc go przed złośliwym cyrkowcem, który z tego kpi.
5. Skjall to wątek żywcem przeniesiony z książek. O dziwo, wiedźminka bywa miejscami konserwatywna. Jednym z przejawów była jej potrzeba do oddawania szacunku zmarłym. W "Pani Jeziora" odwiedziła miejsce, gdzie pochowano Mistle, ponadto pragnęła pogrzebać Vysogotę, który zmarł samotnie w swej pustelni na bagnach.
Et voilà, mamy "dobre zakończenie". Być może Geralt nie zawsze uszczęśliwiał Ciri, lecz przecież nie o to chodzi. Mając swoje zdanie, uszanowaliśmy jej uczucia, wybory i potrzeby. W tle mamy też dziesiątki innych czynów, jakkolwiek nie branych pod uwagę. Zostaliśmy właśnie tatusiem niemal doskonałym, oklaski dla gracza!
Jaki związek ma ten wywód z interpretacją zakończenia? Jak już zasugerowałem jasno i wyraźnie, gracze mieli problem ze zrozumieniem jej oczekiwań oraz decyzji, choć nie są one aż tak złożone i wymagające. Wiele tych błędów wynika z patrzenia z perspektywy Białego Wilka, pomijając perspektywę Ciri. A teraz przejdźmy do właściwej interpretacji tak zwanego "złego zakończenia". A jest ono zawarte na poniższych screenach (Geralt pytał, czy podróż między światami jest trudna):
Przypomnijmy sobie ostatnie sceny wyprawy Ciri przeciwko Białemu Zimnu, przed retrospekcją:
Potem następują retrospekcje a następnie, niezależnie od wspomnień, Ciri "wchodzi" w Białe Zimno.
A teraz połączmy fakty:
Ciri może podróżować gdzie i kiedy chce. Nie łączy ją jednak nic szczególnego z żadnym światem... poza jednym wyjątkiem – z "Wiedźminlandem" łączy ją Geralt z Rivii. Właśnie Geralt, a nie Yennefer. Owszem, w Hirundum ("Czas pogardy") nie chciała otwarcie faworyzować ani wiedźmina ani czarodziejki i udała omdlenie, a pod koniec cyklu była gotowa poświęcić siebie w zamian za Yennefer ("Pani Jeziora", przybycie Ciri do cytadeli Stygga), ale dobrze wiemy z kim naprawdę była bardziej związana.
Co oznaczają zatem retrospekcje? Ciri szuka miejsca, w które mogłaby się przenieść. Pierwszą, naturalną myślą, szuka miejsc, które dobrze jej się kojarzą – a gdzie może być dobrze, jak nie z jej przybranym ojcem, Geraltem? Przypominając jednak sobie pewne sytuacje... zwyczajnie stwierdza, że coś się zmieniło. Ostatnie sceny nie wskazują, by w ciągu sekundy miała umrzeć, miała z całą pewnością czas pomyśleć jeszcze o kilku innych miejscach, w które mogłaby się udać. Ona szła pewnie przed siebie i nie zamieniała się w sopel lodu. Warte również uwagi jest to, że Ciri w każdej z wersji najpierw ma moment retrospekcji, a dopiero następnie idzie w środek Białego Zimna. Wydaje się, że ona zawczasu próbowała dokonać wizualizacji miejsca, w które ucieknie, gdy nadejdzie ten moment. To nie była jeszcze ta chwila, kiedy ona przenosiła się, ona dopiero zmierzała na konfrontację z Białym Zimnem. Samo "starcie", czymkolwiek ono było, nie zostało ukazane.
Ostatnia z wiedźm mówi, że Ciri nie żyje. Czy zdanie którejkolwiek z wiedźm może być wiarygodne? Niektórzy sądzą, że skoro wiedzą one wszystko, to tak. Jest jednak duża różnica między wszechwiedzą, a dzieleniem się z nią. To trochę jak z notatkami przed kolokwium. Czasem się podzielisz, czasem nie, a czasem dasz błędne odpowiedzi, by kogoś spróbować uwalić. Czy jest możliwe, że wiedźma spróbowała tej trzeciej możliwości? Przypomnijmy sobie pierwsze spotkanie. Wiedźmy mówią Geraltowi o Ciri: "Nie widziałeś jej od dawna. Zmieniła się na gorsze". Geralt pyta się: "Dlaczego was zaatakowała?". Wiedźmy odpowiadają: "To już nie jest ta, którą znałeś. Przepełniał ją gniew". Tylko w zamian za wyświadczoną wcześniej przysługę, wiedźmy przyznają, że powodem sporu z Ciri był fakt, że nie chciała być przez nie zjedzona.
Dopiero pod naciskiem Geralta, opowiedziały jak było naprawdę. Ostatnia z wiedźm, w swojej wszechwiedzy, musiała przewidzieć własną śmierć. Musiała też jednak, najwyraźniej, ujrzeć we wspomnianej wizji, jak może się na swoim zabójcy zemścić.
Czy Geralt jednak w tym zakończeniu ginie? Nie. Zauważmy, że to jedyne zakończenie, którego nie komentuje Jaskier. Co go przed tym podtrzymuje? Geralt, żywy, lecz załamany. Owszem, bard nie miał skrupułów wywlekać co się tylko da z romansu wiedźmina z Yennefer, robiąc z tego temat plotek. Z drugiej jednak strony, był przyjacielem Białego Wilka. Pomimo wrodzonej głupoty, Jaskier wykazywał pewną empatię. Czym innym jest nieszczęśliwa miłość, czym innym – śmierć bliskiego. O ile te plotki i ballady Geralt wielokrotnie wybaczał, Jaskier ma świadomość, że "komercjalizacja" śmierci Ciri i jego cierpienia rozwścieczyłaby wiedźmina nie na żarty... Czytelnik może mi wytknąć błąd logiczny; "śmierć Ciri?". Tak, ponieważ Geralt w to szczerze wierzy w tym zakończeniu... choć to nieprawda. Sam Jaskier nawet nie jest co do tego w pełni przekonany o Ciri wzmiankując tylko tyle, że jej losy są nieznane. Jest to też fascynujący ciąg logiczny. W tej wersji historii, Geralt traktuje Ciri jako niesamodzielne dziecko. Tak też interpretuje on dalsze losy Ciri – zginęła, bo jej nie uchronił. Stale jej pilnował, a ten jeden raz nie zdołał. Zgoła odmiennie wygląda jednak kwestia, kiedy udaje nam się nawiązać z wiedźminką nić wzajemnego zrozumienia – rozmowa w tawernie, wygląda nieomalże jak rozmowa dwóch kumpli. Ciekawe jest przy tym, jak gra wpływa na samego gracza. Oczywiście, zakładamy w tym przypadku, że nie zna on konsekwencji alternatywnych wyborów ani innych zakończeń. Otóż, ten który niańczył Ciri, myśli dokładnie jak Geralt w zakończeniu. Podobnie (tzn. z perspektywy Geralta) postrzega sprawę ten, który traktował ją po partnersku.
Dlaczego Ciri miałaby to jednak robić, czemu opuszcza Geralta? Czy robi to jedynie na złość, odgrywa się? Bynajmniej. Ona nie jest postacią w tle, nie jest typowym "followerem", któremu trzeba podcierać tyłek i wycierać smarki, bo inaczej się na nas obrazi i odejdzie, jak przyzwyczaiły do tego inne gry. Ciri jest postacią co najmniej równorzędną Geraltowi, ewentualna przewaga Geralta tkwi przede wszystkim w jego doświadczeniu. Ciri jednak niewiele mu ustępuje. Mając siedemnaście lat, podczas walki na schodach cytadeli Stygga, odbiła posłaną przez łucznika strzałę. Od tych wydarzeń, do czasu akcji "Dzikiego Gonu", minęły cztery lata. Jej talenty tylko poszerzyły się, zwłaszcza warto zwrócić uwagę na jej możliwości poruszania się między światami, a także towarzysząca temu umiejętność teleportacji. Podejmując negatywne wybory, zachowujemy się tak, jakbyśmy nie mieli tej świadomości. "Chronimy" ją, co wcale nie sprawia że ją rzeczywiście przed czymś bronimy, a jedynie upokarzamy w ten sposób poprzez infantylizację. Jej to natomiast nie odpowiada, wręcz przeciwnie. Dlaczego więc odchodzi? Dla swojego dobra, by móc spełniać swoje aspiracje i samorealizować się – to wszystko. Robi to, aby być wolna. W tej sytuacji, ponowne spotkanie z Geraltem, okazało się rozczarowaniem.
Komentarze
Na prawdę ktoś tak robi? XD
Sama interpretacja bardzo dobra ale to zdanie troche sprawia że podchodzę do autora z wielkim dystansem
Drugi z lożą, jeśli ktoś grał w wiedźmina 2 też nie jest zły bo po zagraniu w 2 nie ufałem loży.
Trzeci z Emhyrem wiadomo, że jeden dobry ale to jest jakby dodatkowy wybór, którego nie miałem.
Czwarty z laboratorium jest trochę śmieszny bo pozwalamy jej zniszczyć laboratorium Avvalacha (nie pamiętam jak to się pisało)-osoby , która ją chroniła
Piąty wiadomo tylko jeden wybór.
więc podchodząc do Ciri z ostrożnością i nie pozwalanie jej na wszystko co chce jest złe to trochę dziwne.
Oczywiście to tylko moja opinia
Dodaj komentarz