Opowiadanie historii przez bohatera z pewnej odległości czasowej jest trudną zagrywką. Łatwo o wytrącanie z rytmu, a i do tak przedstawianej fabuły trzeba się przystosować, dać się jej rozkręcić. Niedawno oglądałem "Dżentelmenów" Guya Ritchie'ego, którzy bazowali na podobnej narracji i choć mają świetną scenę otwierającą, to kolejne minuty były potrzebne, by dobrze przebić się do zawartości i zupełnie zachwycić się filmem. Nie inaczej jest z "Indyjską włóczęgą", która po pierwszym szoku wizualnym, powodowanym między innymi wydaniem, przez chwilę bada cierpliwość czytającego.
"Indyjska włóczęga" jest kontynuacją XVII-wiecznej powieści "Żywot młodzika niepoczciwego imieniem Pablos, czyli wzór dla obieżyświatów i zwierciadło filutów" Francisca de Quevedo. Ciąg dalszy, choć został zapowiedziany, nie powstał, aż Alain Ayroles i Juanjo Guarnido postanowili przedstawić kolejne losy Pablosa, tylko że w komiksowym medium. Pierwszej części nie trzeba znać, ale warto zaznaczyć, że jest klasykiem literatury pikarejskiej.