Okazuje się, że po dwóch tomach "Gdy zapłaczą cykady" – "Księdze uprowadzenia przez demony" i "Księdze dryfującej bawełny" – autor nadal jest w stanie zaskakiwać czytelnika. Może się wydawać, że wiemy już bardzo dużo, ale "Księga morderczej klątwy" dostarcza nowych informacji, które skłaniają do zastanowienia się nad sytuacją jeszcze raz.
Wprowadzenie nadal prezentuje się bardzo podobnie. Młody Keiichi jest nowym mieszkańcem wioski Hinamizawa, gdzie zdążył zaprzyjaźnić się z kilkoma dziewczynami. Razem tworzą zgraną paczkę, aż dowiaduje się o tajemniczych morderstwach.... Tym razem jednak sprawa zostaje przedstawiona w zupełnie inny sposób, a historia wkracza w rejony dramatu społecznego. Akcja skupia się na Satoko, którą bohater zaczyna traktować jak młodszą siostrę.
Niestety spokojny początek wywołuje już znużenie. Wymaga tego formuła – tylko że klubowe zabawy, w których Maebara niezmiennie przegrywa, są tak infantylną rozrywką, że aż chciałoby się je ograniczyć. Tymczasem mam wrażenie, iż ten wstęp został dodatkowo rozbudowany. Wcześniej nie odczuwało się zmęczenia nim, a tu szybko się ono pojawia z braku interesujących wydarzeń. Fabuła jest przeciągana, a Keiichi musi jeszcze wysłuchać opowieści o klątwie i historii wioski... Zbyt długo to trwa.