Magi: Labyrinth of Magic. Tom 1

2 minuty czytania

magi: labyrinth of magic #1

Arabskie klimaty rodem z "Baśni tysiąca i jednej nocy"? Mały chłopiec imieniem Aladyn i jego magiczny flet, w którym pomieszkuje nie mniej magiczny dżin? Tak oto pokrótce przedstawia się pierwszy tom "Magi: Labyrinth of Magic".

Trzeba przyznać, że autorka – Shinobu Ohtaka – wykazała się niemałą odwagą, w końcu Bliski Wschód nie jest zbyt często eksplorowany w mandze czy anime. Mimo to Ohtaka przedstawia historię pozwalającą wierzyć, że ta seria będzie czymś więcej niż tylko ciekawostką.

Głównym bohaterem jest chłopiec (około dziesięcio-trzynastoletni), którego poznajemy w momencie, gdy głodny i spragniony prosi kilku bandytów o prowiant. Na efekty nie trzeba długo czekać – recydywiści go wyśmiewają i pragną obłupić z i tak bardzo skromnego dobytku, ale z pomocą przychodzi chłopcu jego przyjaciel dżin. A raczej jego olbrzymie łapska. Dżin to bardzo osobliwy, ponieważ nie zawsze pokazuje się w pełnej krasie, ale gdy tylko trzeba, to pomaga młodemu towarzyszowi. Chciałoby się powiedzieć, że ma łeb na karku? No właśnie nie ma – to bezgłowy dżin. Dodajmy, że młodzieniec ma słabość do płci pięknej.

Jak widać – skojarzenie ze słynnym Aladynem z animacji Disneya nie jest do końca na miejscu, bo protagonista wykreowany przez Shinobu Ohtakę okazuje się tylko pozornie podobny. Cel jego podróży stanowi poszukiwanie skarbów, w czym pomogą mu przypadkowo napotkani ludzie, którzy zobaczą w chłopcu coś, z czego on sam nie zdaje sobie sprawy. Bo taki właśnie jest Aladyn – totalnie oderwany od rzeczywistości, średnio zna się na pieniądzach, coś tam zawsze zje, wypije i gdzieś się prześpi, przemieszczając się z jednego miejsca do drugiego i po drodze spotykając inne, czasem niewiele mniej zwariowane postacie. Nie dowiadujemy się za wiele o jego przeszłości, ale trudno wierzyć, by ten stan rzeczy utrzymał się w następnych tomikach.

Pierwszy tom dobrze pokazuje, z czym będziemy mieli do czynienia w dalszych albumach – sporo zwariowanego humoru mamy gwarantowane, ale nie brakuje też, chociaż znacznie rzadziej występujących, fragmentów uderzających w poważniejsze tony. Znalazło się miejsce na dialogi traktujące chociażby o pozycji społecznej – jeden z drugoplanowych bohaterów z ogromnym przekonaniem twierdzi, że wszystko zależy od urodzenia i to w trakcie podróży z osobami o wiele skromniejszymi pod względem zasobności portfelami. Takich wzmianek jest więcej i choć o daleko idących rozmyślaniach nie można tu mówić, to dobrze, że przy pokaźnej dawce dowcipu autorka postanowiła zaznaczyć, że świat widziany w "Magi: Labyrinth of Magic" to nie idylla.

Magi: Labyrinth of Magic #1

Bardzo pozytywne słowa można napisać o rysunkach, bo Ohtaka "czuje klimat" i, mimo typowo mangowej kreski, nie będziemy mieli problemu, by poczuć arabski folklor. Nie można zapomnieć również o naprawdę dużym przywiązaniu do szczegółów i drugiego planu – kadry są drobiazgowe, kiedy trzeba dynamiczne, a miksowanie mniejszych z większymi nie wybija z lektury.

Czy w "Magi" są jakieś negatywne elementy? Cóż, niezbyt skrzętnie skrywana słabość młodego Aladyna do kobiecych piersi nie każdego rozbawi, ale to nie zmienia faktu, że największą bolączką jest konstrukcja pierwszego tomu. Chłopak nawiązuje kilka znajomości, przeżywa parę mniej lub bardziej dziwacznych przygód, lecz przez cały album czuć, że to zaledwie początek, a najlepsze jeszcze przed nami. A że i tak już pierwszy tomik to dobra pozycja, to tym bardziej warto mieć na uwadze serię Shinobu Ohtaki.

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
7.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...