Czekaliśmy na bombę na Xbox Games Showcase i ją otrzymaliśmy. Pierwszy oficjalny teaser nowego, wysokobudżetowego cRPG od Obsidian Entertainment. “Avowed” kreatywnie rozwinie autorskie uniwersum studia, Eorę, które mogliśmy poznać za pośrednictwem “Pillars of Eternity”.
Tym razem odejdziemy jednak od klasycznych, izometrycznych klimatów, a zanurzymy się w intrygę z perspektywy pierwszej osoby. Oho… Czyżby ktoś chciałby rzucić rękawicę serii “The Elder Scrolls”? Jestem za, bo na takiej wojnie możemy tylko zyskać.
Domyślnie linia "DC Black Label" miała zapewnić autorom swobodę twórczą i poniekąd przyczynić się do oryginalniejszych historii – w końcu scenarzyści wolni od więzów "DC Odrodzenie" stanęli przed okazją, której wielu kolegów po fachu może im pozazdrościć.
Jednym z pierwszych stricte superbohaterskich komiksów wydanych w Polsce pod banderą "DC Black Label" jest "Superman: Rok pierwszy" Franka Millera. Autor kultowego "Sin City" ma jednak nie tylko oddanych fanów, ale i zagorzałych przeciwników. Tym drugim zresztą od lat dostarcza powodów do powątpiewania w twórczy geniusz i niestety Superman, będący przedmiotem niniejszej recenzji, wpasowuje się w ten niechlubny trend.
W celu uniknięcia zbędnych kontrowersji związanych z płcią głównego bohatera, co miało miejsce w poprzedniej odsłonie “Assassin’s Creed”, gdzie to Kasandra została uznana jako postać kanoniczna a Aleksios został wystawiony do wiatru i wykreślony z podręczników historii (choć był w sumie główną twarzą produkcji), twórcy wymyślili sprytny wybieg w “Valhalli”. Uznali, że DNA wprowadzone do Anonimusa jest na tyle zanieczyszczone, że nie da się stwierdzić, czy skandynawski przodek protagonisty był kobietą lub mężczyzną, więc zarówno męski, jak i żeński Eivor jest okey.
Sprawa załatwiona w prosty i subtelny sposób? Niby tak, ale Ubisoft nie byłby sobą, gdyby pomimo tego nie zamieszał trochę w kotle i nie zdecydował się na zaskakujący zabieg narracyjny. Jak wiemy płeć nie będzie sztywno przypisana do Eivora i będzie można ją zmienić w dowolnym momencie rozgrywki. Ot, godzinkę pogramy sobie jako facet, a potem przychodzi nam ochota na pogranie kobietą – żaden problem.
Wystarczy kilka kliknięć myszy i po sprawie, co prezentuje filmik w dalszej części wieści.
Po dość dyskusyjnej premierze “Mass Effect: Andromeda” i porażce kontrowersyjnej gry-usługi “Anthem”, nie może dziwić, że BioWare z ogromną ostrożnością podchodzi do ujawniania detali swoich kolejnych projektów. Plotkuje się o remasterach klasycznej trylogii z dziarskim komandorem Shepardem w roli głównej, wiemy także o oficjalnych pracach nad “Dragon Age IV”. Z tymże, o tej ostatniej produkcji, oprócz kilku artów oraz kilkusekundowych prezentacji lokacji, nie wiemy kompletnie nic.
Mark Darrah, główny producent gry, postanowił uspokoić wszystkich zaniepokojonych fanów, że prace nad “Dragon Age IV” nie zostały przerwane, a twórcy czynią nawet w tej chwili znaczące postępy. Pozwolił sobie jednak zaznaczyć, że harmonogram prac został zaburzony przez koronawirusa i wszyscy developerzy pracują zdalnie z domów, co stanowi oczywiste utrudnienie.
Wygląda więc na to, że na pierwsze konkretne materiały z kontynuacji serii poczekamy sobie jeszcze dłużej, a premiera, w związku z pandemią, zaliczyła poślizg o ładnych kilka miesięcy. Cóż, lepiej zrobić to tym razem dobrze niż szybko, drogie BioWare. Nie śpieszcie się.
W kulturze jest tak, że każdy gatunek literacki ma jakąś swoją legendę, która najczęściej powstała w dobie, gdy ten się kreował w świadomości ludzi. Mają one to do siebie, iż większość szanujących się znawców miało z nimi styczność albo chociaż o nich słyszało. Ich popularność sprawia również, że od czasu do czasu możemy liczyć na ich ponowne ukazanie się na rynku. Jednym z ostatnich przykładów tego typu jest najnowsze wydanie "Diuny" Franka Herberta.
Arrakis, zwana przez niektórych Diuną, to jedna z najważniejszych planet w galaktyce. Choć jest to miejsce pełne piachu i dręczone przez wielki czerwie, to stanowi też jedyne źródło cennej przyprawy zwanej melanżem. Gdy na mocy rozkazu Padyszacha Imperatora lenno to trafia w ręce Atrydów, wszyscy mają świadomość, że to pułapka, z której nie ma innego wyjścia jak walka.
"Pyre" jest trzecią grą od kalifornijskiego studia Supergiant Games. Ich wcześniejsze produkcje, "Bastion" i "Transistor", cieszyły się uznaniem zarówno wśród graczy jak i krytyków. Obie gry pokazały również, że twórcy nie idą na łatwiznę, nie boją się zmiany formuły i eksperymentowania z rozgrywką. Nie jest zatem zaskoczeniem, że "Pyre" znacząco różni się od swoich poprzedniczek – zamiast gry RPG mamy tu do czynienia z mieszanką visual novel i... koszykówki?
"Metro" z metra. Wzór znany. Łatwo dosztukować kolejny pasujący kawałek. Jest jak należy, po bożemu, zgodnie z kanonem. Ludowy pasiak utkany dla swoich, z potrzeby serca. Na sprzedaż, ale nie dla cepelii. Paleta barw tradycyjnie wąska. Dominuje czerń i czerwień, a w tle mnóstwo szarości. Mrok, krew i radioaktywny opad.
Uniwersum stworzone przez Dmitrija Głuchowskiego stało się swoistą franczyzą. Nowi autorzy wnoszą świeżość, ale największą popularnością cieszą się powieści, które nie odbiegają zbyt daleko od kanonicznego oryginału; świat po nuklearnej katastrofie, podziemia (najlepiej metra), zwalczające się społeczności oraz wyrazisty bohater.
Kolejna powieść Szymuna Wroczka doskonale wpisuje się w ten świat. Też metro, tyle że w jego cyklu petersburskie (stąd Piter), a nie moskiewskie. Ugrupowania i ideologie się różnią, ale nieustający konflikt jest stałą również tego podziemia. Ostateczne (?) starcie właśnie nadchodzi.
Świat obiegła wiadomość o śmierci Granta Imahary. Ten świetny specjalista od elektroniki i robotów, znany głównie z "Pogromców Mitów", zmarł w wieku 49 lat.
Wybór płci głównego bohatera, szczególnie w grach RPG stawiających na otwarty świat, nie jest niczym wyjątkowym, a wręcz jest opcją oczekiwaną i naturalną jak oddychanie. Doskonały wybór, który pozwala na zwiększenie immersji z wydarzeniami na ekranie i wczucie się w sytuację kierowanej przez nas postaci.
Ubisoft postanowił jednak pójść o krok dalej, jeżeli chodzi o elastyczność w tym aspekcie i płeć herosa będziemy mogli wybrać nie tylko na początku rozgrywki, ale także zmienić ją w dowolnym jej momencie. Jak fryzurę, uzbrojenie czy tatuaż. Wygląda na to, że perypetie Eivora w kwestii narracyjnej mają przywodzić na myśl mity przekazywane sobie z ust do ust. No, a te mają do siebie, że często różnią się istotnymi szczegółami dodawanymi przez poszczególnych autorów i są zależne od osobistych interpretacji.