W kulturze jest tak, że każdy gatunek literacki ma jakąś swoją legendę, która najczęściej powstała w dobie, gdy ten się kreował w świadomości ludzi. Mają one to do siebie, iż większość szanujących się znawców miało z nimi styczność albo chociaż o nich słyszało. Ich popularność sprawia również, że od czasu do czasu możemy liczyć na ich ponowne ukazanie się na rynku. Jednym z ostatnich przykładów tego typu jest najnowsze wydanie "Diuny" Franka Herberta.
Arrakis, zwana przez niektórych Diuną, to jedna z najważniejszych planet w galaktyce. Choć jest to miejsce pełne piachu i dręczone przez wielki czerwie, to stanowi też jedyne źródło cennej przyprawy zwanej melanżem. Gdy na mocy rozkazu Padyszacha Imperatora lenno to trafia w ręce Atrydów, wszyscy mają świadomość, że to pułapka, z której nie ma innego wyjścia jak walka. Nim jednak zdołają się przygotować, ich znienawidzeni wrogowie, Harkonnenowie, przypuszczają potężny, dobrze zaplanowany atak. Z pogromu udaje się uciec dziedzicowi rodu Atrydów, Paulowi, który ma przed sobą trudne zadanie – dokonać pomsty poprzez zjednoczenie rdzennych mieszkańców Diuny i sięgnięcie po imperialny tron.
Przy lekturze jedną z rzeczy dość łatwo rzucających się w oczy jest zgrabność, w ramach której ukazano świat tej opowieści. Mamy tu do czynienia z ogromną galaktyką, co do tego nie ma wątpliwości. Niemniej większość wydarzeń rozgrywa się na Arrakis i to właśnie tej planecie poświęcono najwięcej opisów. Nie jest to jednak nic złego. Diuna, pomimo bardzo ciężkich warunków życia, jest szczególną i bardzo ciekawą krainą. Sporo miejsca poświęcono nie tylko jej mieszkańcom i ich tradycjom, ale również ekosystemowi. Jest to jedna z najważniejszych cech tej serii i nie można zaprzeczyć – aspekt ten wykonano naprawdę starannie.
Podział na bohaterów jest dość wyraźny. Poszczególne strony barykady są mocno czarno-białe, choć są odstępstwa od tego założenia. Niemniej dość łatwo określić, jaka motywacja kieruje każdą z postaci. Pod tym względem jednak lepiej prezentują się postacie pozytywne. Czarne charaktery są mocno podręcznikowe, ciężko wśród nich znaleźć kogoś, kto budziłby sympatię czy chociaż szacunek, poza ich talentem do spiskowania. Za to druga strona konfliktu prezentuje się już lepiej. Bohaterowie umieją zaskakiwać pewnymi faktami na temat samych siebie, przemyśleniami, zdolnościami czy wnioskami. Taki system trochę książce szkodzi, choć nie oznacza to, ze jest absolutnie błędny.
Choć podział na dobro i zło jest jasny oraz przejrzysty, nie można stwierdzić, iż w ciągu lektury nie pojawiają się mniej lub bardziej istotne zagadnienia filozoficzne. Bardzo często pojawiają się one w ramach dodanych od czasu do czasu fragmentów dzieł, które w tym uniwersum opisują później dzieje głównego bohatera. Kwestie natury ludzkiej, czym jest otaczające środowisko w jego wychowaniu czy tajemnice, które ów świat skrywa. Jest to całkiem strawne i pozwala na lepsze zrozumienie historii.
Diuna to książka, o której wiedziałem już od dawna i dość długo chciałem, by znalazła się w moich rękach. Podczas lektury uderzyło mnie pewne uczucie, z którym miałem okazję spotkać się już w liceum w trakcie przerabiania "Lalki". Choć powieść zdarzyło mi się kilka razy odkładać i nie czułem niepowstrzymanego głodu lektury, czytało się ją zaskakująco przyjemnie i szybko. Mimo dość późnych i rzadkich scen akcji fabuła jest płynna i nie przytłacza czytelnika. Moim zdaniem to opcja, którą zdecydowanie warto chociaż rozważyć.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz