Co wyjdzie z połączenia kryminału, urban fantasy i paranormal romance z
domieszką erotycznej pseudoliteratury w stylu harlequinów? Darynda Jones postanowiła zaryzykować i zaserwowała czytelnikowi właśnie taką mieszankę wybuchową. Zdecydowanie nie był to najlepszy pomysł.
Powieść miała być połączeniem kryminału, romansu oraz elementów paranormalnych, ale detektywistyczne wątki zostały potraktowane po macoszemu. Bohaterka niby jest detektywem, ale jej działania ograniczają się niemal wyłącznie do pytania o odpowiedź duchów lub wykorzystywania ich wypowiedzi do przekonywania innych do swoich racji. Tym sposobem czytelnik otrzymuje co prawda rozwiązanie zagadki, ale bez zwyczajowego poszukiwania odpowiedzi, przesłuchiwania świadków czy łączenia pozornie całkowicie niezależnych wątków. Autorka poświęca natomiast mnóstwo uwagi bujnemu życiu erotycznemu bohaterki ze szczególnym naciskiem na: "zręczne dłonie", "gorące usta", "jedwabiste fałdki" oraz "płomienie liżące wszystkie miejsca intymne, podkreślając tym samym szał pożogi i pożądania".
Czytaj dalej...