Uch... ciężko napisać cokolwiek o „The Elder Scrolls Online”, gdyż jest to tytuł, który lwia część społeczności graczy przywitała raczej chłodną obojętnością i wzruszeniem ramionami. Ani nie ma za co poklepać po plecach, ani na co złorzeczyć. Nuda i brak oryginalności, moi drodzy. Nic tylko cichutko zapłakać w kącie, bo ciśnie się na klawiaturę wyłącznie jedno wielkie – „meh... ale to już było”.
Podobnie jest z najświeższym teaserem produkcji, pokrótce prezentującym frakcje, jakie staną do walki o cesarską koronę. Spółka ZeniMax ponownie stara się uderzyć w patetyczne nuty i wywołać u widza ciarki na plecach, jak było w przypadku „Skyrim”, lecz nie ma na to żadnych szans, jeżeli korzysta się ze zgranej płyty oraz zagrywek, które każdemu już dawno temu się opatrzyły. Niby wszystko jest na miejscu, ale brakuje tego „czegoś”, co zwala z krzesła.