"Infoszok" to debiut książkowy amerykańskiego informatyka, Davida Louisa Edelmana. Już sam tytuł przyciąga uwagę, a blurb roznieca ciekawość rozpoczynając intrygę, która rozciąga się na ponad 400 stron lektury. Zwykle zadawane w recenzjach pytanie "czy warto" byłoby tu nie na miejscu – tu należy zapytać raczej o to, kiedy Infoszok się ziści?
Pytanie takie samo nasuwa się już od pierwszych chwil czytania, gdy poznajemy świat wykreowany przez Edelmana. Przypatrując mu się bliżej, dostrzegamy jednak, że jest to rzeczywistość nie tyle wykreowana, co przewidywana. Mimo iż obecnie nie opanowaliśmy jeszcze teleportacji, nie podróżujemy do gwiazd, ani nawet nie do planet, to informatyka razem z cybernetyką rozwijają się w zastraszającym wręcz tempie – i to właśnie na tych dwóch dziedzinach skupia się "Infoszok", to one stanowią słowo-klucz do zrozumienia tej powieści.
Akcja opiera się głównie na wątkach sensacyjnych, momentami kryminalnych, i nie byłoby w niej nic naprawdę ciekawego, gdyby nie miejsce oraz czas. Świat "Infoszoku" to nasz świat w nieokreślonej, dalekiej przyszłości, gdzie ludzie rozwinęli informatykę oraz cybernetykę i połączyli je ze sobą, tworząc bio-logikę. To ona pozwala tworzyć i umieszczać programy w ludzkim ciele. Za pomocą specjalnie zaprogramowanych nanobotów, możliwa jest stymulacja niemal każdego fragmentu organizmu, można ulepszyć, czy raczej zoptymalizować, w sobie niemal wszystko. A bio-logicy, tak jak dzisiejsi programiści, zarabiają krocie... A stąd już niedaleko do zazdrości, która rodzi wszelkie ludzkie konflikty i na której opiera się większa część fabuły. Jednak "Infoszok" potrafi wciągnąć i zaciekawić – by więc nie psuć wam rozrywki, w tym miejscu zakończę opis fabuły.
Chociaż powieść nie jest nowatorska ani w świecie przedstawionym, ani w fabule – widoczne są fascynacje i inspiracje dziełami Dicka i Gibsona, odnaleźć można echa "Matrixa" czy "Ja Robot" – to jest w niej coś, co przyciąga, co intryguje i zachwyca. Podejrzewam, że tym tajemniczym czymś jest aktualność wszystkich przedstawianych przez Edelmana koncepcji. Już dziś istnieją przecież nanoboty, już dziś tworzy się sieci neuronowe, które same "uczą" się i udoskonalają, a chipy, implanty i cybernetyczne wstawki coraz częściej są stosowane w naszych organizmach, jak choćby programowalne sztuczne serce. Nawet jeśli teraz nazwiemy tę powieść czystą fikcją, fantastyką naukową, to niewykluczone, że już niedługo Edelmana będzie określać się mianem wizjonera.
Na zakończenie konieczne jest kilka słów o wydaniu, które mnie osobiście zaintrygowało. Okładka jest "półtwarda", co znaczy, że choć posiada usztywnienia, to można ją bez większej szkody wyginać – w ciasnym plecaku było to zdecydowanie plusem. W tekście nie zauważyłem żadnych literówek, a tłumaczenie, choć z pewnością nie było proste ze względu na ilość neologizmów, stoi na bardzo wysokim poziomie. Więcej pozycji proszę!
Książkę tę pochłania się wręcz jednym haustem, przez co po ostatniej stronie można czuć pewien niedosyt. Na szczęście już niedługo pojawić ma się drugi, a później nawet trzeci tom, zaś każdy z nich ma być jeszcze dłuższy od "Infoszoku". Nie ma więc powodów do zmartwień – tej świetnej lektury starczy nam jeszcze na długo.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz