The Elder Scrolls V: Skyrim

„Skyrim” na PC z obsługą Steamworks

Dodał: , · Komentarzy: 10

Cóż, lepsze takie zabezpieczenie przed złodziejami niż zaimplementowanie jakiegoś eksperymentalnego i mocno upierdliwego programu, który krzywdzi uczciwych konsumentów. Piraci i tak złamią te wszystkie bariery ochronne w kilkanaście minut, bo dla nich to tylko kolejne wyzwanie. Kto będzie chciał pozyskać grę z nielegalnych źródeł, tak też zrobi i choćby nie wiem na jak nowoczesną technologię postawiliby developerzy, nigdy nie wyplenią tego negatywnego zjawiska, który jest plagą komputerów osobistych. Po cichu liczę, że polityka obustronnego szacunku, którą stara się lansować CD Projekt RED kiedyś zwycięży, ale dziś…

skyrim

Dziś tryumfuje Steam. Dla jednych przyjazny program, dla innych wrzód na tyłku. Tak czy inaczej, jeżeli masz w planach zagranie w „The Elder Scrolls V: Skyrim” to lepiej przeproś się z tym urządzeniem, bo inaczej możesz zapomnieć o przygodach w mroźnej prowincji Tamriel. Nie wiem, kup wirtualne kwiaty czy coś…

„Możemy dziś oficjalne potwierdzić, że „Skyrim” będzie korzystać z platformy Steamworks.” zaćwierkali przedstawiciele Bethesda Softworks.

Jak pisałem, czasem trzeba wybrać mniejsze zło. Poza tym Steam nie sprawia już tak olbrzymich problemów jak jeszcze osiem lat temu, więc chyba nie ma powodu do jakiegoś wielkiego lamentu? Kupa ciekawych opcji społecznościowych, łatwy dostęp do łatek czy dodatków i parę innych przydatnych rzeczy. Raczej przełknę tę informację bez większego problemu.

Premiera „Skyrim” została ustalona na 11 listopada 2011 roku.

Guild Wars 2

Ogólnie nie przepadam za gatunkiem MMORPG, gdyż to straszny pochłaniacz wolnego czasu, który zdaje się nie znać odmowy. Cena perfekcji jest tutaj, jak dla mnie zbyt wygórowana, ponieważ nie samymi grami człowiek żyje, nieprawdaż? Na dodatek większość pojawiających się produkcji, to tak naprawdę większe lub mniejsze klony „World of Warcraft”, a skoro legendarne dzieło Blizzarda nie przypadało mi do gustu, czy istnieje dobry powód, aby sięgnąć po pozostałe tytuły?

Szczęśliwie, od czasu do czasu pojawiają się istne perełki, które potrafią zanęcić nawet takiego malkontenta i ignoranta jak ja. „Guild Wars 2” jest ku najlepszej drodze do wyszarpania z mojego chudziutkiego portfela kilku papierowych banknotów.

guild wars 2

W najnowszym zwiastunie czuć pasję i artyzm. Genialny montaż, działająca na wyobraźnie oprawa wizualna, poruszający podkład muzyczny (Jeremy Soule i wszystko jasne) czy frapujący kontrast piękna i brzydoty. Widać, że Arena.net mocno popracowała nad tym materiałem, co z pewnością zaprocentuje w niedalekiej przyszłości.

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów

Najnowsze dziecko CD Projekt RED jest już na rynku od dobrych czterech miesięcy, więc emocje, zacierające trzeźwy ogląd rzeczywistości, opadły już dawno temu. Nie ulega wątpliwości, że mamy tutaj do czynienia z pełnokrwistym cRPG, który zdeklasował o kilka długości największego konkurenta – „Dragon Age II”, nie wspominając o pozostałych rywalach. Nie jest to jednak dzieło doskonałe i w pewnych aspektach mocno rozczarowywało – sporo błędów technicznych, kiepskie zakończenie, niewiele zadań pobocznych, długość rozgrywki pozostawiająca wiele do życzenia… Cóż, lista zarzutów nie należy do najkrótszych i ten fakt z pewnością skrzętnie wykorzystają studia takie jak Eidos Montreal czy Bethesda Softworks. Dlatego też, z tym szampanem dla Geralta trzeba się jeszcze wstrzymać, bo tytuł „najlepszego cRPG 2011 roku”, wcale nie jest taki pewny. Przynajmniej moja skromna osoba, w tym momencie, nie postawiłaby wszystkich pieniędzy na zwycięstwo naszych rodaków.

wiedźmin 2

CD Projekt RED jest świadom swoich rozlicznych wpadek, toteż strasznie raduje fakt, że Warszawiacy nie chowają się po mrocznych kątach i nie nabierają wody w usta, tylko posypują głowy popiołem i ostro zakasują rękawy, aby zatrzeć złe wrażenie. Efektem tych prac jest nadciągająca wielkimi krokami wersja 2.0, która przyniesie sporo poprawek i kilka dodatków uatrakcyjniających rozgrywkę.

Might & Magic: Heroes VI

Ha, każdy lubi zwiastuny CGI. Nawet zważywszy na fakt, że są zazwyczaj powiązane z grą tak mocno jak moje newsy z obiektywizmem i często są zdecydowanie lepsze od produkcji, które mają za zadanie promować. Cóż, w końcu to reklama jest dźwignią handlu, więc taki stan rzeczy nie powinien nikogo w ogóle dziwić, nieprawdaż? Jako że „Heroes VI” aspiruje do miana jednego z tegorocznych hitów, a także ma kłaść zdecydowanie większy nacisk na fabułę niż wszystkie poprzednie części sagi razem wzięte, to tytuł nie mógł się obejść bez takiego materiału.

heroes vi

Pomimo tego, że filmik nie „ryje beretu” jak dzieła z kuźni Blizzarda czy BioWare, to i tak jest na co popatrzeć i śmiało można zamlaskać nad kunsztem niektórych scen czy niezgorszym doborem podkładu muzycznego. Materiał zdecydowanie godny polecenia, tym bardziej, że rodzimy dystrybutor pokusił się nawet o jego pełne zlokalizowanie, co w sumie się strasznie chwali, bo zdarza się tak często jak śnieg latem.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

Dzieło debiutantów z 38 Studios już od dawna znajduje się na mojej liście „potencjalnych hitów 2012 roku” i tak po prawdzie czekam na nie równie mocno jak na „Mass Effect 3”. Legendarne trio Salvatore-Rolston-McFarlane po cichu pichci godnego spadkobiercę schedy po serii „Fable”, który za niedługo ma szansę znaleźć się na ustach wszystkich graczy. Tylko, czy wschodzące gwiazdy branży nie będą musiały zapłacić popularnego frycowego i, czy pomimo niezgorszego produktu, uda im się przebić przez szum medialny, jaki zgotuje konkurencja? Świeże tytuły zawsze mają z tym mocno pod górkę i pękaty portfel „Elektroników”, którzy zapewne przygotują solidną kampanię marketingową, może tutaj niewiele pomóc.

kingdom of amalur

Tak czy siak, poziom konferencji Electronic Arts zdążyłem już skomentować, więc mogę tylko napomknąć, że Ken Rolston (główny producent „Morrowinda” i „Obliviona”, jakbyście nie skojarzyli) był tak mocno podekscytowany swoimi projektem, że to aż obijało się o śmieszność i jego wystąpienie z pewnością pojawi się w przeróżnych kompilacjach prezentujących wpadki targów Gamescom 2011. Choć chwali się, że przynajmniej starał się, aby jego wystąpienie nie wyglądało jak poranne wiadomości czytane z promptera. Z ważniejszych faktów – gra trafi na półki sklepowe już 10 lutego 2012 roku, a także zaprezentowano nowy zwiastun produkcji, który znajdziecie w rozwinięciu wiadomości.

Mass Effect 3

Konferencja Electronic Arts już za nami, lecz niestety jedyne, co po niej czuję to mocny niedosyt. Dużo korporacyjnego bełkotu, całość wyreżyserowana od góry do dołu, a niespodzianek i smakowitych materiałów jak nie było, tak nie ma (bo „Battlefield 3” nas siłą rzeczy nie interesuje). Słowem – lipa. Szkoda, miejmy nadzieje, że „Elektronicy” odpalą swoją doborową artylerię, gdy targi oficjalnie ruszą, bo inaczej będę mocno rozczarowany.

mass effect 3

Od prezentacji „Mass Effect 3” oczekiwałem wiele, lecz z przykrością musze stwierdzić, że Ray Muzyka zjawił się na tym spotkaniu raczej z obowiązku i nie odkrył żadnych nowych kart. Dominowały wyświechtane frazesy i obietnice, a to nam się już raczej dawno przejadło. O całym wystąpieniu warto wspomnieć tylko z racji tego, że zostało ono okraszone filmikiem traktującym o taktyce na polu walki. Dlatego też, skwapliwie go tutaj zamieszczam. Bon Appétit?

Deus Ex: Bunt Ludzkości

Chyba wszyscy jesteśmy przesyceni materiałami związanymi z „Deus Ex: Bunt Ludzkości”. Umówmy się, każdy, kto zastanawiał się nad zakupem tego cyberpunkowego cRPG, już dawno temu podjął decyzje, czy zainwestuje swoje pieniądze w ten projekt, czy też wspomoże konkurencje i kolejne obszerne prezentacje raczej nie zmienią tego wyboru. Niemniej, z newsmańskiego obowiązku wypadałoby poinformować o tym 17-minutowym pokazie.

Boję się otworzyć lodówkę, bo mi jeszcze z majonezu wyskoczy Adam Jensen i z wyrzutem w głosie wyszepcze, że „nigdy o to nie prosił”…

Do premiery pozostało już tylko 8 dni. Oby ten cały szum był tego wart, bo inaczej zdenerwuję się nie na żarty.

Borderlands 2

„Borderlands 2” – oficjalny teaser

Dodał: , · Komentarzy: 0

Oho… zaczyna się! Choć targi Gamescom 2011 rozpoczynają się dopiero jutro, to zapewniam wszystkich, że dziś z pewnością nie zabraknie emocji i smakowitych informacji związanych z nadchodzącymi hitami. Dzień się jeszcze dobrze nie zaczął, a studio Gearbox już zaserwowało nam mocne uderzenie w postaci teasera do wyczekiwanego „Borderlands 2”. Materiał nie należy do najobszerniejszych, ale i tak skutecznie zaostrza apetyt przed oficjalną prezentacją gry, która ma odbyć się pod koniec tygodnia.

Bohaterem teasera jest Salvador, reprezentant nowej klasy Gunzerkera, którego głównym atutem jest możliwość korzystania z dwóch broni jednocześnie.

Jak widać oryginalny, komiksowy styl graficzny został nienaruszony, dzięki czemu tytuł wciąż nęci oko i wygląda prześlicznie. Na dodatek, oprócz nowych gatunków tałatajstwa, możemy oczekiwać potyczek w różnych strefach klimatycznych (strefa podbiegunowa oraz sawanna?) niebezpiecznej i tajemniczej Pandory.

Wszyscy zainteresowani niech zaznaczą w swoich kajecikach datę 19 sierpnia i nie umawiają się nigdzie na godzinę 17, bowiem wtedy studio Gearbox zaprezentuje pierwszy fragment rozgrywki z „Borderlands 2”. Pokaz będzie transmitowany na żywo w tym miejscu. Już zacieram ręce!

Dungeons&Dragons

Ulala… tego się nie spodziewałem, szczerze pisząc. Marka „Dungeons & Dragons”, pomimo tego, że w ostatnich latach nie robi już takiego wrażenia na graczach jak kiedyś, wciąż jest solidna i gwarantuje konkretne przychody. Trudno orzec, czy jest to tak naprawdę konsekwencja bogatego uniwersum, czy winna jest temu nostalgia i ciche pragnienia weteranów, którzy skrycie śnią o powrocie do przełomu XX i XXI wieku, kiedy to w naszym gatunku królowały takie tytuły jak „Baldur’s Gate” czy „Icewind Dale”. Tak, jestem przekonany, że wielu zapaleńców byłoby skłonnych zapłacić nawet kilkaset złotych za odrestaurowanie tych klasycznych i kultowych produkcji.

dungeons % dragons, icewind dale

Problem w tym, że Atari w ostatnich latach nie potrafiło odpowiednio wykorzystać potęgi tej marki i swoistej niszy, która daje o sobie znać coraz mocniej. Fani klasycznych gier fabularnych od dawna czekają na pełnokrwisty oraz wysokobudżetowy tytuł, łączący stare i sprawdzone rozwiązania z dobrodziejstwami współczesnej branży. To tutaj leżą prawdziwe pieniądze, ten segment rynku jest wciąż żarłoczny i nienasycony, a odpowiednio dobry produkt byłby w stanie otworzyć bramy Eldorado. No, ale Francuzi wiedzieli lepiej, więc zamiast zainwestować pieniądze w sprawdzone firmy, postanowili stawiać na nieopierzone i nieambitne studia, które tworzyły tytuły na „pół gwizdka”. Efektem tego jest ostatni potworek zwany „Daggerdale”, który został zrównany z ziemią przez krytyków i zelżony przez graczy.

Jak widać grubym rybom z Hasbro też średnio podobała się taka niegospodarność, dlatego też postanowiły zabrać swoje zabawki i po cichu opuścić tę brzydko pachnącą piaskownicę.

Deus Ex: Bunt Ludzkości

Powiadają, że przetrwają tylko najsilniejsi i najinteligentniejsi. Istoty zdolne do zdominowania mniej sprytniejszych organizmów i potrafiące ukształtować je wedle swojej woli. Taki jest cykl życia, gdyż w ten sposób od milionów lat działają bezlitosne prawa natury i zdawałoby się, że tylko boski byt byłby w stanie zmienić te niepisane normy. Co jednak ze stworzeniami tak pysznymi i zuchwałymi, które uważają, że nie potrzebują sił wyższych i same są kowalami własnego losu? Czy również one podlegają wspomnianym regułom i, co ważniejsze, czy mają prawo zmieniać zasady w trakcie tej odwiecznej gry?

W 2027 roku nie przetrwają najsilniejsi czy najinteligentniejsi, lecz wyłącznie ludzie, którzy są zdolni zaadaptować się do nadchodzących zmian. Adam Jensen jest jednym z nich.

Zegar tyka, moi drodzy. Pozostało już tylko 11 dni do premiery „Deus Ex: Bunt Ludzkości”. Czy czeka nas prawdziwa rewolucja, a może niespotykany regres?

PS. Piosenka w tle to utwór „My World” zespołu „Transmissions”, jakby ktoś był ciekaw.

Wczytywanie...