Informacja prasowa
"Głuchy stukot kołatki sprawił, że domiszcze zatrzeszczało w posadach, a gładka dotąd powierzchnia zawiesistego płynu w filiżance pokryła się zmarszczkami. Deski w korytarzu jęczały pod ciężkimi krokami gościa. Tylko jedna osoba odważyłaby się przekroczyć próg tego domostwa.
- Pan Bones – zchrypły skrzek zawtórował skrzypieniu drzwi – jakże miło z pana strony, że mnie pan nawiedza.
- Cała przyjemność z mojej strony, profesorze. – gość wyszczerzył się w szerokim uśmiechu ukazując dwa rzędy ostrych zębów.
- Napije się pan czegoś? – profesor nie zwykł przyjmować gości, ale według głosu szepczącego w jego głowie, właśnie tego wymagały konwenanse. Drugi głos nie zabrał się w tej dyskusji.
- Dziękuję – powiedział pan Bones, barczysty mężczyzna, ubrany na modłę przedsiębiorców pogrzebowych, patrząc na leżący na spodeczku właściciela na wpół stopiony kawałek metalu, który kiedyś najwyraźniej był łyżką – Przejdźmy od razu do meritum…"