Kiedy ZeniMax Online oficjalnie oświadczał, iż "The Elder Scrolls Online" przechodzi z modelu płatnej subskrypcji do sfery mikropłatności, nikt nie był zaskoczony. Okey, jak już pojawiało się jakieś zdumienie, to nierozłącznie z nim nasuwało się pytanie, dlaczego stało się to tak późno?
Nie oszukujmy się, ten koncept musiał spłonąć szybciej niż most łazienkowski i mnóstwo w tym winy samych twórców, którzy hołdowali chyba zasadzie, że "ciemny fan kupi wszystko". Schematyczny w każdym calu MMORPG, nudny i monotonny niczym sprzedawca odkurzaczy, a na dodatek pełen różnorakich technicznych błędów... Sam fantastyczny świat to za mało, więc tragedia wisiała od dawna w powietrzu.
Stąd też rozpaczliwa próba ratowania dobytku i pracy, dzięki rozpostarciu aury "darmowości", która to uratowała wiele przeciętnych gier tego gatunku przed pewną śmiercią. Za co będzie trzeba płacić? Czy czeka nas system "pay2win", a może uzyskamy taką swobodę jak w serii "Guild Wars", gdzie płatność ogranicza się przede wszystkim do kosmetyki? Twórcy postanowili w końcu naświetlić tę kwestię.