Kingdoms of Amalur: Reckoning

[Zwiastun] „Kingdoms of Amalur” i przerywniki filmowe

Dodał: , · Komentarzy: 0

Praca nad sekwencjami filmowymi w grach komputerowych to naprawdę niewdzięczny kawałek chleba. Kiedy oglądamy kilkudziesięciosekundowy materiał z obojętnym wyrazem twarzy, nie myślimy o tym, jak wiele wysiłku, litrów potu, pieniędzy i godzin wytężonej pracy kosztowało stworzenie takiego króciutkiego przerywnika. Trzeba mieć naprawdę ogromne umiejętności i olbrzymie dawki samozaparcia, aby wykoncypować filmik, który skutecznie podsyci atmosferę oraz podtrzyma gracza w odpowiednim napięciu. Pułapek czyha bowiem wiele – w końcu łatwo się zagubić w gąszczu kompleksowych planów, niuansów fabularnych, detali związanych z otoczeniem bohatera i żmudnych sesji motion capture.

kingdoms of amalur: reckoning

Zazwyczaj jedyną nagrodą dla reżyserów za odwalenie kapitalnej roboty jest fakt, że w recenzjach krytyków czy opiniach graczy brakuje adnotacji o tym, jak strasznie dali oni ciała. Cisza jest swego rodzaju komplementem. Oczywiście, mamy tutaj pewne wyjątki od reguły (chociażby seria „Mass Effect”, gdzie trudno nie wspomnieć o kunszcie poszczególnych scen), lecz generalnie nie skupiamy się na tym elemencie, przy wystawianiu odpowiedniej „laurki”.

Czy ten aspekt rozgrywki w „Kingdoms of Amalur: Reckoning” olśni nas tak, że będziemy rozpływać się w zachwytach nad maestrią 38 Studios? Pożyjemy, zobaczymy. Póki co, warto rzucić okiem na kolejną część pamiętnika developerów, która dość wyczerpująco wyjaśnia, jak wyglądała praca nad tym etapem tworzenia gry.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

Komputerowe gry fabularne nastawione na akcje nigdy nie rozpieszczały nas obfitością w kwestii dialogowej. Konwersacje w tego typu produkcjach są zazwyczaj wypełniaczem pomiędzy likwidowaniem kolejnych tabunów przeciwników a obiciem pyska krnąbrnemu antagoniście. Często smakowitym i intrygującym, to trzeba zaznaczyć, lecz nie sycącym.

kingdoms of amalur: reckoning, dialog

Nie można się temu dziwić – takie tytuły mają trzymać w ciągłym napięciu i zmusić nas, abyśmy siedzieli na krawędzi obrotowego krzesełka do końca przygody. Skoro czytelnictwo społeczeństwa spada w zastraszającym tempie, a codzienny „wyścig szczurów” sprawia, że jest ono coraz mnie cierpliwie, to taki stan rzeczy musi odbijać się na ilości linii dialogowych w grach. Bezpieczniej jest postawić na multum efekciarskich sekwencji filmowych niż na ambitną wymianę zdań przekazującą masę uczuć i mądrości. Niestety, ale w dzisiejszych czasach inteligentne i filozoficzne rozmowy znane z „Planescape: Torment” są reliktem przeszłości, który zostałby uznany za wadę. Smutne, lecz prawdziwe.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

Porównanie średnio fortunne, gdyż świat „Obliviona” jest idealnym przykładem, że za wielkością nie zawsze idzie jakość. Do dziś wszystko przewraca mi się w żołądku na myśl o tych cukierkowych krajobrazach, które przerażały jednostajnością i powodowały, że wędrówki były ekscytujące w takim stopniu jak niedzielna herbatka na plebanii. Pomijam już fakt, że każde większe miasto przypominało kurnik przy dość wyludnionej stolicy. Czy 38 Studios pójdzie drogą obrzydliwie monotonnych lokacji i bliźniaczo podobnych lochów, a może sprytnie uniknie rozlicznych grzeszków trapiących Cyrodiil?

O tym przekonamy się dopiero 10 lutego, tym niemniej nawet taka obietnica rozbudza wyobraźnię, a w połączeniu z innymi elementami (rozbudowana mechanika cRPG czy intrygujący system walki), powoduje, że moje ślinianki automatycznie produkują większe ilości śliny w oczekiwaniu na słodziutki garniec miodu. „Kingdoms of Amalur: Reckoning” zapowiada się na ambitnego gracza, który ostro namiesza w 2012 roku i pozostaje tylko trzymać kciuki, aby to nie był wynik pobierania nauki szemranego marketingu od Bethesdy i BioWare.

kingom of amalur, mapa

„Jeżeli chodzi o wielkość naszego świata, gdy patrzę na coś w stylu „Obliviona”, to możemy mówić o bardzo porównywalnych wymiarach.

Jednakowoż należy zwrócić uwagę na nieco inną skalę naszej gry. W „Oblivionie” masz centralne miasto i okolice do niego przylegające. Natomiast na dość rozległej mapie Amalur, skrupulatnie porozmieszczaliśmy mnóstwo miasteczek i miast.” – zdradził Craig Krstolic, jeden z producentów gry, w wywiadzie dla serwisu Games Radar.

Tak... Pożyjemy, zobaczymy – duży świat z możliwością nieskrępowanej eksploracji to zawsze ogromy plus, ale trzeba go jeszcze mieć czym wypełnić. Miejmy nadzieje, że Salvatore i spółka nie narzekają ostatnio na problemy z wyobraźnią.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

Choć świat Amalur może nie należy do najoryginalniejszych i jest w stu procentach zgodny z wyświechtanymi zasadami tolkienowskiej wizji fantastyki, to jest w nim coś urokliwego, co intryguje. Trudno mi określić, czemu kupuję tę krainę, pomimo faktu, że normalnie mam alergię do cukierkowej stylistyki, szczerze gardzę czarno-białym postrzeganiem rzeczywistości i nie trawię sztywnych ram, w których gnomy muszą być mózgowcami, wojownicy nawijają ciągle o honorze, a złe kulty chcą zniszczyć wszelkie życie na ziemi. Normalnie mamy tutaj typowy przypadek krystalicznie czystego stereotypowania z domieszką idiotyzmów, ale tym razem mi to nie wadzi.

kingdoms of amalur

Czy to zasługa tego, że dłubał przy nim sam R. A. Salvatore, legendarny pisarz specjalizujący się w epickiej wizji gatunku, którego prywatnie bardzo cenię, gdyż to jego „Trylogia Mrocznego Elfa” w młodzieńczych latach wypaczyła mój umysł i skierowała go na fantastyczne tory? Czyżby tkwiła w tym ukryta tęsknota za grami fabularnymi umieszczonymi w uniwersum „Dungeons & Dragons” i podświadome pragnienie powrotu do starej, dobrej przygody z przełomu wieków? Może problem leży w tym, że generalnie developerzy nie potrafią stworzyć odpowiednio bezkompromisowego świata z rozlicznymi odcieniami szarości („Fallout: New Vegas” i „Wiedźmin” wiosny nie czynią…), a skoro wykładają się na takich pryncypiach, to niech lepiej zostaną przy dawnych schematach? Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że mam nie po kolei w głowie, ale mój psycholog nie wykrył niczego alarmującego, więc ten trop też nie należy do najpewniejszych.

Toteż staję przed niemałą zagwozdką, dlaczego podoba mi się coś tak sztampowego, a samo „Kingdoms of Amalur: Reckoning” wciąż uważam za najgorętszą premierę 2012 roku. Naprawdę, nie mam zielonego pojęcia, z jakiego powodu czuję miętę do tego klona „Fable” i sądzę, że komandor Shepard może się wypchać swoją krucjatą przeciwko Żniwiarzom.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

[Gameplay] „Kingdoms of Amalur” w pigułce

Dodał: , · Komentarzy: 0

Sytuacja z „Kingdoms of Amalur: Reckoning” jak żyw przypomina mi tą tegoroczną z „Deus Ex: Bunt Ludzkości”. Nie da się ukryć, że cyberpunkowy tytuł, choć wzbudzał uzasadnione emocje, nie miał takiej siły przebicia jak tuzy pokroju „Skyrim”, „Dragon Age II” czy „Wiedźmin 2”, zostając przymusowo zepchnięty na boczny tor. Chłopcy z Eidos Montreal byli jednak pewni ogromnych możliwości swojego dziecka, więc zamiast napluć gigantom w twarz i wyzwać ich na ubitą ziemię, po cichu klecili doskonałą kampanię marketingową, której eskalacja przyszła w momencie, gdy konkurenci wyprztykali się ze wszystkich argumentów. Po prostu nie dali się sprowokować, a efekty tego znamy – znakomita sprzedaż „Buntu Ludzkości”, solidny kandydat do tytułu „gry roku” i jeden z pewniaków do statuetki „najlepszy cRPG Anno Domini 2011”.

kingdoms of amalur: reckoning

Debiutanci z 38 Studios też zachowują się trochę nieśmiało i zdają się żyć w cieniu swojego kuzyna z BioWare – „Mass Effect 3”. Jednakowoż i w tym przypadku lekceważenie tej produkcji byłoby ogromny błędem, gdyż posiada ona zaskakująco mocne karty, dzierżone przez hardych pokerzystów, którzy z ryzykiem są za pan brat. Nietypowa mieszanka otwartego świata znanego z serii „The Elder Scrolls”, baśniowej stylistyki przywodzącej na myśl „Fable”, systemu walki inspirowanego „God of War” i całkiem ciekawie rozwiniętej mechaniki cRPG (nie traktowanej po macoszemu niczym niechcianego bękarta), sprawia wrażenie drinka, który narobi niezłego bałaganu w naszych jelitach. Jednak w praktyce całość prezentuje się wyjątkowo dobrze, co dobitnie potwierdza kolejna prezentacja tego produktu i już dziś moje kubki smakowe pragną zasmakować tej nietypowej substancji.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

Dzieło debiutantów z 38 Studios już od dawna znajduje się na mojej liście „potencjalnych hitów 2012 roku” i tak po prawdzie czekam na nie równie mocno jak na „Mass Effect 3”. Legendarne trio Salvatore-Rolston-McFarlane po cichu pichci godnego spadkobiercę schedy po serii „Fable”, który za niedługo ma szansę znaleźć się na ustach wszystkich graczy. Tylko, czy wschodzące gwiazdy branży nie będą musiały zapłacić popularnego frycowego i, czy pomimo niezgorszego produktu, uda im się przebić przez szum medialny, jaki zgotuje konkurencja? Świeże tytuły zawsze mają z tym mocno pod górkę i pękaty portfel „Elektroników”, którzy zapewne przygotują solidną kampanię marketingową, może tutaj niewiele pomóc.

kingdom of amalur

Tak czy siak, poziom konferencji Electronic Arts zdążyłem już skomentować, więc mogę tylko napomknąć, że Ken Rolston (główny producent „Morrowinda” i „Obliviona”, jakbyście nie skojarzyli) był tak mocno podekscytowany swoimi projektem, że to aż obijało się o śmieszność i jego wystąpienie z pewnością pojawi się w przeróżnych kompilacjach prezentujących wpadki targów Gamescom 2011. Choć chwali się, że przynajmniej starał się, aby jego wystąpienie nie wyglądało jak poranne wiadomości czytane z promptera. Z ważniejszych faktów – gra trafi na półki sklepowe już 10 lutego 2012 roku, a także zaprezentowano nowy zwiastun produkcji, który znajdziecie w rozwinięciu wiadomości.

Kingdoms of Amalur: Reckoning
kingdoms of amalur: reckoning

Electronic Arts chyba ma dosyć ekscentrycznych pomysłów Petera Molyneuxa, gdyż tuż pod jego nosem tworzy spełnienie mokrych snów pasjonatów „Fable”. Ponad 40-minutowy materiał z „Kingdoms of Amalur: Reckoning” do końca utwierdził mnie w przekonaniu, że to będzie duchowy spadkobierca tej serii. Jasne, marka brytyjskiego wizjonera wciąż żyje (a raczej egzystuje), aczkolwiek niewiele w niej pozostało z klimatu baśniowego cRPG, który pokochali fani. Kinect, nudna kalka „Virtua Copa” i niedożywiony woźnica jako protagonista? Dziękuję, postoję i wybiorę dzieło 38 Studios.

Oczywiście, spodziewałem się, że kroi nam się niezła produkcja, jednakowoż ten materiał spowodował, iż „Kingdoms of Amalur: Reckoning” znalazł się na szczycie mojej listy gier, w które muszę zagrać w 2012 roku. Specyficzny klimat, ciekawy system rozwoju postaci, widowiskowe potyczki i kilka mniejszych, ale równie frapujących pomysłów, sprawiły, że doszedłem do wniosku, iż „Mass Effect 3” wcale nie musi stać się królem pierwszego kwartału. Ten „czarny koń” jest niespotykanie ambitny i jestem święcie przekonany, że legendarne trio nie wyciągnęło jeszcze wszystkich asów z rękawa.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

Fani serii „Fable” zostali ostatnio zmuszeni do rozpaczliwego poszukiwania nowego obiektu westchnień. Trzecia część sagi rozczarowywała praktycznie na każdym kroku i zamiast spodziewanej rewolucji, przyniosła nieoczekiwany regres. Choć złotousty Peter Molyneux znów zapowiada, że „Fable: Journey” wprowadzi do tej marki nową jakość, która dosłownie olśni graczy, to pozostało już chyba niewielu ludzi, którzy są w stanie zawierzyć w ciemno słowom sympatycznego Brytyjczyka. Poza tym Kinect to drogi sprzęt i nie każdemu widzi wymachiwanie rękami w ciasnym pokoju czy wykrzykiwanie jakichś pierdoł do telewizora.

Chwilową niedyspozycję konkurenta niewątpliwie pragnie wykorzystać 38 Studios i legendarne trio Salvatore-Rolston-McFarlane. Choć twórcom może się to nie podobać, to „Kingdoms of Amalur: Reckoning” słusznych porównań do dzieła Lionheadu z pewnością nie uniknie, chociażby przez swoją baśniową stylistykę. Paradoksalnie, takie komentarze są „wodą na młyn” dla marketingowców i mogą być pewną receptą na sukces. Któż nie lubi sobie od czasu do czasu „pobohaterzyć”, ratując piękne dziewoje przed hordą obślizgłego tałatajstwa?

Zapowiada się kawał porządnej gry. Tytuł trafi na półki sklepowe w okolicach I kwartału 2012 roku.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

Kolejny cukierkowy cRPG w stylu „Fable”? Lepiej, żeby to było warte moich pieniędzy i lansowania tego tytułu przez wielkie nazwiska, gdyż następnego rozczarowania raczej nie przetrawię. Nie będę również ukrywał, że odrobinę mnie odrzuca epickie i „czarno-białe” podejście do fantastyki, a literatura serwowana przez R. A. Salvatore przejadła mi się już dawno temu. Tym niemniej jestem skłonny dać projektowi „Kingdoms of Amalur: Reckoning” pewien kredyt zaufania, gdyż materiały przyszykowane przez 38 Studios wyglądają całkiem smacznie i zapowiadają niezgorszą rozrywkę.

Twórcy w końcu postanowili zaprezentować nam pierwszy gameplay i pokazać w akcji szumnie zapowiadany system walki. Znalazło się też miejsce na ukazanie opcji craftingu. Całość została okraszona komentarzem Iana Fraziera, głównego projektanta gry. Jest na co czekać?

Oj… ktoś chce ewidentnie wygryźć z rynku „złotoustego Petera”. Premiera została ustalona na I kwartał 2012 roku.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

„Kingdoms of Amalur: Reckoning” – nowy zwiastun

Dodał: , · Komentarzy: 1

Co prawda to 2011 rok jest słusznie uważany za „złoty okres dla komputerowych gier fabularnych”, lecz nie znaczy to jednak, że kolejne lata będą chude i nudne. Przeciwnie, kilka smakowitych projektów już zostało zapowiedzianych na postapokaliptyczny 2012 rok, a w tym jedna perełka – „Kingdoms of Amalur: Reckoning”, czyli baśniowy świat i niezgorsza intryga, za którą stoją postacie legendarne dla gatunku fantasy.

W umyśle R.A. Salvatore („Trylogia Mrocznego Elfa”) narodził się pomysł na całą historię i uniwersum. Jego pokręcone wizje przenosi do wirtualnego świata Ken Rolston (główny projektant „The Elder Scrolls IV: Oblivion”), a całość jest nadzorowana przez Todda McFarlane’a (komiks „Spawn”). Sami przyznacie, że już samo to trio zapowiada coś naprawdę nieprzeciętnego. No dobra... to jednak tylko teoria i nie da się ukryć, że niemało było projektów, które sygnowały wielkie nazwiska, a koniec końców finalny produkt okazywał się kompletnym nieporozumieniem.

Czy czeka na nas gra klasy światowej, a może coś, w co wstyd będzie w ogóle zagrać? Trudno orzec, lecz najnowszy zwiastun tytułu nastraja optymistycznie.

Trochę pachnie cukierkowością znaną z „Fable”, ale samo mordobicie wygląda wybornie. Zobaczymy co z tego wyjdzie, na dzień dzisiejszy to „najgorętszy tytuł” 2012 roku.

Wczytywanie...