
Światowa Organizacja Zdrowia nie ma ostatnio najlepszej passy. Po katastrofalnym błędzie niedoszacowania wielkości ryzyka związanego z koronawirusem i różnorakich innych niedopatrzeniach, dalej desperacko strzela sobie w stopę. Choćby ostatnio instytucja uruchomiła kampanię, która razi taką hipokryzją, że aż pękają oczy.

W założeniach #PlayApartTogether ma zrzeszać największych potentatów w branży elektronicznej rozrywki, którzy promują spędzanie czasu przy grach komputerowych jako jednym z istotnych elementów walki z pandemią. Produkcje dla pojedynczego gracza pozwalają powstrzymać nudę podczas kwarantanny oraz skutecznie odganiać od pomysłów wychodzenia z domu, natomiast te dla wielu – utrzymywać kontakty międzyludzkie lub budować nowe znajomości w oparciu o wspólne pasje. Nic nowego dla nas, a na papierze jeszcze mocniej brzmi jak coś słusznego. Tym bardziej, że gracze bawiący się przy grach Riot Games czy Zyngi, otrzymują szereg darmowych bonusów dedykowanych programowi.
Problem w tym, że WHO na przestrzeni ostatnich lat bezkompromisowo krytykowało jedną z naszych ulubionych rozrywek.