Siedział amor na chmurze
liczył sobie róże,
podniósł głowę i ze szczęścia podskakuje,
zobaczył jak chłopak dziewczynę całuje.
Vitanee: Łap go! Ugh, prawie go miałam! Zaraz cię dorwę, ty mały, pulchny prosiaczku ze złotą grzywą! Eeej, ale uważaj z tą strzałą! Noire, Noire, leci do ciebie! Szybko, musimy go pokonać sprytem, przecież jemu w głowie tylko fenyloetyloamina i endorfiny buzują, on nie myśli logicznie!
Noire Panthere: Aaargh! Szlag by go trafił! I jego potomstwo do siódmego pokolenia też! TFUUUUU! Pióra są niesmaczne! A ten skubaniec WCIĄŻ lata, pojęcia nie mam, czy on ma nieskończony zapas piór w tych cholernych skrzydełkach czy co… niech go w końcu dorwę – zrobię sobie piękną poduszkę!
V: Musimy tylko uważać, żeby nie wyleciał z Zamczyska, bo narobi szkód! Komu się tak nudziło, że aż wypuścił go z lochów na TRZY MIESIĄCE przed Walentynkami? Już ja go tu, a masz, dostanie ci się tym świecznikiem pulchny pączuszku!
N: A jak myślisz?! To musi być ktoś, kogo nie widzimy na co dzień! Ktoś, kto chowa się w zakamarkach Zamczyska i całymi dniami wyleguje się brzuchem do góry bądź dołu! Vicia, weź zostaw ten świecznik, i tak nim nie trafisz. Gdzie masz różdżkę?! Och nie, chyba ją znalazł przed tobą... GIŃ, parszywcu, nie będziesz mi tu serduszek rozsiewał na MOIM terenie!