Tym razem Clint Barton nie gra głównej roli. Trzeci tom "Hawkeye'a" w całości poświęcony jest Kate Bishop, która zostawia Clinta i wyjeżdża do Los Angeles, gdzie próbuje sił jako superbohaterka z zacięciem detektywistycznym niczym Jessica Jones.
Zmiana pozytywnie wpływa na serię, bowiem Kate jest inną postacią niż Clint. To bardzo młoda i niedoświadczona osoba, która roztacza dziewczęcy urok, a jej optymistyczne podejście do życia i upór ścierają się z nieprzyjaznym otoczeniem i pragnącymi zemsty wrogami. To ona prowadzi narrację, w której niejednokrotnie pojawiają się akcenty humorystyczne. Zabawne myśli Kate dowodzą jej dystansu do świata i siebie samej.
Za scenariusz ponownie odpowiada Matt Fraction, więc nie ma czemu się dziwić. Lekki, ironiczny humor był zaletą także poprzednich tomów z Clintem. Podobne są również poruszane sprawy, tzn. Kate zajmuje się przyziemnymi problemami i właściwie na superbohaterkę się nie kreuje. To mogłaby być sympatyczna koleżanka z sąsiedztwa, zwłaszcza że nie ma nadzwyczajnych zdolności – ma za to łuk, jest też sprytna i potrafi walczyć, co jednak nie przeszkadza jej w ponoszeniu porażek podczas starć fizycznych. Fraction unika patosu, a jego postacie, jak to ludzie, popełniają błędy i nie wszystko im wychodzi. Aczkolwiek Kate swoimi porażkami w ogóle się nie łamie, tylko z powrotem przystępuje do działania, zaś w nowym miejscu zyskuje lojalnych przyjaciół.