"Towarzysze zmierzchu" to jeden z klasyków. Komiks absolutnie obowiązkowy, zwłaszcza dla wielbicieli fantasy, które są umiejscowione w średniowieczu. Sztandarowe dzieło Françoisa Bourgeona, który stworzył również "Pasażerów wiatru" i "Cyann". Nie da się przejść obojętnie.
Czasy wojny stuletniej, Francja. Tajemniczy rycerz, skrywający swoje oblicze pod przyłbicą, zdąża w nieznanym celu. Na swojej drodze spotyka zadziorną rudowłosą dziewczynę i tchórzliwego chłopaka, którego ratuje przed powieszeniem. Ta dwójka zaczyna towarzyszyć mu w przygodzie, która obejmuje zarówno mistyczną wyprawę do krainy rodem ze snów, jak i udział w pałacowych intrygach.
Bardzo szybko przekonujemy się, że François Bourgeon jest mistrzem w kreowaniu postaci. Czytelnik niekoniecznie kocha bohaterów, ale na pewno bardzo angażuje się w ich losy, bowiem są to jednostki nietypowe, niezwykle przekonujące i cholernie przyciągające. Zamiast tradycyjnych herosów autor stworzył osoby, które popełniają błędy (i w ich efekcie śmierć ponoszą niewinni), mają (bardzo, bardzo) krwawą przeszłość albo zachowują się dwulicowo – udają uczciwych, często tchórzą i bywają wredni dla innych. Nie są to standardy, a lojalność jest w cenie, lecz tej grupie daleko do świętych. To grzesznicy, co najwyżej poszukujący rozgrzeszenia. François Bourgeon traktuje ich poważnie, ujawniając przy okazji skłonność do sarkastycznego, czarnego humoru.