Dobra przygoda wymaga odpowiedniej mieszanki światła i mroku. Tym samym możemy mieć do czynienia z bardziej pogodną fabułą albo z dark fantasy. Nie ma sensu wskazywać, która z konwencji jest lepsza. Przykładem mroczniejszej historii może być pierwszy tom "Teatru Węży" pióra Agnieszki Hałas – noszący tytuł "Dwie karty".
Był czas, kiedy światem rządziło dziewięciu bogów. Panowały wówczas pokój i harmonia. Potem jednak przybył potężny wróg, który pragnął jedynie destrukcji. Bogom udało się go pokonać i naprawić zniszczenia, których dokonał, ale podjęty wysiłek sprawił, iż postanowili opuścić swoje stworzenie. Zanim odeszli, podarowali mu jeszcze ostatnie dary – osłonę przed innymi sferami istnienia, zwaną Zmroczem, oraz magię: srebrną i czarną, które były odłamkami ich własnej mocy. Niestety, w ostatnie dzieło wkradła się niedoskonałość: Zmrocze okazało się kapryśne, zaś czarna magia uległa skażeniu.
Miasto Shan Vaola, położone nad Zatoką Snów, jest dość nietypowym miejscem. Zawdzięcza to rozległej sieci tuneli i podziemnych komór tworzących Podziemie oraz zarządowi srebrnych magów. To właśnie tutaj pewnego dnia zostaje znaleziony na wpół oszalały i cierpiący na amnezję człowiek z tajemniczymi bliznami. Kryjąc się w świecie, w którym stykają się: przestępcy, homunkulusy, demony i zbrodnicze plany, dręczony przez przebłyski wspomnień bohater powoli odkrywa swoje talenty i szykuje się do dołączenia do rozgrywki, która ma większe znaczenie, niż można by się spodziewać.