"Czerwona siostra" to pod wieloma względami standardowe fantasy. Mamy tu: przepowiednię, bohaterkę o bardzo wyjątkowych zdolnościach, naukę walki i czegoś, co można roboczo nazwać magią, lekcje oraz niebezpieczeństwo zaglądające za mury szkoły (klasztoru), któremu muszą stawić czoło wciąż niedorosłe postacie.
Nonę spod szubienicy ratuje ksenia Szkło i zabiera ją do klasztoru. Kobieta dostrzegła w dziewczynce potencjał, który nie powinien zostać zmarnowany przedwczesną śmiercią – i to za atak na dumnego arystokratę. Jednak wróg nie zamierza odpuścić, a podczas nauki u sióstr Nonę czeka wiele wyzwań.
Kiedy inspiracja przeradza się w "zżynanie"? "Czerwona siostra" jest szczególnie podobna do "Harry'ego Pottera", chwilami jej autor zdaje się wręcz kopiować niektóre rozwiązania z dzieła J.K. Rowling. Pomimo tego (podobieństwo bywa za duże) i dzięki temu (obecność tych samych motywów – jak nauka w tajemniczym miejscu – to zaleta) powieść Marka Lawrence'a okazuje się zadowalająca. Choć trzeba zaznaczyć, że są momenty, gdy realizacja danego szablonu zaczyna trochę męczyć, a twórcy jakby brakowało pomysłu na dodanie czegoś więcej od siebie. W końcu naprowadza fabułę na ciekawsze tory, lecz schodzi mu się z tym nieco za długo.
Dużym problemem jest siła głównej postaci. Inaczej byłoby, gdyby bohaterka na drodze rozwoju stawała się coraz potężniejsza (takie kreacje tworzy Brandon Sanderson). Tymczasem w "Czerwonej siostrze" zbyt szybko nabiera się przekonania, że porażki Nony (jeśli do nich dochodzi) wynikają z tego, że dziewczynka nie znalazła się w sytuacji poważnego zagrożenia życia. Jeśli więc w walce z rówieśniczkami może przegrać, to w naprawdę trudnych momentach staje się terminatorem, bo tego wymagają okoliczności. Prowadzi to do znużenia scenami akcji, opisywanymi wyraziście, ale interesującymi tylko pod warunkiem, że Nona nie staje się jakimś nadczłowiekiem. Oznacza to, że najważniejsze potyczki są słabsze od zwykłych starć między nowicjuszkami. Jest też druga możliwość: nadzwyczajne umiejętności mogą pojawić się niespodziewanie i w przekonujący sposób. Niestety, tak nie zawsze się dzieje.
Często zdolności protagonistki ujawniają się po wpadnięciu w furię. Kolejna klisza. Za sprawą złości i determinacji postać staje się mocniejsza. Oczywiście to pewne uproszenie, jednak wydarzenia dobitnie pokazują, że gniew jest wskazany. Początkowo wykorzystywanie tego schematu nie razi, mankamentem staje się dopiero później z powodu zbyt częstego zastosowania.
Trzy fragmenty książki opowiadają o wydarzeniach, które dzieją się jakiś czas po szkoleniu (takie wyjście w przyszłość). Są krótkie; znajdują się na początku, w środku i na końcu powieści. Z jednej strony świetnie budują napięcie, zwłaszcza gdy czytelnik zaczyna kojarzyć, o kogo chodzi. Z drugiej... Nie wiadomo, o co toczy się gra. Nie wiemy, co działo się pomiędzy szkoleniem a fragmentami osadzonymi dużo później. Ten brak informacji wypadałoby uzupełnić. I tu autorowi nie wyszło, bo ostatecznie nie nadał najpóźniejszym wydarzeniom odpowiednio dużej rangi i nie ujawnił w nich żadnej ważnej treści, przez co ostatnią część (epilog) czyta się z rozczarowaniem. Mark Lawrence nie uzasadnił sensu wybiegania w przyszłość, było to tylko narzędzie do zaciekawienia.
Wydawało się, że pisarz podczas wybiegania w przyszłość wykreuje główny wątek. Zaprezentuje grę o dużą stawkę, o której niedoświadczone postacie, w trakcie swojego pobytu w klasztorze, mogły jeszcze nie mieć pojęcia. Złudne nadzieje. Atrakcyjność tych fragmentów opiera się tylko na bohaterach. Ci są ciekawi i zdarza im się budzić sympatię, tylko że to nie zawsze wystarcza. Nie wystarcza nie tylko w epilogu, lecz także po wypaleniu się motywu nauki w klasztorze. Klasztor wraz z rozwojem akcji trochę traci swój urok, w przeciwieństwie choćby do Hogwartu.
Świat powieści ma wiele tajemnic, pasjonującą historię i intrygujące elementy, takie jak różne religie czy zagadkowi Zaginieni. Nie jest czarno-biały, nie ma w nim sprawiedliwości. Motywy SF póki co nie są wykorzystywane i stanowią dalekie tło. Dlatego "Czerwona siostra" to fantasy tak oryginalne jak walnięcie kogoś pięścią w twarz. Dużo brutalności i mroku połączonych ze zdradami i intrygami wcale nie tworzy innowacyjnej opowieści. Niemniej końcowy efekt może się podobać, tak jak celne uderzenie pięścią może dać zwycięstwo.
"Czerwona siostra" to dobra powieść, od której oderwanie się bywa problemem, oczywiście mile widzianym. Można jej wiele zarzucić, ale przeważnie nie są to bardzo dotkliwe wady, o czym przekonacie się podczas lektury. Książka skutecznie wciąga, szczególnie gdy nauka w klasztorze jeszcze nie powszednieje, autor nie przesadza z potęgą postaci, a podobieństwa do innych przedstawicieli gatunku można oceniać pozytywnie. Brutalne obchodzenie się z bohaterami i świetnie poprowadzone intrygi także działają korzystnie. To udana rozrywka, pozycja zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych czytelników – tych ostatnich niech nie zwiedzie wiek dopiero dojrzewających bohaterek.
Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz