Kiepskie jest życie obywatela Neverwinter. Jak nie paskudne plagi dziesiątkujące ludność, to ataki nieumarłych i diabelskich pomiotów. Doliczmy do tego stałe zagrożenie ze strony zdradzieckiego Luskanu i sporadyczne inwazje mitycznych skurczybyków pokroju Króla Cieni czy Moragi. Zawsze mnie zastanawiało, jak lordowi Nasherowi udawało się utrzymywać cały ten bajzel w garści i przekonywać mieszkańców, że jednak warto żyć w tym mieście, a nie wyjeżdżać do spokojniejszych zakątków Faerunu. Zapewne coś dolewał do studni i dodawał do chleba. Dumny szlachcic jest już jednak w krainie wiecznych łowów, a gród stoi ponownie na krawędzi zagłady. Kto tym razem obroni umęczone Neverwinter?
Cryptic po wielu miesiącach posuchy postanowił przypomnieć graczom, że jego projekt MMO (czy raczej, jak określają puryści – CORPG) oparty o świat Dungeons & Dragons żyje i ma się całkiem dobrze. No i miło, tylko ciężko mi jest wykrzesać jakikolwiek entuzjazm po niesmacznym gwałcie na tej renomowanej marce, jaki zafundowała niezrozumiała polityka wydawnicza Atari i gra „Daggerdale”.
Coś czuję w kościach, że szykuje nam się kolejny pasztet, którego popularność będzie sięgała okolic błędu statystycznego. Mam jednak szczerą nadzieje, że się mylę, gdyż nieładnie jest kopać kogoś, będącego obecnie na kolanach. Tym bardziej, jeżeli mówimy o Lochach i Smokach, które miały diametralny wpływ na kształt całego gatunku cRPG.