(...) Już z murów twierdzy dworu królestwa Gameexe strażnicy byli w stanie dostrzec szybko zbliżający się kształt: zaciskając paszczoszczęki na wymiętym kawałku papieru gnał co sił w nogach przed siebie.
- Hejże, tam na dole! Otwierać bramy! Przybył posłaniec! – Zakrzyknęli wartownicy, a po chwili do uszu drzemiących sobie jeszcze władców doszło otwieranie ciężkich, metalowych bram. Niezadowoleni przerwanym snem piękności zerwali się ze swych łóż i narzucili na siebie puszyste, różowe szlafroczki. Jeszcze z maseczkami na twarzy i plasterkami egzotycznych owoców na oczach wybiegli ze swych komnat i szybko udali się na dwór.
- Tokarku, kochany, nie wiesz może, co się stało? – Spytał władca Matthias znany z eksponowania swego popiersia poprawiając na głowie swój diadem.
- Nie mam pojęcia! – Odpowiedział przejęty władca Tokar w biegu narzucając na siebie swą pelerynę superbohatera, na której złotą nicią wyszyte było wielkie T.
Z drugiej strony dworu dochodzić zaczęły tłumione dźwięki. Po krótkiej chwili, wraz z otwarciem tajemniczej pokrywy, na dworze pojawiło się nieco dymu. Kmiecie i inne, zamieszkujące królestwo dziwactwa skłoniły się w pokłonie przed niezgrabnie wygrzebującym się ze swej trumny władcy Tamc.a.
- Podajże mnie mą laskę zniszczenia, kobieto! – Zażądał nekromanta o światowej sławie nastawiając dyski w kręgosłupie. Trzymając w prawej ręce trupią laskę, na której końcu znajdowała się jaszczurza czaszka, ruszył na środek dworu, aby spotkać się z pozostałymi władcami. Gdy tam dotarł, zobaczył, że pomimo wieku, jego martwe uszy go nie myliły, albowiem i władca Nazin, którego nikt nigdy nie widział, był obecny. Stał przy pozostałych dwóch władcach odganiając od siebie muchy i co jakiś czas trzepiąc się po kieszeni płaszcza laboratoryjnego, w której szamotał się biały szczur.
- Och, witaj Tamc.iu kochany! Nie sądziłem, że przerwiesz swój wieczny sen. – Oznajmił władca Matthias szukając lusterka po kieszeniach swego krótkiego szlafroczka.