Portret Pani Charbuque

3 minuty czytania

"(…) bo fantazja jest od tego, aby bawić się (…)" – śpiewały Fasolki i miały rację. Jeszcze lepiej, gdy poza radością skłania do zastanawiania się nad otoczeniem, rozkładając je na części pierwsze. Imaginacja Jeffreya Forda jest jak nieskończone źródło, skarbiec bez dna, nie ustanawia on sobie limitów, a tym samym nie ogranicza swojej twórczości. "Portret Pani Charbuque" to kolejny przykład opowiadania potwierdzającego unikalność jego autora, zaskakującego swoimi niecodziennymi zabiegami i eksperymentami ze stylami literackimi. Pozycja ta została wydana wraz z pakietem innych krótkich opowiadań w zbiorze "Asystentka Pisarza Fantasty", w popularnej serii "Uczta Wyobraźni" wydawnictwa MAG.

Akcja opowiadania ulokowana została w Nowym Jorku XIX wieku. Ambitny, zdolny i popularny portrecista Piero Piambo otrzymuje nietypowe zlecenie. Ma on za zadanie stworzyć portret pani Charbuque [czyt. Szarbuk], jednak nie wolno mu spojrzeć ani razu na modelkę w trakcie malowania, mając stworzyć obraz na podstawie historii jej życia. Malarz zgadza się na taki stan rzeczy, gdyż oferowana gaża jest tak duża, by pozwolić mu na porzucenie pozbawionego ducha malowania portretów bogatych mieszczan na rzecz stworzenia czegoś pięknego i mającego sens. Samo namalowanie obrazu w ten sposób byłoby nawet łatwe, jednak Piambo musi się jeszcze zmierzyć z panem Charbuque, któremu nie podoba się cały proceder, a na dodatek w mieście od niedawna panuje dziwna choroba, objawiająca się krwawieniem z oczodołów, która zdaje się mieć związek z historiami opowiadanymi przez tajemniczą modelkę.

Podobnie jak w innych jego utworach, Ford znów wpadł na dość ekscentryczny pomysł malowania portretu, bazując na ludzkich opowieściach. Ma to nawet pewien duchowy wyraz – czyż obraz tworzony w ten sposób nie oddaje całego jestestwa modela, pozbawiając go płytkiej, zewnętrznej powłoki, często dającej mylny obraz o danej osobie? Co więcej, autor eksperymentuje z gatunkami literackimi, łącząc fantasy z XIX-wiecznym kryminałem. Książka jest intrygująca, a każdy kolejny rozdział statecznie rozwija przeszłość tytułowej kobiety, rozpalając w czytelniku chęć jak najszybszego poznania zakończenia tej fascynującej historii. Jeffrey Ford nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził również aspektu mar sennych, które odgrywają znaczącą rolę w przedstawianych przez panią Charbuque przeżyciach. Niekiedy autor posuwa się do tak głęboko zakorzenionych w jego umyśle fantazji, że zwykły odbiorca uznaje je za wyjątkowo surrealistyczne, nielogiczne i czasami odrażające. To właśnie cecha wyróżniająca twórczość pisarza, który w momencie, gdy inni stawiają granicę wyobraźni, on przesuwa ją o kilkadziesiąt metrów dalej, wciąż przypominając światu, że jedyne, co w ludzkim życiu jest nieograniczone, to właśnie możliwości imaginacji.

Występujące w "Portrecie Pani Charbuque" postacie są równie fantazyjne i abstrakcyjne, jak towarzyszące im wydarzenia. Niektóre z nich wydają się żywcem wyjęte z cyrku dla dziwadeł, bo któż wpadłby na pomysł przepowiadania przyszłości z kształtu pojedynczego płatka śniegu czy ekskrementów. A jednak Jeffrey Ford zdobył się na takie kuriozum, dodając do niego nieco komicznego aspektu. Szczególnie nakreślona została postać Piero Piambo. Artysta od lat chciał popełnić ogromne dzieło sztuki na miarę swojego mistrza, jednak popadł w pewien artystyczny marazm, ograniczając się do zawodu portrecisty. Istnienie takowego problemu uzmysławia mu dopiero jego przyjaciel Shenz – starszy od niego malarz, który zatracił swoją artystyczną duszę na rzecz opium i niczym niewyróżniających się portretów. Z nim Piambo utożsamia swoją przyszłość, jeśli nie zacznie działać już teraz.

"Portret Pani Charbuque" to intrygująca historia, przepełniona artystycznymi wizjami kreatywnego umysłu, jakim został obdarzony Jeffrey Ford. Nie jest to wprawdzie równie przejmujące opowiadanie, jak niektóre zamieszczone w zbiorze "Asystentka Pisarza Fantasty", ale ma w sobie ten pierwiastek wyższej fantastyki, do której podchodzi się wielowymiarowo, tworząc przy każdej okazji nowe wnioski i zauważając nieco inne szczegóły. Bez wątpienia zasłużenie tytuł znalazł się w serii wydawniczej "Uczta Wyobraźni", gdyż dosłownie tym dla niej jest, zapewniając czytelnikowi swoiste poczucie przyjemnego wypełnienia.

Dziękujemy wydawnictwu MAG za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
8
Ocena użytkowników
9.25 Średnia z 2 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Nówka sztuka własnie wróciła na półkę. Fjna się czyta chociaż jaj nie urywa. Ja jednak zawsze doceniam oryginalny pomysł, a że przeklady polskie wychodzą różnie (oryginału nie widziałęm) to oceniam na 6/10.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...