Horyzonty Zdarzeń, nowa seria Rebisu, na razie okazują się trudnym do jednolitej oceny projektem, co można wywnioskować z krążących po Internecie opiniach. Bywały książki lepsze, wręcz wyśmienite – jak „Łatwo być bogiem” Roberta J. Szmidta – czy całkiem dobre – na przykład „Aposiopesis” Andrzeja W. Sawickiego. Jednak pozostała część tyłka raczej nie urywała. Liczyłem, że zmieni to „Osobliwość” Dariusza Domagalskiego. Miałem nadzieję, że będzie moim kolejnym strzałem w dziesiątkę, czyli tytułem pozornie niewartym uwagi, ale w rzeczywistości dumnie reprezentującym gatunek science fiction. Oczywiście zagadkowa, a zarazem przerażająca okładka, przedstawiająca białą twarz tajemniczej istoty (UFO?) również obiecywała nietuzinkową zawartość. Czy te zwiastuny miały za zadanie tylko zwieść niewinnego czytelnika, czy może naprawdę prezentowały faktyczną jakość powieści?
„Osobliwość” została napisana w narracji pierwszoosobowej, prowadzonej przez owianego tajemnicą bohatera. Długi czas nie zdradza swojej tożsamości, więc nie wiemy, kim jest. Możemy jednak coś podejrzewać, czytając o jego ponadprzeciętnych zdolnościach i dużym stanie wiedzy. Protagonista znalazł się na statku zwiadowczym Selene, który wyruszył do gromady kulistej 47 Tucanae. Jego misją było znalezienie zasobów wartych wydobycia lub planety zdatnej do kolonizacji przez ludzi. Dzięki temu mieli szansę się wzbogacić. Podróż po kosmosie kierowana mrzonkami o fortunie nie jest jednak esencją powieści. Szybko okazuje się, że celem członków załogi staje się przeżycie. Niewyjaśnione zgony zmuszają do trzymania się na baczności oraz nieufności wobec towarzyszy. To nie jedyne zagrożenie, ponieważ gdzieś w kosmosie może przebywać obca rasa...
Książka Dariusza Domagalskiego to mieszanka różnych konwencji. Niestety – żadna z nich nie sprawdza się na tyle dobrze, aby ocenić powieść w miarę pozytywnie. Elementy akcji i kryminału dały autorowi pole do popisu, którego ten nie wykorzystał. Pytanie, kto (lub co) odpowiada za morderstwa, rzeczywiście jest ciekawe, ale nie trzyma w napięciu. Najważniejszym problemem wydaje się brak przestojów w historii, które mogły być niezłym wstępem do mocniejszych scen. Nie mniejszą winę jednak ponosi słabe zarysowanie postaci. Już na początku pisarz dokonuje charakterystyki każdej z nich i, jeśli później dostajemy o nich więcej informacji, to ciurkiem, kilka naraz. Czytelnik nie ma nawet szans, aby spróbować odkryć charakter bohatera na podstawie samego zachowania. Może poza protagonistą, który o sobie przecież nie mówi. Bądź co bądź – w załodze nie znalazła się żadna interesująca osobowość. Nikt się nie wyróżnia, więc siłą rzeczy niemożliwym jest snucie własnych przypuszczeń, kto odpowiada za zbrodnie (narrator próbuje je snuć, ale... hahaha. Tyle, to i ja sam mogę „wydedukować”). Śmierć żadnej z postaci nie ma prawa wywołać czegoś więcej poza lekkim zdziwieniem. A potem...
... jest jeszcze gorzej. Wydaje mi się, że zamiarem Dariusza Domagalskiego było zapewnienie czytającemu jeszcze szybszej akcji i kolejnych nagłych zwrotów wydarzeń, co okazało się błędem. Zamiast zainteresowania, czuje się obojętność i ochotę, żeby czym prędzej dotrzeć do ostatniej strony. Przeciętność wręcz bije od książki – opisy są lekkie i bez polotu, a zadanie zbudowania zagrożenia ląduje na barkach fabuły, która to właśnie jest za szybka, a przez papierowe postaci – beznamiętna. Jaśniejszym punktem mogła być przedstawicielka płci żeńskiej – bo bez kobiet powieść jednak nudna. Niestety potencjał ponownie nie został wykorzystany i jej rola zostaje ograniczona do minimum (czyli tak, seks jest). Autorowi nie wychodzi granie na znanych motywach, tym sposobem skazuje tylko swój tytuł na porażkę. Szczególnie, że jeszcze sam narzuca odbiór „Osobliwości”, wspominając kilkakrotnie, że historia nasuwa skojarzenia z „tandetnymi kryminałami” oraz „starymi filmami”. Chyba jedno porównanie w tekście wystarczyłoby aż nadto. Z tego co pamiętam, trafiły się ich trzy, a uważny czytelnik raczej ich nie zignoruje.
„Osobliwość” to jednak przede wszystkim science fiction. I tutaj początkowo Dariusz Domagalski radził sobie całkiem nieźle. Niby kreatywności w tym nie ma za grosz, ale mnie zawsze urzekają ciekawie zaprezentowane wizje przyszłości. Tutaj przeludniona ludzkość rozchodzi się po kosmosie – i pomijając co atrakcyjniejsze szczegóły, nie napotyka inteligentnej cywilizacji obcych. Nic do stracenia! Bohaterowie książki są na jej tropie, z tym, że finał, dający większość odpowiedzi na pojawiające się w trakcie lektury pytania, zawodzi na całej linii. Być może za dużo naczytałem się o teoriach jak powstał nasz świat, po co żyjemy, kim jesteśmy – może dlatego zakończenie przypieczętowało negatywne wrażenia. Ostatecznie wizja „Osobliwości” nie tylko nie pachnie świeżością, ale poraża swoim śmierdzącym oddechem. To też nie jest zresztą najważniejszy problem – ot, pisarz nie napisał nic nowego w gatunku. Autor, zamiast skończyć z przytupem, daje wiadomości na temat bohatera (jakby ktoś jeszcze nie zgadł, kim jest) oraz pełen wykład związany ze sprawami egzystencjalnymi. Wychodzi z tego natłok informacji podanych w najgorszy możliwy sposób – czyli kupą. A ja naiwny skarżyłem się na sztuczne dialogi, w których też na siłę wciśnięto kilka faktów o świecie (powiedzmy, że bohaterowie nie mają ciekawszych spraw do obgadania).
Skłamałbym, gdybym stwierdził, że „Osobliwość” czytało się naprawdę źle. Dariusz Domagalski potrafi pisać lekkim stylem bez prawienia dziwnych bełkotów, których laicy science fiction nie rozumieją. W przypadku recenzowanej powieści to jednak nie wystarcza. Granie na popularnych motywach można przełknąć – bo przecież nic tak nie ożywia akcji jak trup. Tylko że tutaj do zgonów dochodzi szybko, beznamiętnie i (z czasem) monotonnie. Ma się wrażenie, że autor próbuje na siłę zaskoczyć czytelnika... Brakuje napięcia, a płytkość postaci oraz fabuły nie umożliwia rzeczywistego zainteresowania odbiorcy. Nie polecam. Szukacie dobrego science fiction? W takim razie lepiej wyjdzie wam przemęczenie się z rewelacyjnym „Ślepowidzeniem” czy jeszcze lepszą „Echopraksją” bądź sięgnięcie po space operę Paula J. McAuleya.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz