„Hobbit” to dzieło z pokaźnym bagażem doświadczeń, które już kilkakrotnie stawało na krawędzi realizacji. Bankructwo MGM, gorączkowe zmiany reżyserów, słabnące zainteresowanie fanów, stopniowo rosnące niezadowolenie zaangażowanych aktorów, wrzody Petera Jacksona i nerwowe szukanie nowych scenerii w wyniku strajków na tle religijnym. Tak, wielu zarzuciłoby ten projekt już dawno temu i odłożyło go na inne, lepsze czasy, ale producentom filmowym potrzebny jest sukces na miarę „Władcy Pierścieni”.
Przygody Bilbo Bagginsa są kwoką znoszącą złote jaja, skazaną na kasowy sukces, więc w oczach hollywoodzkich potentatów warto zagryźć wargę i zapalić symbolicznego papierosa dla ukojenia nerwów, gdyż za kilkanaście miesięcy kurek z pieniędzmi zostanie odkręcony. Tym bardziej, że fantastyka przechodzi ostatnio miły renesans w kinematografii i trzeba to jakoś wykorzystać.
Wygląda na to, że limit pecha został już wyczerpany i ekranizacja „Hobbita” zaczyna wychodzić powoli na prostą. W celu udowodnienia tego wniosku, twórcy postanowili opublikować trzy pierwsze zdjęcia prosto z planu. Miłośnicy magów w szpiczastych kapeluszach i owłosionych stóp, będą wniebowzięci.
Zgodnie z obecnie panująca modą, film został podzielony na dwie części. Pierwsza z nich trafi na ekrany naszych kin w grudniu 2012 roku, natomiast druga – dwanaście miesięcy później. Jest na co czekać?