Hobbit: Niezwykła Podróż

4 minuty czytania

Przyznam się szczerze, że mam spory problem z rozpoczęciem recenzji. Jest to dla mnie o tyle trudne, bo wczoraj spełniło się moje skrywane marzenie, jakim było obejrzenie ekranizacji powieści J.R.R. Tolkiena, stanowiącej dla mnie początek wielkiej fascynacji fantastyką. Dlatego też, bez żadnych zahamowań, wybrałem się do kina w towarzystwie przyjaciela, nie zwracając uwagi na fakt, iż kupiłem bilet na wersję z dubbingiem, do którego nie byłem pozytywnie nastawiony. Cały czas czułem jednak wielką obawę, że będę miał do czynienia z nachalnie przedłużaną historią, za sprawą podzielenia całej książki na trzy części.

Bilbo Baggins, hobbit z Shire, za namową czarodzieja Gandalfa rusza wraz z trzynastoma krasnoludami w przygodę swego życia. Celem wyprawy jest odzyskanie Samotnej Góry, będącej niegdyś w posiadaniu krasnoludów. Obecnie przebywa tam straszliwy smok Smaug, który przed wielu laty wypędził ich z królestwa. Ekspedycję poprzedzają walki z goblinami i orkami – dawnymi wrogami bohaterów, jednak mimo trudu drużyna konsekwentnie podąża do celu.

hobbit

Od filmów, które są adaptacjami książkowych arcydzieł, zawsze oczekuję jak największej zgodności z pierwowzorem. Z tym w „Hobbicie...” nie ma problemów prócz epizodu z Galadrielą, który w książce nie występował. Ważne jest to, że Jacksonowi udało się zachować idealną harmonię pomiędzy biegiem fabuły a scenami akcji. Niczego nie dołączono tu na siłę, brak też zbędnego pośpiechu w rozwoju wydarzeń. I bardzo dobrze, bo takie tempo pozwala jeszcze lepiej poczuć i wejść w wyjątkowy klimat Śródziemia.

Patrząc wstecz, na „Władcę Pierścieni”, moją ulubioną postacią z "Drużyny Pierścienia" jest bez wątpienia Gimli, dzięki któremu do dzisiaj darzę sympatią rasę krasnoludów. Wyobraźcie sobie, jakie miałem odczucia, gdy przed moimi oczyma stawało trzynastu karłów. Tego nie potrafię opisać. Szczególnie zapadła mi w pamięć scena walki z trollami. Efektowne, nierealne wręcz wślizgi, skoki, podrzuty – każdą z tych sekwencji przyjmowałem zarówno z zachwytem, jak i zdziwieniem. Oprócz niebywałych warunków fizycznych, to bardzo rozbrykana, pozytywna grupa, potrafiąca wywołać uśmiech u widza.

Peter Jackson znany jest z tego, że potrafi dostrzec u mało znanych aktorów talent, a później daje im szansę w swoich superprodukcjach. Przyznajcie sami – kto znał Viggo Mortensena przed premierą „Drużyny Pierścienia”? Co dostaliśmy? Cudowną, niezapomnianą rolę Aragorna, która będzie pamiętana jeszcze przez wiele lat. Tutaj na miejsce Aragorna wskakuje Thorin Dębowa Tarcza, a wraz z nim odtwórca tej roli, Richard Armitage, który świetnie zagrał swoją postać. Jego niebanalna gra aktorska i idealne odwzorowanie przywódcy krasnoludów naznaczonego traumą, daje piorunujące wrażenie i ukazuje wielki talent Brytyjczyka. Pochwały należą się także Martinowi Freemanowi – filmowemu Bagginsowi. Bardzo podobała mi się skonsternowana postawa, przerodzona w późniejszą odwagę i heroizm. Na koniec zostawiam sobie Iana McKellena, będącego jednym z moich ulubionych aktorów. Prezentuje on poziom równy temu z "Władcy Pierścieni".

hobbit

Grzechem byłoby, gdybym nie poświęcił osobnego akapitu muzyce. Od początku odpowiedzialny był za nią kanadyjski kompozytor Howard Shore, twórca utworów do „Władcy Pierścieni”. Nie ma się nad czym rozwodzić – ścieżka dźwiękowa jest po prostu wyśmienita! Dla mnie jest to po prostu fenomen, którego nie potrafię zrozumieć. Spora część listy 26 utworów, to kompozycje bardzo podobne do tych znanych z wcześniej wspomnianej adaptacji, jednak w ogóle nie zmniejszało to ich wartości. Ba, każda z nich wywoływała u mnie tak skrajne emocje, że w wielu momentach byłem nawet bliski urojenia łez.

Ważną kwestią, o której nie można zapomnieć, aczkolwiek nie mającą żadnego wpływu na jakość filmu, jest dubbing. Przyznam, że nie byłem zwolennikiem wersji dubbingowej, ponieważ bałem się, iż będzie on przypominał te z bajek dla najmłodszych. Oglądając polski zwiastun szczególnie utkwił mi w pamięci Wiktor Zborowski podkładający głos Gandalfowi. Nie ulega wątpliwości, że Zborowski należy do panteonu aktorów dubbingowych i to głównie dzięki niemu byłem pozytywnie zaskoczony polskim podkładem. Jego świetna barwa głosu i dykcja wpadają w ucho niczym słowa Krystyny Czubówny w filmach przyrodniczych, choć muszę przyznać, że wyższe rejestry brzmią zdecydowanie gorzej. Do pozytywów można też zaliczyć dubbing w wykonaniu Szymona Kuśmidera (Thorin Dębowa Tarcza) i Waldemara Barwińskiego (Bilbo), których wcześniej nie znałem, jednak ich głosy także są przyjemne dla ucha. Najgorzej z całej plejady wypada Borys Szyc, mający do odegrania niewątpliwie najtrudniejszą postać – Golluma. Aktorowi, pomimo szczerych chęci, nie udało się odwzorować oryginalnego głosu, jednak można mu to wybaczyć, bo chyba każdy z nas zna specyficzny, charczący głos Andy'ego Serkisa. Tutaj trzeba wspomnieć o bardzo dziwnym zabiegu, na jaki zdecydował się polski dystrybutor. Podczas pobytu w Rivendell są momenty, gdy w dialogach aktorzy posługują się językiem elfów. W tym miejscu słyszymy oryginalne głosy, co w połączeniu z kwestiami polskich aktorów daje dziwaczny efekt. Nawet podczas rozmowy Bilba z Gollumem da się usłyszeć ciągle „prawdziwe” skrzeczenia.

hobbit

Jakie to cudowne uczucie po tylu latach oczekiwania znów przenieść się do Śródziemia. Przez bite 170 minut jesteśmy widzami wyreżyserowanego z rozmachem filmu, na który jeszcze raz poszedłbym do kina. „Hobbita” powinien obejrzeć dosłownie każdy, bo mamy do czynienia z najlepszym filmem fantasy od czasów kultowego „Władcy Pierścieni”. Czy jest lepsza od niego? Trudno powiedzieć. Ma w sobie klimat „Drużyny Pierścienia” i akcję dwóch pozostałych części. Ten film, mimo paru nieistotnych mankamentów, zasługuje na 10 „oczek”, jednak mimo wszystko nie potrafię dać tej oceny. Cóż, dziesiątkę rezerwuję na premiery kolejnych odsłon, na które będę czekał z wielką jak nigdy niecierpliwością. Tylko czemu aż do 2014 roku?

Ocena Game Exe
9.5
Ocena użytkowników
8.92 Średnia z 18 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
To prawda, przyjemnie wrócić do tego świata, choć wyraźnie ukazano nam jego inną część, inny rozdział wielkiej opowieści. I bardzo dobrze, że różni się ona od poprzedniej. A przyjemność, choć może nie tak dojmująca i powalająca jak wcześniej, nadal duża. Ode mnie 8 / 10

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...