Opowieść o burzowych kumplach, pokazujących środkowy palec grzmotom i piorunom, naprawdę mi się podobała, zaś wulgarny, niestroniący od alkoholu i używek pluszowy miś podbił moje serce. Seth MacFarlane nie od dziś jednak rozbawia mnie do łez swoim ekstremalnym poczuciem humoru. Wystarczy wspomnieć "Family Guya", gdzie chore żarty, niedające pardonu żadnej grupie społecznej, od lat wyciskają łzy z moich oczu.
Nie ukrywam, że na kontynuację "Teda" czekałem z niecierpliwością, chociaż i lekkim niepokojem. Historia z części pierwszej została doskonale domknięta, a dalsze eksploatowanie futrzanej, żyjącej zabawki mogło doprowadzić do zmęczenia materiału. Ile jeszcze Ted musiałby pochłonąć browarów i wypalić blantów zanim przestałby śmieszyć?
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz