Ted 2

4 minuty czytania

ted 2

Opowieść o burzowych kumplach, pokazujących środkowy palec grzmotom i piorunom, naprawdę mi się podobała, zaś wulgarny, niestroniący od alkoholu i używek pluszowy miś podbił moje serce. Seth MacFarlane nie od dziś jednak rozbawia mnie do łez swoim ekstremalnym poczuciem humoru. Wystarczy wspomnieć "Family Guya", gdzie chore żarty, niedające pardonu żadnej grupie społecznej, od lat wyciskają łzy z moich oczu. Nie ukrywam, że na kontynuację "Teda" czekałem z niecierpliwością, chociaż i lekkim niepokojem. Historia z części pierwszej została doskonale domknięta, a dalsze eksploatowanie futrzanej, żyjącej zabawki mogło doprowadzić do zmęczenia materiału. Ile jeszcze Ted musiałby pochłonąć browarów i wypalić blantów zanim przestałby śmieszyć?

ted 2 ted 2

W żywotach bohaterów doszło do radykalnych zmian. John Bennett po burzliwych przeżyciach z "Teda" rozstał się z Lori. Tymczasem nasz pluszowy misiek poszedł w zupełnie inną stronę i postanowił ożenić się z Tami-Lynn (tak, tą kasjerką zadowoloną pasternakiem, sprzedanym później rodzinie z czwórką dzieci). Po kilkunastu miesiącach małżeńska rutyna doprowadza do fantastycznego pomysłu – zróbmy sobie dziecko! Problemem jednak okazuje się nie tyle brak odpowiedniego wyposażenia u misia, co niepłodność Tami-Lynn. Po sporych perypetiach przyszli rodzice decydują się na adopcję. Krok ten okazuje się jednakże kamyczkiem, wywołującym lawinę – Tedem zainteresowali się urzędnicy. Biurokratyczna machina wydaje wyrok – pluszak nie jest człowiekiem, a jedynie "własnością", w związku z czym nie posiada żadnych praw. Prowadzi to do utraty pracy, unieważnienia małżeństwa i innych nieprzyjemnych konsekwencji. Burzowi kumple nie poddają się jednak i postanawiają walczyć z krwiożerczym systemem w sądzie.

ted 2

Muszę przyznać, że fabuła filmu nieco mnie zaskoczyła. Po szalonych przygodach dwójki ochlajów z "Teda", trafiamy na poważny temat, dotyczący istoty człowieczeństwa. Jak pogodzić to z niedwuznacznymi, niewybrednymi żartami fallicznymi? Nijak – i to właśnie jest największy mankament produkcji. Ale po kolei. "Ted 2" zaczyna się naprawdę obiecująco. Starania pluszaka o dziecko prowadzą nas od banku spermy (zapewne domyślacie się, co może się tam dziać w filmie faceta takiego jak MacFarlane) do włamania do domu znanego futbolisty w celu uzyskania od niego pierwszej klasy białego materiału biologicznego. Wszyscy pomyleńcy, którym podobała się poprzednia część, powinni być ukontentowani.

ted 2

Problem zaczyna się w dalszej części seansu, gdy zaczyna się walka o prawa Tedzika. Miejsce świetnej Mili Kunis (odsuniętej od sequela z powodu ciąży) zajęła Amanda Seyfried, wcielająca się w prawniczkę o znajomo brzmiącym nazwisku, Samantha L. Jackson. Od razu zastrzegam – zupełnie nie mam nic do jej gry aktorskiej. Ba, uważam, że doskonale wcieliła się w broniącą miśka miłośniczkę marychy. Sporą bolączką okazuje się jednak kreacja jej postaci w scenariuszu. Bohaterka ta jest źródłem co większych fabularnych przestojów. W prawie dwugodzinnym filmie kilkadziesiąt minut spędzamy, wysłuchując poważnych, dłużących się, pozbawionych humorystycznych elementów przemów w sądzie czy też żałosnych, niekończących się piosenek, granych na gitarze w środku lasu. Litości.

ted 2

Rozumiem, że Seth próbował wpleść jakieś przesłanie pomiędzy feerie chamskiego humoru, ale zupełnie pogubił się w proporcjach. W pierwszej części wszystko było wyważone idealnie – Lori chciała mieć po prostu zwyczajnego chłopaka, który nie ćpałby tyle i nie rozbijał się po imprezach ze swoim kumplem degeneratem. Jakkolwiek płytkie by to nie było i ewidentnie zaserwowane pod niewymagającą amerykańską publikę, sprawdziło się naprawdę dobrze. W "Tedzie 2" już tak różowo nie jest i seans zwyczajnie nudzi. Do kin ludzi próbowano ściągnąć, zatrudniając do obsady Liama Neesona i Morgana Freemana. O ile cameo tego pierwszego jest rewelacyjne i wzbudza salwy śmiechu, o tyle boska aura tego drugiego niestety wpasowuje się w tragicznie napisany scenariusz. Aktor ten zawsze gra z klasą i do jego kreacji ciężko mieć zastrzeżenia, jednakże poddaję w wątpliwość samą obecność postaci w fabule. Jest to druga osoba, która wygłasza nudne mowy, rozciągające niemożebnie film.

Jak już jesteśmy przy aktorach, brawa należą się Markowi Wahlbergowi za Johna Benneta i Sethowi MacFarlane'owi, podkładającemu głos pod Teda. Chłopaki perfekcyjnie się uzupełniają i są najjaśniejszymi punkcikami produkcji. Przyczepię się jednak znowu do scenariusza. Mam wrażenie, że w sequelu z obu bohaterów zrobiono kompletnych kretynów. Fakt, już w poprzedniczce nie grzeszyli inteligencją, ale nie było przesady w ich głupocie. Tutaj, oglądając kolejne oklepane falliczne gagi, jak ten z bongo w kształcie penisa, wydawało mi się momentami, że siedzę na kontynuacji "Głupi i głupszy".

ted 2

Podsumowując, "Ted 2" nie jest filmem dobrym. Świetny początek podnosi poprzeczkę, której już po chwili kolejne sceny nie potrafią przeskoczyć, a wręcz ledwo wznoszą się nad ziemię. Nuda, dłużyzny i chęć wyjścia przed końcem. Okazyjne dobre żarty i puenty oraz niezła końcówka na otarcie łez (beka z nerdów na Comic-Conie) zupełnie nie wynagradzają poświęconego czasu i energii. Mam nadzieję, że to koniec przygód pluszowego misia i jego burzowego przyjaciela, bo dalej może być tylko równia pochyła. Po genialnej części pierwszej spodziewałem się zupełnie czegoś innego. Można obejrzeć przy piwku w domowym zaciszu, ale wyprawę do kina odradzam.

PS. W sequelu Flash Gordon jest niewdzięcznym chamem, za co zabieram pół oczka z oceny, ot co!

Ocena Game Exe
4.5
Ocena użytkowników
6.44 Średnia z 8 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...