"Harry Angel" i "Obecność" na niedzielny wieczór

1 minuta czytania

Niedzielny wieczór to często jeden z najdziwniejszych czasów w tygodniu. Niby jeszcze weekend, ale już prawie nowy tydzień. I ten znienawidzony poniedziałek. A może by tak umilić sobie ten czas ciekawym filmem? W końcu wtedy czas minie trochę szybciej, a wtedy też bliżej do następnego weekendu. Dlatego chcieliśmy wam, za pośrednictwem pióra Medivha polecić dwie pozycje: "Harry Angel" i "Obecność". Oba filmy raczej z gatunku horrorów, oba jednak są zupełnie inne. "Harry Angel" to niemal klasyk z De Niro i Rourkiem w wyśmienitych rolach. "Obecność" to z kolei nowe kino horrorowe, "oparte na faktach", które w dodatku potrafi nastraszyć nawet nawet najbardziej odpornych na horrory. Który film byście wybrali, żeby umilić sobie niedzielny wieczór? A może macie jakąś swoją, inną propozycję? No i wolicie stare czy nowe horrory?

harry angel obecność

Komentarze

0
·
Za młodu bardzo przestraszył mnie "Omen", z Gregorym Peckiem w jednej z głównych ról. Myślę, że dość przerażające są "Dziecko Rosemary", "Nie oglądaj się teraz" i "Egzorcyzmy Emily Rose". Trzeba jednak naprawdę lubić się bać, by oglądać takie filmy. Ja już dawno temu przerzuciłem się na filmową fantastykę. Zdrowiej, fajniej, bezpieczniej i bez koszmarnych snów.
0
·
Zasadniczo ani "Omen", ani "Dziecko Rosemary", ani nawet "Egzorcyzmy Emily Rose" nie zrobiły na mnie większego wrażenia. I do dziś nie wiem czemu dokładnie. Wszystkie były trochę bardziej groteskowe niż straszne. Chociaż "Dziecku..." nie da się odmówić swoistego kunsztu i tego, że kiedy wychodził pewnie faktycznie był dość hm... nietuzinkowy?
0
·
Pierwszym horrorem, na jakim się naprawdę bałem, był "The Blair Witch Project". Ale że to było dawno, z pewnością odświeżę go sobie kiedyś
0
·
"Omen" i "Dziecko Rosemary" miały niesamowity nastrój, ciągły niepokój, wrażenie przyczajonej grozy z którą trzeba się zmierzyć. Z nowszych straszydeł fajne recenzje zbiera "Sinister" z Ethanem Hawke i "Babadook" - choć przy nim opinie są podzielone. Podobnie, jak przy "Czwartym stopniu" z M. Jovovich. Niezłe wrażenie robi "Sierota" - występuje tam facet z "Gry o tron" (nie, nie Tyrion). Ciekawe, co stało się z horrorem japońskim? Niedawno chciałem przypomnieć sobie "Dark Water", ale znudził mnie niesamowicie. Japońskie horrory robią wrażenie chyba tylko przy pierwszym seansie.
0
·
Bodaj jak miałam 12-13 lat tata przyniósł mi japoński "Ring" do obejrzenia. Nie dałam rady wtedy "Blair Witch Project" też mnie poschizował, jak go pierwszy raz obejrzałam, z ostatnich jakie oglądałam chyba tylko "Zejście" zrobiło na mnie jakieś większe wrażenie, ale tylko jedną sceną, później było tragicznie. Ciężko jest zrobić dobry horror, a mnóstwo reżyserów opiera się na prostych schematach, zapominając, że to co najbardziej straszy ludzi to nieznane.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...