Fallout: New Vegas

7 minut czytania

Powrót do korzeni?

Każdy, kto na bieżąco śledzi informacje w sieci, pamięta zapewne doskonale falę krytyki, jaka spadła na trzecią część "Fallouta" jeszcze przed premierą. Twórcom oberwało się m.in. za wprowadzenie rozgrywki w trzeci wymiar i zlikwidowanie trybu turowego, co zaowocowało całkowitą zmianą charakteru gry i wyraźnym zbliżeniem najnowszej części do zwykłych strzelanek FPS. Starsi gracze nawet pomimo licznych nagród, jakie otrzymało dzieło Bethesdy (najlepsza gra targów E3, najlepszy produkt w gatunku RPG), omijali je szerokim łukiem, co jednak tylko w niewielkim stopniu przełożyło się na wyniki sprzedażowe. Idąc za ciosem, twórcy "Obliviona" przygotowali kilka mniej lub bardziej udanych dodatków, by ostatecznie zapowiedzieć wydanie kolejnej części. W chwili obecnej odliczamy już dni do październikowej premiery najnowszej odsłony serii o podtytule "New Vegas".

Tutaj muszę uczciwie przyznać, że aż do teraz nie ukończyłem "Fallouta 3". Ba, w zasadzie nawet porządnie nie zacząłem w niego grać. Mój kontakt z grą ograniczył się do dwóch półgodzinnych sesji, w trakcie których pozwiedzałem trochę Stołeczne Pustkowia, korzystając z podstawowego pistoletu odstrzeliłem paru bandytów, przetestowałem granaty na napotkanych supermutantach, a w przerwach pomęczyłem pytaniami mieszkańców Megatona, pierwszego i zarazem jedynego odwiedzonego przeze mnie miasta. Wszystko po to, aby jak najszybciej wkręcić się w klimat "trójki". Efekt? Gra wylądowała na półce, gdzie konsekwentnie kurzy się do dzisiaj. To o tyle dziwne, że pierwsze dwie części ukończyłem po kilka razy na wiele różnych sposobów, odkrywając przy tym niemal każdą lokację i wykonując praktycznie wszystkie dostępne zadania. Dlaczego w takim razie zabieram się za pisanie o czymś, co w zasadzie nie powinno mnie interesować? Ano dlatego, że zapowiedzi "New Vegas" prezentują się obiecująco nawet dla kogoś, kto w trzecią część nie grał lub grał bardzo krótko. Ucieszyć powinni się przede wszystkim zagorzali miłośnicy serii, gdyż najnowsza odsłona powstanie przy współpracy osób, które miały spory wpływ na kształt dwóch pierwszych odsłon Fallouta: Feargus Urquhart, były szef studia Black Isle i zarazem jeden z głównych projektantów, Chris Avellone, odpowiedzialny za powstanie większej części New Reno i jednocześnie opiekun Biblii Fallouta, Brian Menze, ojciec Vault Boy'a, czy wreszcie Scott Everts, autor większości poziomów w pierwszej części gry.

Fallout: New VegasFallout: New VegasFallout: New Vegas

Czego zatem możemy się spodziewać? Nowości jest sporo, części z nich pewnie nie zdołam wymienić, dlatego pozwolę sobie zacząć od tych, które najbardziej mnie zainteresowały (nie sugerujcie się kolejnością):

  • Walka wręcz – niby to takie oczywiste, a jednak ten sposób walki mocno kulał w poprzedniej części. Teraz ekipa studia Obsidian Entertainment, złożona z byłych pracowników Black Isle Studios, naprawia ów błąd dorzucając nowe ruchy i ciosy na bliski dystans, a gracze w końcu dostaną w swoje łapki umiejętność bojową z prawdziwego zdarzenia.

  • Hardcore – nazwa trybu, który wymusza m.in. regularne picie wody, jedzenie i sen. Gracze, bardziej niż dotychczas, będą musieli liczyć się z wagą każdego zabieranego przedmiotu (w tym również amunicji oraz pieniędzy), a na leczenie (nawet stimpakami) trzeba będzie poświęcić o wiele więcej czasu. Wszystko to nada rozgrywce realizmu, ale też znacznie ją utrudni.

  • Modyfikowanie broni – jeśli masz w sobie żyłkę konstruktora i uwielbiasz kombinować ze sprzętem, z pewnością ucieszy cię opcja modyfikowania broni, dzięki której wysłużony karabin lub strzelbę będzie można wyposażyć w maksymalnie trzy dodatkowe elementy typu większy magazynek, specjalistyczna luneta, a nawet pokusić się o zmianę częstotliwości strzału. Kombinacji ma być naprawdę sporo, dzięki czemu wzrośnie ilość dostępnych rodzajów broni, gdyż każdy powstały oręż będzie posiadał unikalne tekstury, a zmiany nie będą mogły zostać cofnięte. Modyfikacjom, co zrozumiałe, nie będą jedynie podlegać egzemplarze z natury unikalne.

  • Nowi przeciwnicy – pamiętacie jeszcze przerośnięte jaszczurki z "Fallout 2"? Teraz ponownie będziecie mogli chwycić za ulubiony karabin i wyruszyć na polowanie. Jest to o tyle istotne, że skóry Gekonów, zwłaszcza tych złotych, były sporo warte w drugiej części gry, o ile oczywiście gracz nauczył się wcześniej skórowania. Czy tym razem będzie podobnie? Miejmy nadzieję, że tak. Oprócz Gekonów, w czwartej części mają pojawić się także dobrze znane miłośnikom pierwszego "Fallouta" Nightkiny, na które można było się natknąć m.in. w Katedrze, głównej siedzibie Mistrza.

Fallout: New VegasFallout: New VegasFallout: New Vegas

  • Nowe lokacje – podczas wędrówki przez pustkowia odwiedzimy m.in. będące siedzibą Republiki Nowej Kaliforni lotnisko McCarrana, tytułowe New Vegas ze stacjonującym tam gangiem Caesar's Legion, bazę supermutantów w Czarnej Górze, miasta Fremont i Primm, czy wreszcie Tamę Hoovera (tak swoją drogą – zapożyczoną z dema "Van Buren", wiedzieliście?), zaopatrującą w elektryczność wspomniane już New Vegas. Do tego oczywiście cała masa pomniejszych lokacji, których wymienienie zajęłoby zbyt wiele miejsca i czasu.

  • Brak możliwości kontynuowania rozgrywki po zamknięciu głównego wątku – jeśli po ukończeniu drugiej i trzeciej części czuliście się nieco rozczarowani brakiem widocznych zmian w świecie gry, to tym razem nie musicie się martwić. Zakończenie "New Vegas" ma być na tyle dobre, by zrekompensować graczom brak możliwości dalszej rozgrywki. No cóż, czekamy z niecierpliwością.

  • Fabuła – jak zapewne się domyślacie, tym razem czeka nas konfrontacja z wymienionymi już wcześniej frakcjami, czyli Republiką Nowej Kalifornii, gangiem Caesar's Legion oraz populacją New Vegas. Historia stanowi kontynuację tej z pierwszej i drugiej części gry, ale w żaden sposób nie łączy się z wydarzeniami z trzeciej. Jest rok 2280, minęły trzy lata od wydarzeń z "Fallout 3" i blisko 203 lata od Wielkiej Wojny w 2077. Gracz zaczyna już nie jako mieszkaniec Krypty, ale jako Kurier, który w trakcie dostarczania tajemniczej przesyłki do Primm zostaje postrzelony i pochowany w płytkim grobie gdzieś na pustyni. Z pomocą przychodzi mu robot o imieniu Victor, który zabiera rannego do leżącego w zachodniej części Pustyni Mojave miasteczka Goodsprings. Tam graczem zajmuje się Dr Mitchell. To właśnie od niego otrzymujemy pistolet 9 mm, kombinezon z Krypty 21 oraz... Pip-Boy'a 3000. Od tej chwili będziemy mieć za zadanie dowiedzieć się, kto próbował nas zabić, a także co dokładnie znajdowało się w dokumentach Republiki Nowej Kalifornii oraz chipie, które mieliśmy dostarczyć do Primm. Co ciekawe, Goodsprings będzie można zniszczyć w dalszej części rozgrywki, podobnie jak to miało miejsce ze znanym z części trzeciej miastem Megaton, ale o tym innym razem. Warto jeszcze wspomnieć o specjalnych pakietach, dostępnych jedynie w pre-orderze, które zainstalowane sprawią, że Dr Mitchell wręczy nam na starcie o wiele lepsze przedmioty. Krążą plotki, że pakiety te wejdą być może w skład edycji kolekcjonerskiej, ale póki co nie ma na ten temat żadnych konkretów.

Po staremu

Co się nie zmieniło? Na początku przywitają nas znane i sprawdzone systemy S.P.E.C.I.A.L. oraz V.A.T.S. wraz ze wspomnianym już, nieodłącznym Pip-Boy'em jako stałym elementem wyposażenia. Pisząc o atrybutach nie mogę pominąć lubianych przez wszystkich Perków, czyli umiejętności dodatkowych, zdobywanych w poprzedniej części niezwykle często, bo na każdym nowym poziomie doświadczenia. Teraz Perki mają być przyznawane co dwa poziomy, podobnie jak w dwóch pierwszych częściach gry, jest więc nadzieja, że na powrót staną się czymś wyjątkowym. Postać Kuriera ma być w założeniach bardziej zbliżona do Przybysza z Krypty i Wybrańca, niż do bohatera trzeciej części, co moim skromnym zdaniem jest świetnym posunięciem, bo może pozwolić jeszcze lepiej wczuć się w klimat gry. Gracz będzie mógł oczywiście zmodyfikować wygląd swojej postaci, a także ustalić jej wiek oraz płeć.

Fallout: New VegasFallout: New VegasFallout: New Vegas

Silnik graficzny oraz mechanizm rozgrywki pozostaną takie same jak w części trzeciej, aczkolwiek zapowiadane są pewne zmiany w systemie walki, mające jeszcze bardziej upodobnić "New Vegas" do rasowej strzelanki. Takie rozwiązanie wydaje się konsekwentne zważywszy na to, ile na tym polu oferował poprzednik. Osoby bardziej ceniące dobrą fabułę niż bezmyślną rąbankę nie powinny się jednak martwić, gdyż nowy Fallout ma również zawierać więcej elementów RPG i być trudniejszy. Ciekawie zapowiadają się również specjalne ataki w systemie V.A.T.S. dla niektórych rodzajów broni białej, np. kijów golfowych, podobnie zresztą jak posiadane przez niektórych przeciwników wrodzonych bądź nabytych (np. dzięki solidnemu pancerzowi) odporności, wymuszających na nas użycie innych, często potężniejszych rodzajów broni. O takiej konieczności poinformuje nas ikonka czerwonej tarczy tuż obok paska zdrowia atakowanej istoty. Uzupełnieniem powyższych nowości ma być możliwość korzystania z muszki w przypadku każdej broni, z poprawionym widokiem znad ramienia w trybie widoku trzeciej osoby.

Powraca Karma, połączona jednak z dobrze znanym wskaźnikiem Reputacji. Jest to, jeśli ktoś nie grał w dwie pierwsze części gry, forma relacji z mieszkańcami poszczególnych lokacji oraz całymi frakcjami, pozwalająca otrzymać pewne profity w przypadku wysokich wskaźników lub spotkać się z niechęcią albo wręcz z jawną agresją, gdy wspomniane wskaźniki będą zbyt niskie. W porównaniu do "Fallout 3", Karma będzie miała jedynie niewielki wpływ na to, jak ludzie będą nas postrzegać, dlatego Reputacja odegra tutaj kluczową rolę. Co istotne, dodatkowe opcje pojawiające się w trakcie rozmowy będą teraz w o wiele większym stopniu zależne od posiadanych umiejętności, dzięki czemu mając dużą wiedzę np. na tematy medyczne będziemy mogli uciąć sobie dłuższą i ciekawszą pogawędkę z napotkanym lekarzem.

Dodano również nowy interfejs kontroli towarzyszy, zwany Kołem Towarzysza, pozwalający w prosty sposób wydawać komendy typu "Atakuj", "Podążaj" lub "Uciekaj". Co się zaś samych towarzyszy tyczy, to od teraz będą oni posiadać swoje własne preferencje, przekładające się m.in. na efektywność korzystania z wręczonej im broni. Sytuacja, w której dajemy snajperowi strzelbę, spotka się więc nie tylko z mało wybrednym komentarzem, ale także drastycznie obniży wartość bojową takiego towarzysza. W trakcie podróży będziemy mogli skorzystać z pomocy nawet dwóch, trzech osób, co jest kolejnym miłym nawiązaniem do pierwowzoru – o ile oczywiście okaże się prawdą.

Fallout: New VegasFallout: New VegasFallout: New Vegas

Las Vegas, na ruinach którego powstałe tytułowe New Vegas, praktycznie nie ucierpiało podczas działań wojennych, dzięki czemu w mieście zachowała się większość pierwotnych budynków, a więc również olbrzymich kasyn. To właśnie tam gracz niejednokrotnie przegra ostatnie pieniądze i z pustymi kieszeniami wyjdzie na ulicę lub też w kilka chwil zgarnie prawdziwą fortunę, zaskarbiając sobie przychylność i uznanie kierowników. Oczywiście wszystko ma swoje granice, dlatego trzeba będzie bardzo uważać, żeby nie zostać posądzonym o oszustwo w przypadku zbyt dużej ilości wygranych. Muszę przyznać, że możliwość zagrania w ruletkę, blackjacka czy starego, dobrego pokera w ruinach królestwa hazardu wygląda kusząco. Podobne mini-gierki od zawsze korzystnie wpływały na żywotność gier i stanowiły miłą odskocznię od głównego wątku.

Czy może być źle?

Feargus Urquhart, współzałożyciel Obsidian Entertainment, w jednym z wywiadów zapytał retorycznie, czy ekipa odpowiedzialna za pierwszą i drugą odsłonę "Fallouta" może stworzyć złą grę. Odpowiedź na to pytanie nie jest wcale taka oczywista biorąc pod uwagę stosunek ortodoksyjnych fanów do części trzeciej. Jeśli jednak spojrzeć na to z punktu widzenia Feargusa, to faktycznie – powrót osób, które tak udanie wykreowały świat gry, może mieć zbawienny wpływ na wygląd "Fallout: New Vegas" i jego późniejszy odbiór przez graczy. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się już 22 października, czyli w dniu premiery. Josh Sawyer, główny projektant, potwierdził, że gra jest skończona, a firma aktualnie zajmuje się dopieszczaniem szczegółów oraz kwestią przyznawania certyfikatów. Już teraz jednak można zamawiać przedpremierową edycję (np. na Gram.pl), a co za tym idzie – zgarnąć jeden z opisywanych specjalnych pakietów startowych (w tym przypadku Tribal – z plemiennym pancerzem, maczetą, trucizną i włóczniami). Czy warto? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Ja, po początkowej niechęci do "trójki", dam "New Vegas" szansę. Liczne nawiązania do dwóch pierwszych części najlepszego post apokaliptycznego cRPG to w moim odczuciu powrót do korzeni i chęć przywrócenia tytułowi dawnego blasku. Czy udany, o tym przekonamy się już wkrótce.

Komentarze

0
·
Gratuluję ciekawej zapowiedzi, aczkolwiek zauważyłem błąd. W oryginalnych Falloutach profity były przyznawane standardowo co trzy, a nie co dwa poziomy (będzie tak teraz w New Vegas). Gwoli przypomnienia, w Fallout 3 perka otrzymywaliśmy przy każdym awansie na kolejny poziom.

Sam miałem podobne odczucia, co do "trójki" jak autor tekstu, na szczęście gra mnie nie odrzuciła na samym początku. Może to dlatego, że generalnie lubię FPSy. Choć przeszedłem ją raz, to jednak nie zapadła mi tak w pamięć, jak choćby F2, w którego grałem wielokrotnie.
0
·
Zrobiłeś niezłą laurkę dla "New Vegas" - ja w przeciwieństwie do ciebie przeszedłem nieszczęsną "Trójkę" i po tej kompromitacji nie mam jakichkolwiek złudzeń, to że pracowało tu kilka osób ze starej ekipy niczego nie gwarantuje, ich obecność ma uwiarygodnić ten szmelc. To nie jest prawdziwy "Fallout" tylko strzelanka luźno nawiązująca do niego.
0
·
Trzeba iść z duchem czasu a nie modlić się do dwuwymiarowej grafiki z Fallout 2.
Dla mnie Fallout 3 był genialna grą, naprawdę świetną i wciągającą. Moim zdaniem miał świetny klimat, ukazany nawet lepiej niż w jedynce i dwójce. I nie jestem odosobniony w moim zdaniu. Jeśli New Vegas będzie podobny do Fallouta to ja będę zachwycony.
Już powoli zaczynają mnie wkurzać fanatycy Gothica, Fallouta, którzy sądzą że stare było lepsza, że miało jakiegoś "ducha", czy też klimat. To zwykłe gry, dobre na temate czasu, ale teraz wychodzą dużo lepsze gry, nie tylko graficznie, ale również fabularnie. Po prostu wiele osób nadal jest oczarowanych nie wiadomo czemu.
Dobrze pokazuje to Risen, który świetnie nawiązuje (chyba do bety) Gothic 1, gdzie fabuły nie ma wcale, dialogi są napisane do dupy, a fajni gothica i tak nie mogą wyjść z podziwu jaka to fajna gra. Naprawdę czas na argumenty, a nie "klimaty".
0
·
Fallout 3 jest grą trudną do jednoznacznej oceny. Gdyby nie kontynuował serii Falloutów, nie zebrałby tak wiele słów krytyki. Graficznie i estetycznie stał na wysokim poziomie, choć jego silnik graficzny jest już raczej przestarzały, a animacja postaci kuleje na całej linii.

Czy Fallout 3 jest świetny fabularnie? Słaby główny wątek "widziałeś mego ojca?" ratowały tylko questy poboczne, których ilość i różnorodność cieszyły. Trójka jest nie tylko słaba fabularnie, ale i narracyjnie (lata świetlne dzielą go od np. Dragon Age). Praktycznie nie uświadczymy w niej cut-scenek, a epicki w zamyśle twórców finał nie porywa. Pominę nawet momentami idiotyczne kwestie dialogowe. Poprzednie Fallouty, niepozbawione wad, były o wiele dojrzalsze od tak wychwalanego następcy zarówno pod względem projektów postaci, lokacji, jak i relacji między poszczególnymi frakcjami. W trójce mamy niezbyt sensowną mieszaninę motywów z pierwszych części, Bractwo Stali, Enklawa, Krypty itp. To wszystko w ogólnym rozrachunku buduje klimat, ale przy bardziej szczegółowej analizie nie trzyma się kupy.

To nawet w dwójce był bardziej rozbudowany system zarządzania drużyną. A system rozwoju postaci wymagał od gracza planowania i specjalizacji w określonym kierunku. W trójce wszystko jest uproszczone tak, że bez trudu można stworzyć postać uniwersalną, a maksymalny poziom można uzyskać w połowie gry. Podobnych przykładów można by podać dziesiątki. Gra jest więc banalnie łatwa i nieskomplikowana. Nawet karmą można dowolnie sterować, wystarczy spragnionym biedakom na pustyni przynosić wodę. Dodatkowo F3 jest grą grzeczną, próżno tu szukać kontrowersyjnego czarnego humoru rodem z Fallouta 2. Oczywiście takie uproszczenia sprawiają, że grono odbiorców znacznie rośnie, a na tym teraz zależy korporacyjnym producentom.

Można jednakże nie przejmować się tym wszystkim. Nastawić się na dobrą zabawę i czerpać radochę z przemierzania Pustkowi i ubijania setek mutantów i bandytów. Fallout 3 w tej kwestii się sprawdza. Wiem, bo grało mi się przyjemnie, ale nie tego do końca oczekiwałem.
0
·
Ja nie twierdzę że w obecnych czasach nie można robić dobrych porządnych gier, tylko zabrać za to muszą się
odpowiedni ludzie z pasją z jakimiś ciekawymi pomysłami. Grafa w starych "Falloutach" była symboliczna,
działała wyobraźnia ,ale tam była FABUŁA natomiast to co prezentował "Fallout 3' to obraza dla inteligencji
graczy.
0
·
W 100 % zgadzam się z przedmówcami. F3 jest bardzo dobrą grą, jednak w porównaniu z wielkimi poprzednikami wypada dosyć blado, szczególnie z perspektywy tych dwóch lat po premierze. Powiem szczerzę, że przy pierwszym kontakcie z F3 byłem pod niemałym wrażeniem, głównie z powodu wiernego oddania starego, dobrego klimatu pustkowi. Dodatkowo twórcom udało się wprowadzić ciekawy (jak się później okazało, tylko na pierwszy rzut oka) system walki, który nawiązywał do rozwiązań z F1&F2. Do tego niezła (jak na tamte czasy) grafika, ciekawa eksploracja świata i niebagatelne zadania poboczne, które sprawiły, że zostałem wręcz oczarowany przez świat nowego Fallouta i nieco pochopnie wystawiłem tej grze bardzo wysoką notę w swojej recenzji. Myślę, że niejeden recenzent postąpił podobnie, bo mimo fali krytyki ze strony fanów gra uzyskała zaskakująco dobre noty.
Gdy nieco ochłonąłem po premierze dostrzegłem w tej produkcji wiele wad i ograniczeń. O ile ogólny poziom graficzny i charakterystyczną dla Bethesdy sztywność animacji można tu przemilczeć (to w końcu cRPG), to fatalny system dialogowy i mizerny główny wątek historii należało odpowiednio napiętnować. Szczególnie biorąc pod uwagę, że te same błędy Kanadyjczycy popełnili w swoim poprzednim superhicie - Oblivionie. Wspomniany wcześniej innowacyjny i efektowny system walki stał się na tyle nużący, że wygodniejszym rozwiązaniem było beztroskie naparzanie do wrogów niczym w typowej strzelance. Poziom trudności był żenująco niski, a sama gra naprawdę mało wymagająca. Ludzie, którzy ukończyli F1&F2, w nowej odsłonie serii mogli się czuć jak n plaży. Dla mnie gwoździem do trumny jest tutaj cała gama idiotycznych dodatków, które tak naprawdę nie oferują nic ciekawego. To zwykły skok na kasę i próba wyciśnięcia z graczy dodatkowych pieniędzy.
Tak jak wspomniał Uqahs, gdyby Fallout 3 nie bazował na tak znanej licencji, z pewnością nie zebrałby tak wiele słów krytyki i byłby uznany za całkiem udaną produkcję. Problem w tym, że twórcy z Bethesdy podjęli się w zasadzie niewykonalnego zadania - chcieli odtworzyć jedną z najlepszych serii gier w historii, wykorzystując do tego dobrodziejstwa dzisiejszej technologii. To się nie mogło udać. Zadanie było zbyt złożone i jego realizacja pochłonęłaby kilka dodatkowych lat produkcji, a końcowy efekt byłby zapewne wątpliwy. Twórcom bardziej opłacało się stworzyć zupełnie nową, uproszczoną grę bazującą na dobrze rozpoznawalnej licencji starego fallouta. Gdyby rozpatrywać F3 w tej kategorii, to jest to produkcja bardzo udana. Dzięki takiemu podejściu udało się trafić do znacznie szerszego grona odbiorców, a twórcy zrobili z tego bardzo dochodowy interes. Smutną prawdą jest to, że w dzisiejszych czasach wielkim korporacjom nie opłaca się już tworzyć rozbudowanych gier dla grona zapaleńców, bo granie (jako rozrywka) bardzo się upowszechniło, co wyraźnie widać po ogólnym poziomie dzisiejszych produkcji. Poza tym, zacierają się granicę pomiędzy poszczególnymi platformami gamingowymi. Jeszcze kilka lat temu nikt nie sądził, że w najnowsze produkcję z gatunku cRPG będzie można zagrać na zwykłej konsoli.
Na szczęście New Vegas jest tworzone przez ludzi z Obsidian, czyli branżowych ekspertów w dziedzinie kontynuacji znanych tytułów. Mam nadzieje, że panowie nie poszli na łatwiznę i postarali się w nowym Falloucie o przyzwoitą warstwę fabularną. Oby nie popełnili błędu Bethesdy.
0
·
Jedyne, co można dodać, to genialna ścieżka dźwiękowa w F3, niezwykle budująca klimat. No i radio GNR. Niestety, Fallout 3 skutecznie znudził mnie już w połowie wątku głównego, kiedy bez problemu rozwalałem wszystko, co się da. Zupełnie jak w Oblivionie.
0
·
O tak. Na plus zapiszę Falloutowi 3 na pewno możliwość słuchania radia z fajnymi kawałkami, no i pomysł z Three Dogiem, komentującym nasze poczynania.

Myślę, że New Vegas za sprawą choćby Chrisa Avellone, który przecież stworzył Biblię Fallouta, będzie o wiele bardziej przemyślaną produkcją. Szkoda tylko, że nadal wykorzystywać będzie Gamebryo, ten silnik, co widać na screenach, dość znacznie odstaje od konkurencji. Być może słyszeliście o "aferze drabiowej".

Nie dziwi więc ograniczenie zastosowania najnowszego dziecka id Software - id Tech 5 - tylko dla gier Bethesdy. Ciekawe, czy kolejny po New Vegas Fallout wykorzysta ten silnik? Choć myślę, że wcześniej doczekamy się następcy Obliviona.
0
·
"Aferze drabinowej" bo nie drobiowej O co biega >>> http://trzynasty-schr...b65d21c09.html

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...