Żarty się skończyły. Rok próbny w Akademii Magii jest już tylko wspomnieniem, i choć Riyah zapewniła sobie miejsce w gronie adeptów w brawurowy sposób, wcale nie oznacza to, że jej dalsza droga będzie usłana różami. Nauka i konieczność udowodnienia swoich umiejętności to jedno, ale do tego dochodzą problemy sercowe. Na dodatek zanosi się na wojnę... Czyżby drugi tom serii "Czarny Mag" miał w końcu przynieść oczekiwaną akcję?
Opis fabuły jest obiecujący, niestety realizacja bardzo szwankuje. Mniej więcej w połowie lektury można odnieść wrażenie – które nie zmienia się aż do końca – że autorka wymyśliła sobie schemat wydarzeń, który powtarza się co kilkadziesiąt stron. Jedne czy drugie zajęcia, coroczna pozorowana bitwa, bal i damsko-męskie podchody – i tak w koło Macieju. Zupełnie nowa odsłona nauki w szkole magii, tym razem w wersji: nieprzytomna nuda.
Pozorne przyśpieszenie akcji nie wyszło powieści na dobre. Cztery lata szkolenia zostały przedstawione w wersji skróconej, co chwilę następują przeskoki do przodu i co irytujące – najwięcej uwagi poświęcono wydarzeniom powtarzającym się cyklicznie. Zabrakło jakiegoś urozmaicenia, chociażby pokazania od czasu do czasu zwykłych momentów z życia codziennego bohaterów.