Adeptka

2 minuty czytania

adeptka

Żarty się skończyły. Rok próbny w Akademii Magii jest już tylko wspomnieniem, i choć Riyah zapewniła sobie miejsce w gronie adeptów w brawurowy sposób, wcale nie oznacza to, że jej dalsza droga będzie usłana różami. Nauka i konieczność udowodnienia swoich umiejętności to jedno, ale do tego dochodzą problemy sercowe. Na dodatek zanosi się na wojnę... Czyżby drugi tom serii "Czarny Mag" miał w końcu przynieść oczekiwaną akcję?

Opis fabuły jest obiecujący, niestety realizacja bardzo szwankuje. Mniej więcej w połowie lektury można odnieść wrażenie – które nie zmienia się aż do końca – że autorka wymyśliła sobie schemat wydarzeń, który powtarza się co kilkadziesiąt stron. Jedne czy drugie zajęcia, coroczna pozorowana bitwa, bal i damsko-męskie podchody – i tak w koło Macieju. Zupełnie nowa odsłona nauki w szkole magii, tym razem w wersji: nieprzytomna nuda.

Pozorne przyśpieszenie akcji nie wyszło powieści na dobre. Cztery lata szkolenia zostały przedstawione w wersji skróconej, co chwilę następują przeskoki do przodu i co irytujące – najwięcej uwagi poświęcono wydarzeniom powtarzającym się cyklicznie. Zabrakło jakiegoś urozmaicenia, chociażby pokazania od czasu do czasu zwykłych momentów z życia codziennego bohaterów.

Na ciągłych przeskokach ucierpiała też kreacja postaci. Mimo upływu czasu nie widać ich rozwoju. Być może umieją więcej, ale ich zachowanie nie ulega zmianom, wciąż mają te same dylematy. Gdyby nie stosowne informacje o rozpoczęciu kolejnego roku nauki, nie sposób by się było zorientować, że ma się do czynienia z coraz starszymi, doroślejszymi osobami.

Największą, a w zasadzie chyba jedyną zaletą "Adeptki" jest przystępność. Książka czyta się sama. Młodzież, która jest w tym przypadku docelowym odbiorcą, prawdopodobnie doceni to i z większym pobłażaniem oceni opowieść. Damską część zapewne ucieszy także wątek miłosny z rodzaju ona taka zwykła, on taki nieprzenikniony. Jednak nawet z uwzględnieniem poprawki na oczekiwania młodszego czytelnika całość jest niedopracowana, zbyt schematyczna i momentami przesadnie infantylna.

adeptka

Sięgając po "Adeptkę", liczyłam, że po poprawnej, choć nieporywającej, pierwszej części fabuła nareszcie się rozkręci. Tymczasem nadal dzieje się tu niewiele, a czytelnik jest karmiony jedynie niejasnymi zapowiedziami przyszłej akcji. Tylko jak długo można utrzymać czyjeś zainteresowanie, składając obietnice, które nie znajdują pokrycia w rzeczywistości?

Dziękujemy wydawnictwu Grupa Wydawnicza Foksal za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.

Ocena Game Exe
3.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...