Niedawno na komiksowym rynku pojawiło się Wydawnictwo KBOOM wraz ze swoim pierwszym tytułem – "Walecznymi". Dla polskiego czytelnika to okazja do wejścia w uniwersum Valiant.
Wieczny Wojownik żyje już od tysięcy lat, a jego celem jest ochrona Geomantów. Jednak za każdym razem, gdy nadchodził moment walki z Nieśmiertelnym Wrogiem, Wieczny Wojownik przegrywał – ochraniany Geomanta ginął, a świat ogarniał mrok. Żeby nie zawieść ponownie, zbiera superbohaterów, którzy mają mu pomóc w odniesieniu zwycięstwa.
Klasyczna walka dobra ze złem. Scenarzyści nie eksplorują nowych rejonów, ale szkoda, że nie udaje im się stworzyć przynajmniej komiksowego odpowiednika "popcorniaka". Nie oczekiwałem cudów, lecz rozrywki porównywalnej do tej dawanej przez Marvela czy DC. Drużynowej historii, w której pozornie niepasujące do siebie postacie zaczynają się rozumieć, a ich współpraca – dawać owoce. Jednak twórcy poszli w innym kierunku. Przede wszystkim – nie ma drużyny. Wbrew oczekiwaniom w "Walecznych" jest za mało interakcji między bohaterami. Do tego bohaterów pojawia się bardzo dużo (przynajmniej na ilustracjach), tworzą więc armię, a nie ekipę. Najważniejsi? Powiedzmy, że Wieczny Wojownik, choć na kogoś, kto powinien być liderem, mógłby mieć większy udział, oraz na pewno Bloodshot z Geomantką.