Komiksy
zabij albo zgiń #2

Wśród twórców komiksowych można wymienić przynajmniej kilku szczególnie wprawionych w kryminalnych historiach. Do ich grona bezsprzecznie zalicza się Ed Brubaker, autor m.in. "Gotham Central" i "Velvet". Póki co "Zabij albo zgiń" nie odstaje od przytoczonych serii.

W ramach przypomnienia – Dylan to młody mężczyzna, który jak dotąd nie może chwalić się życiorysem. Konflikty z bliskimi, nieszczęśliwa miłość i narkotyki to tylko wyrywek jego codzienności. Wszystko zmieniło się wraz z dziwnym demonem, którego musi karmić poprzez zabijanie jednej osoby miesięcznie. Konsekwencje złamania nakazu są o tyleż łatwe do przewidzenia, co okrutne – demon zasili się protagonistą. Komplikacje nadeszły szybko – zbieg okoliczności sprawił, że w pobliżu miejsca ostatniego morderstwa bohatera przebywała dwójka policjantów, którzy od razu podjęli próbę schwytania sprawcy. A to dopiero początek kłopotów.

Rozwój akcji był łatwy do przewidzenia. Co prawda komiks Brubakera dzieje się w Nowym Jorku, gdzie ponoć dzień bez morderstwa jest traktowany jak święto, ale i tak swymi czynami protagonista musiał wzbudzić zainteresowanie organów ścigania. Mimo to scenariusz nie zakłada zbyt prostej drogi do ujęcia przestępcy i Dylan znajduje w sobie pokłady intelektu i energii, by – niezbyt subtelnie – tuszować ślady zbrodni.

Książki fantastyczne

Informacja prasowa

wojna światów

Na początku maja nakładem wydawnictwa Vesper ukaże się nowe wydanie książki "Wojna światów" H.G. Wellsa.

Klasyczna powieść science fiction, pierwotnie wydana pod koniec XIX wieku, tutaj we współczesnym tłumaczeniu i z licznymi ilustracjami. Kilkakrotnie ekranizowana (m.in. przez Stevena Spielberga), a w roku 1938 przerobiona przez Orsona Wellesa na słuchowisko radiowe, którego emisja przeszła do historii. Czytana po latach okazuje się dziełem profetycznym, stanowiącym swoistą zapowiedź XX-wiecznych wojen światowych. Jak zachowują się ludzie – zarówno jednostki, jak i całe społeczności – w obliczu inwazji, która grozi masową zagładą? Kim jesteśmy dla najeźdźców i kim oni są dla nas? Jaką rolę odgrywają w tym nowe technologie? I co może nas uratować? Na te pytania próbuje odpowiedzieć Herbert George Wells w sposób wciąż atrakcyjny dla współczesnego czytelnika, a powszechne już chyba poczucie niepokoju, niepewności i zagrożenia sprawia, że Wojnę światów odbieramy jako powieść ciekawą i aktualną również w XXI wieku.

Wojna światów, najświetniejsze dzieło H.G. Wellsa, jest zarazem jedną z nielicznych powieści, które, wykraczając poza fantastyczność swych założeń, weszły do skarbca literatury światowej”. – Stanisław Lem

Komiksy

Doszło do niecodziennej sytuacji. Wycofany został nakład komiksu "Kajko i Kokosz – Szkoła latania" w anglojęzycznej wersji. Powód – literówka, która nadaje wypowiedzi jednej z postaci inne znaczenie...

kajko i kokosz

Jak widzicie na powyższym obrazku, Łamignat wypowiada słowa: "Where's my fiute?!" – tak przełożono zdanie: "Gdzie moja fujarka?!". Najprawdopodobniej zdarzyła się literówka, przez co zamiast "flute", oznaczającej fujarkę do grania, widnieje "fiute".

Komiksy

Magi: Labyrinth of Magic #11 – recenzja mangi

Dodał: , · Komentarzy: 0
magi: labyrinth of magic #11

Za nami kolejne tomy "Magi: Labyrinth of Magic", a bohaterowie co rusz muszą się mierzyć z coraz potężniejszymi wrogami. Z jakim rezultatem?

Alibaba, Aladyn, Morgiana i książę Hakuryu przetrwali wizytę w Labiryncie wyjątkowo nieprzyjaznego dżina. Czy to oznacza spokojny i zarazem triumfalny powrót do Syndrii oraz przekazanie Sinbadowi wieści o pomyślnym ukończeniu zadania? Oczywiście nie! Nasi bohaterowie wpadli z deszczu pod rynnę – pułapki zastawione przez Zagana zastąpiło trio równie mocno pragnące zdobyć metalowe naczynie z dżinem, by spełnić swoje plany.

Właściwie jedenastą odsłonę "Magi: Labyrinth of Magic" da się bardzo łatwo sprowadzić do krótkiego opisu prowadzonych walk. I nie ma w tym nic dziwnego, gdyż w cyklu Shinobu Ohtaki mieliśmy już okazję śledzić tomiki wypełnione tylko i wyłącznie pojedynkami. Tak samo i teraz bataliom nie ma końca. Szala przechyla się to na jedną, to na drugą stronę, ale trzeba oddać autorce, że dobrze radzi sobie z kreowaniem dramatyzmu bitew. Jednak można mieć pewne zastrzeżenia, bo o ile Aladyn wypada w tych starciach całkiem dobrze, to już Alibaba przypomina początkującego szermierza. W obliczu poprzednich dokonań, wsparcia w postaci mocy dżina i treningów w królestwie Syndrii niełatwo wybaczyć – nie pierwsze zresztą – umniejszanie jednego z kluczowych bohaterów.

Filmy fantastyczne

Premiera filmu "Han Solo: Gwiezdne wojny – historie" jest coraz bliżej – już w przyszłym miesiącu, dokładnie 25 maja, zawita do kin. W międzyczasie pojawił się nowy zwiastun produkcji.

han solo: gwiezdne wojny – historie

O ile poprzedni trailer budził pewne obawy, o tyle ten nowy pokazuje film z lepszej strony. Jednak czy historia Hana Solo okaże się kolejną dobrą produkcją z serii "Gwiezdnych wojen", dowiemy się dopiero w maju.

Komiksy
batman – detective comics: syndykat ofiar

W "DC Odrodzenie" są serie lepsze i gorsze. Do tych pierwszych zaliczany jest "Batman – Detective Comics". Prawdę mówiąc, do tej pory wyżej od niego stawiałem "Batmana" Toma Kinga (dla niezorientowanych: równocześnie ukazuje się kilka serii z Batmanem). Nie jest idealny, ale jego drugi tom, "Jestem samobójcą", całkiem łatwo mnie kupił. Może to przez ten wątek miłosny z Catwoman? Sytuację zmienił "Syndykat ofiar", będący drugą odsłoną "Batman – Detective Comics".

Drużyna Mrocznego Rycerza zmaga się z problemami natury psychologicznej. Przytłaczają ich wątpliwości co do sensu prowadzonych działań oraz żałoba. Nie jest im jednak dane w spokoju przeżyć trudne chwile, ponieważ na horyzoncie pojawia się następne zagrożenie. Jest nim tytułowy Syndykat ofiar.

James Tynion IV umiejętnie kreuje gęstą, mroczną atmosferę. Każda z głównych postaci jest obarczona nieprzyjemną przeszłością. Musi się z nią zmierzyć, ale to nie należy do łatwych zadań. Scenarzysta pozwala nam zajrzeć bohaterom za maskę – dzięki czemu zaczynamy rozumieć ich intencje i traumatyczne doświadczenia. Już więc na tym etapie pojawia się mrok, wynikający z problemów emocjonalnych.

The World of Lore. Potworne istoty
the world of lore: potworne istoty

Literatura grozy zaczęła pojawiać się w XVIII wieku, ale opowieści z dreszczykiem towarzyszą nam znacznie dłużej. Mogą nieść wyjaśnienie tego, co niezrozumiałe, przestrogę przed złym zachowaniem czy po prostu chęć posmakowania uczucia, jakim jest strach i towarzyszącej mu adrenaliny. Sam nie jestem fanem takich historii, choć są wyjątki. Jednym z nich jest książka zatytułowana "The World of Lore. Potworne istoty" autorstwa Aarona Mahnke'a.

Mieszkają wszędzie – od ciemności zalegających w naszych piwnicach po spowite mrokiem niebiosa, od niezbadanych głębin oceanów po gęstwiny lasu. Jednak ich najlepszym gniazdem jest ludzki umysł. Towarzyszą nam dzięki legendom, przesądom, zabobonom i bajaniom, które ludzie przekazują sobie z pokolenia na pokolenie – mowa o wampirach, wilkołakach, mściwych duchach i wielu innych istotach. Na kartach tej książki doświadczymy podróży po rozmaitych zakątkach świata, podczas której zbadamy historie przeróżnych legend oraz tego, co mówią one o nas samych. Zobaczymy też, że prawda może przerazić znacznie skuteczniej niż jakakolwiek fikcja...

Komiksy
potter's field: cmentarz bezimiennych

John Doe zajmuje się przywracaniem tożsamości anonimowym trupom. Prowadzi śledztwa, które mają doprowadzić go do odkrycia, kto został pochowany – przy okazji dowiaduje się też, w jakich okolicznościach ten ktoś zginął. Na tym koncepcie opiera się komiks "Potter's Field: Cmentarz Bezimiennych".

Scenariusz Marka Waida jest dość prosty. Główny bohater podejmuje się szlachetnego i nieopłacalnego zadania, bowiem zaprowadza jakąś sprawiedliwość, a anonimowi zmarli zyskują na swoich nagrobkach imiona i nazwiska – ale on sam nie dostaje z tego żadnych pieniędzy. Ma siatkę agentów, którzy służą mu pomocą, lecz to nie tyle agenci, co pomocnicy – może to być reporter, koroner lub policjantka. Któż to ten John Doe? Nie wiemy. Człowiek zagadka. Nie znamy jego prywatnego życia, prawdziwych danych ani powodów, dla których podjął się swojej misji. Wiemy tylko tyle, że jest świetny w tym, co robi.

Istotniejsza wydaje się atmosfera wynikająca z mrocznego, brudnego świata niż sama historia. Dlatego "Potter's Field: Cmentarz Bezimiennych" to pozycja dla fanów pulpowych opowieści, nieskomplikowanych, nienastawionych na nagłe zwroty akcji lub wielowymiarowe postacie. Dominuje prostota, którą wspomagają niedopowiedzenia.

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy

Kiedyś byłoby to chyba nie do pomyślenia – pełne rozmachu fantasy w formie serialu? No dobra, "Gra o tron", ale moje "kiedyś" oznacza czasy przed "Grą o tron". A jak teraz wygląda sytuacja? Czekamy na "Wiedźmina" od Netfliksa, a w grę włącza się Amazon z serialem w świecie "Władcy Pierścieni".

władca pierścieni

Amazon za ten serial już zapłacił 250 mln dolarów, czym pokonał rywali (m.in. Netfliksa). Jednak na tym wydatki się nie skończą – zobowiązanie dotyczy stworzenia pięciu sezonów produkcji. Koszty mają przekroczyć miliard dolarów. Wciąż nie wiadomo, o czym opowie tajemniczy projekt, ale...

Wczytywanie...