Smoczy Pakt

3 minuty czytania

"Smoczy Pakt" jest drugą częścią, niemalże bezpośrednią kontynuacją, opowieści rozpoczętej tytułem "Talizman Złotego Smoka". Dlatego nie opłaca się do niej podchodzić bez zapoznania się z wcześniejszymi przygodami Albany, Calmina oraz reszty szajki. Można by się burzyć na rozbicie jej do postaci dwóch cienkich książek, z pisaniem jest jednak jak z każdym innym twórczym rzemiosłem poddanym woli weny. A ta przecież potrafi być okrutna nawet dla najpiękniejszych planów.

Na ostatnich stronach "Talizmanu..." rozstaliśmy się z bohaterami Imeskarii na trakcie między ruinami Celebonu, a tajemniczą plamką na mapie, oznaczaną jako Wyspa Mgieł. Gdzie Albana, Calmin, Stevar, bracia Brian i Dough, Trevor oraz Jarik wyruszyli po swojej... śmierci. Śmierci chwalebnej, bowiem w walce z ową rudowłosą wiedźmą. Brzmi niedorzecznie? Najwyraźniej nie zawsze można ufać temu, co oczy zobaczyły. Teraz czeka ich przeprawa przez Równiny, dom Calmina, wiążący się z przykrą przeszłością, o której mężczyzna chciał zapomnieć. Teraz musi powrócić. Dodatkowym brzemieniem jest jego żona i pytanie, czy pobratymcy zaakceptują odmienność Albany.

Fabuła powieści nadal obraca się wokół tejże tajemniczej, niezaznaczonej na żadnej mapie Wyspy Mgieł, gdzie nasi bohaterowie próbują dotrzeć. Po co? W poprzednim tomie zarysowana została pewna tajemnica związana z legendarną smoczą wojną – właśnie w tym zapomnianym przez ludzi miejscu być może kryje się rozwiązanie zagadki. Sama Albana ma również nadzieję rozwiać własne wątpliwości, chce dowiedzieć się więcej o swoim pochodzeniu. Podróż przez niemal całą Imeskarię obfituje oczywiście w przygody większe i mniejsze. Wydarzenia, tak jak poprzednio, przeskakują wręcz od jednego epizodu do drugiego. Niekiedy widać momenty, w których akcja mogłaby być bardziej rozpisana, zwiększając nieco opasłość tomu. Jak chociażby przygoda ze zdobyciem łodzi. Niemniej przeznaczenie pcha bohaterów bezlitośnie do przodu, niekiedy nie pozwalając im nawet na dokładniejsze przemyślenie swoich decyzji. Wszystko dzieje się momentami zbyt szybko i może wprawiać odbiorcę w lekką zadyszkę.

Opowieść, jak poprzednio, rozpoczął barwny i sielankowy opis lasu. Ponownie w klimat książki wprowadziły nas słowa, od których niemal można poczuć zapach mchu i usłyszeć szelest trawy. Zresztą poziom opisów w całej książce stoi na ciekawym poziomie, wprowadzając w wyjątkowy, quasi-średniowieczny, leśny klimat. Ponadto świat sam w sobie jest sygnowany metką survival/dark fantasy, choć trochę razi swą płytkością. Innymi słowy, w tej materii nic nie uległo zmianie w stosunku do części poprzedniej. Zmiany pozachodziły natomiast w psychice bohaterów – patrząc oczywiście na różnicę pomiędzy początkiem pierwszej części, a wydarzeniami ze "Smoczego Paktu". Bohaterowie to nie ciągle ta sama, ustalona w początkowych fazach pisania matryca. Są dynamiczni, nabywają doświadczenia, a w ich reakcjach nieraz widać piętno przeszłych zdarzeń. Poprawie uległa również edycja tekstu, teraz już czytelnie rozdzielona, w przeciwieństwie do części poprzedniej, informująca o zmianie czasu/miejsca akcji. Wciąż jednak brakuje chociażby mapy Imeskarii, która przy opisach podróży byłaby nader pomocna.

Na chwilę uwagi z całą pewnością zasługują również smoki, z którymi wreszcie mamy okazję zetknąć się już nie tylko przy opisach obrazów czy przeszłych zdarzeń. Okrutne, przesiąknięte nienawiścią monstra, chociaż z całą pewnością smocze i ciekawe, przy głębszym zastanowieniu pozbawione są uzasadnienia takiej, a nie innej swojej natury. Chyba że za wystarczający uznamy fakt, iż książka powstała w Europie, gdzie przez lata smoki były kojarzone raczej z bezdusznymi bestiami i złem.

Jedyne, czym poczułam się rozczarowana, to jeszcze skąpiej opisany świat. Sprawia wrażenie, jak to kiedyś Sapkowski opisał: "prześcieradła z wymalowanymi choinkami przewijającego się w tle". Brakuje nieco pogłębiających świat obyczajów i tradycji – spotkamy je jedynie u Jeźdźców, ale jak na spore państwo to, niestety, trochę mało. Nawet o dobrze zapowiadającym się, ascetycznym kościele Boga O Wielu Obliczach dowiadujemy się zdecydowanie za mało. A szkoda, bowiem realia są naprawdę ciekawe i po całej książce pozostaje pewien irytujący niedosyt, chęć zanurzenia się w mrocznej Imeskarii jeszcze raz, na dłużej. Można by się nawet pokusić o stwierdzenie, że ta kraina jest idealnym fundamentem dla całkiem nowego systemu RPG.

Podsumowując, powieść nadal zachwyca opisami i klimatem, jednocześnie sprawia jednak wrażenie pisanej nieco na siłę. Z całą pewnością jest też zbyt skondensowana, za dużo w niej zdarzeń ściśniętych na zbyt małej ilości stron. Z drugiej strony tom nie straszy grubością, dlatego śmiało można go polecić tym, którzy dopiero zaczynają przygodę z fantastyką. Polubić ją mogą również sympatycy powieści pełnych smoków i bohaterów. Dodatkowo zachęcić może fantastyczna okładka autorstwa Stephanie Pui-Mun Law – naprawdę chętnie kupiłabym plakat z takim smokiem!

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
1.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...