Rise of the Argonauts

5 minut czytania

rise of the argonauts

"Rise of the Argonauts" pozwala nam powrócić do 2008 roku, gdy nie znaliśmy jeszcze Grecji oczami Kassandry czy Aleksiosa, zaś misja zdobycia mitycznego futra barana Chrysomallosa musiała niemal bezpośrednio rywalizować z komandorem Shepardem oraz załogą "Normandii". Ktoś kiedyś powiedział, że niemądrze jest wymyślać koła na nowo, ale mimo to zespół Liquid Entertainment postanowił sprawdzić prawdziwość tych słów. Nie czekałem na lepszy moment i dołączyłem do załogi na "Argo", aby pomóc Jazonowi w jego misji. A może po cichu liczyłem, że piękna Medea wynagrodzi mi trudy długiej podróży?

Twórcy już od wczesnych zapowiedzi ostrzegali, że ich nowa gra nie będzie wierną adaptacją znanej historii, w której pragnący tronu Jazon musi udać się do dalekiej Kolchidy po złote runo. Tutaj faktycznie sterujemy postacią o takim imieniu, jak też lądujemy w mitycznym królestwie Jolkos, jednak protagonista chce zdobyć wspomniany wyżej skarb tylko po to, aby ożywić zamordowaną podstępnie Alkeme. Miłość jest motorem napędowym całej historii i jednocześnie klatką, do której trafił główny bohater. Nie ma w nim żadnych rozterek, chęci zysku, próżności czy dumy, dzięki czemu doskonale nadaje się na herosa dla nastolatków. Jego obrzydliwie kryształowy charakter oraz pozycja władcy Jolkos sprawiają, że nasze zadanie jest uproszczone już od pierwszych minut rozgrywki. Trochę nadziei wlało się w moje małe, czarne serce tuż po tym, jak do Jazona dołącza sam Herakles, którego większość zna jako Herkulesa.

W recenzji nie mamy miejsca na tłumaczenie różnicy między jednym a drugim, ale ta postać jest o tyle ważna, że wprowadza system towarzyszy. Wspomniany we wstępie "Mass Effect" pozwalał na przyłączenie dwóch członków załogi podczas każdej misji, zaś Liquid najzwyczajniej w świecie system ten u siebie powiela. W zasadzie korzystanie ze sprawdzonych rozwiązań nie jest czymś złym, ale "Rise of the Argonauts" oferuje praktycznie zerowy wpływ na zachowanie naszej małej drużyny. Brak wyboru oręża jestem w stanie zrozumieć, przez co dajemy każdemu szansę na specjalizację w ramach danej, nazwijmy to, "profesji", ale odpada wydawanie rozkazów czy też wykorzystywanie ich do rozwiązywania jakichś przeszkód środowiskowych. Tym sposobem dochodzimy do kuriozalnych sytuacji, gdy posługujemy się obszarowym okręgiem leczącym, lecz nasi pomagierzy postanowili parę metrów dalej tłuc jakiegoś centaura, nie bacząc zupełnie na możliwość przeniesienia starcia w dogodniejsze miejsce.

Rise of the Argonauts

Skoro nie mieczem, to być może wspomogą słowem? Nic z tych rzeczy, bo nie dość, że ich zdobycie jest elementem liniowym, którego nie da się zepsuć, to jeszcze wpływ na dialogi podczas zadań jest żaden. Miło jednak, że postarano się o pewną dozę zróżnicowania wśród załogantów. Niestety, zapewne w wyniku pośpiechu lub cięć budżetowych, nie pomoże nam wspominana już Medea, której magia mogłaby dać tej grze solidny zastrzyk adrenaliny.

Pewne braki nadrabia Jazon, który może odkrywać kolejne dary od jednego z bóstw opiekuńczych (Ares, Atena, Hermes i Apollo), jednak niski poziom trudności sprawia, że użyłem ich może ze trzy razy, przy czym dwa z nich nastąpiły w samej końcówce. Co ciekawe, zrezygnowano ze zwyczajowego paska doświadczenia na rzecz czynów. To takie jakby osiągnięcia, dzięki którym zjednamy sobie boską potęgę. Pozycję u danej siły wyższej najprościej poprawić poprzez system dialogów, w którym każda opcja jest oznaczana kolorem, więc wiemy, komu dane słowa przypadną do gustu. Takie rozwiązanie jest niezwykle wygodne i zarazem niewiarygodne, bowiem dążąc do zadowolenia chociażby Aresa możemy decydować się na kwestie, które nie pasują do obranego przez nas stylu gry. Choć "Rise of the Argonauts" jest pełnoprawną grą akcji, to rozmów jest tu całkiem sporo, więc ten problem będzie prześladować Jazona przez całą rozgrywkę.

Jeśli zawiodą słowa, to pozostają metody siłowe. Zalicza się do nich miecz, buława oraz włócznia, bowiem twórcy oddali w nasze ręce aż trzy rodzaje oręża. Zaletą pierwszego jest szybkość, drugiego zdolność rozbijania tarcz, zaś ostatni pozwala na ataki z pewnego dystansu. Wszystko dźwigamy na plecach, stąd rozsądna zmiana uzbrojenia w trakcie starcia potrafi przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Dochodzi do tego jeszcze cios tarczą, ale pamiętajmy, że ta ma raczej nas chronić niż odcinać kończyny. Nie rzucimy nią niczym Kapitan Ameryka, bo brak nam krzepy Heraklesa, zaś ten ostatni gardzi orężem w całej rozciągłości, więc z pomocy raczej nici.

Rise of the Argonauts

Starcia nie są zbyt płynne, zaś winą należy obarczyć zbyt prosty system zadawania obrażeń. Sama myszka wystarczy, zaś dłuższe przytrzymanie przycisku pozwala na ciosy kończące, które są efektowne i jako jedyne stanowią o estetyce tego elementu rozgrywki. Nie mamy żadnych eliksirów, więc pasek zdrowia odnawia się podczas przerw. Wspomniany brak "wspomagaczy" jest tutaj dalece posunięty, bowiem odpada samodzielne wykuwanie przedmiotów oraz zwykła opcja sprzedaży czy nabycia. Twórcy wręczają nam potrzebne rzeczy w ramach nagrody za wykonywanie zadań, dzięki czemu piękne dłonie króla pozostają zawsze czyste i lśniące, zaś sakwa nie przeszkadza podczas walki.

O ile te braki da się przełknąć, o tyle w kwestii grafiki milczeć się nie da. Gra wyglądała słabo na tle konkurencji już w dniu premiery, zaś upływający czas nie był litościwy. Modele głównych postaci prezentują się przyzwoicie, choć w przypadku Atalanty dość mocno rzuca się w oko dysproporcja ciała oraz fakt, że ubrania wydają się wręcz przyklejone do Argonautów. Politowanie wzbudza na pewno Herakles, którego klatka piersiowa wygląda jakby wycięta z niedokończonej pracy początkującego rzeźbiarza, jak też przeciwnicy, zdobiący swoje ciała w taki sposób, że faktycznie ciężko odgadnąć ich przynależność organizacyjną. Poza tym natkniemy się na zalew klonów, wpatrujących się w nas bez mrugnięcia niczym jacyś szaleńcy na głodzie narkotykowym. Także lokacje są puste, jakieś takie bezbarwne i przez liniowość rozgrywki często wykorzystywane jedynie do grodzenia alternatywnej ścieżki. "Argo" zostało sprowadzone do roli zaskakująco rozległej i nienaturalnie dużej bazy wypadowej, w której brak nie tylko jakichś sensownych interakcji, ale także znajomości podstawowych danych z zakresu szkutnictwa. Najwidoczniej w Liquid oglądali filmy historyczne, ale raczej bliższe okresowi ekspansji Rzymu. Na koniec tych narzekań nad stroną graficzną dodam tylko, że brak tu wartego zapamiętania widoku, co smuci tym bardziej, że "Rise of the Argonauts" jest po prostu krótkie, więc aż prosiło się o dopracowanie każdego detalu.

Rise of the Argonauts

Słów jeszcze kilka o polskiej wersji językowej, bowiem CD Projekt postanowiło zastosować jedynie napisy. Takie rozwiązanie ma sens, bowiem Liquid dostało możliwość skorzystania z kilku znanych nazwisk w świecie dubbingu gier, co niewątpliwie słychać w słuchawkach czy głośnikach. Testowałem egzemplarz kupiony w ramach taniej serii, a więc po licznych poprawkach, jednak mimo to nadal program lubił robić sobie przerwy w Windowsie. Wersja na platformę Steam także jest kapryśna i dodatkowo pozbawiona wspomnianych napisów, ale znalezienie spolszczenia, niemalże identycznego z tym od CD Projekt, jest banalnie proste, zaś proces jego instalacji nie nastręcza większych trudności.

Oszczędzę wam dzisiaj wyprawy do delfickiej wyroczni, gdyż koniec końców "Rise of the Argonauts" to produkcja dość przyjemna, bowiem ani przesadnie trudna, ani przesadnie długa. Charakterystyczny mit o Jazonie zastąpiono prostolinijną historyjką o miłości, jednocześnie wyrzucając sporo elementów fantastycznych oraz pomijając etapy rozgrywające się na "Argo". Czyżby tytuł ten nie zdobył odpowiednich funduszy oraz czasu na doszlifowanie? Odpowiedź już poznaliśmy, ponieważ jedna droga do celu oraz skąpa kreacja bohaterów sprawiły, że w starciu z Shepardem "Rise of the Argonauts" poniosło sromotną klęskę. Jednorazowe ukończenie tego tytułu powie nam o nim wszystko, zaś niska cena sprawia, że nie będziemy czuli się oszukani.

Plusy
  • sięgnięcie po motyw Jazona i Argonautów
  • możliwość zmiany oręża w zależności od sytuacji
  • system czynów zastępujący pasek doświadczenia
  • świetny dubbing i przyjemna muzyka
  • niska cena
Minusy
  • nierówny poziom grafiki
  • puste lokacje
  • liniowość i długość rozgrywki
  • brak wytwarzania przedmiotów oraz systemu handlu
  • niski poziom trudności
  • rozbudowany system darów, którego nie zdołamy w pełni wykorzystać
  • system doboru towarzyszy bez większego wpływu na fabułę
  • stabilność gry
Ocena Game Exe
5.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...