Trudno zakwestionować sukces "Więźnia labiryntu". Prawa do książki trafiły do ponad dwudziestu krajów na świecie, do tego stworzono na jej podstawie film – moim zdaniem nieumywający się do powieści, ale z pewnością pozytywnie wpływający na zainteresowanie serią Jamesa Dashnera. Niedawno wyszła kontynuacja produkcji, co było dla mnie doskonałą okazją do zapoznania się z tomem drugim trylogii, "Próbami ognia". Czy dorównuje części pierwszej, opierającej się przede wszystkim na nieustannym trzymaniu czytelnika w napięciu?
Thomas wraz z grupą ocalałych Streferów znalazł bezpieczne schronienie – tak przynajmniej się wydawało, ponieważ DRESZCZ przygotował dla bohaterów nowe wyzwania. Wyjście z labiryntu nie oznaczało końca ich eksperymentów. Teraz nadszedł czas na fazę drugą, podczas której postacie zapoznają się ze światem ogarniętym Pożogą. Będą musieli przejść przez Pogorzelisko, najbardziej spalone miejsce na Ziemi. Widnieje ono na okładce "Prób ognia" i słusznie nasuwa skojarzenia z postapokalipsą. W końcu mamy do czynienia z pustynnymi klimatami, zniszczonymi budynkami, zarażonymi ludźmi, którzy tracą swoje człowieczeństwo, oraz podziemnymi tunelami, a przetrwanie w takim środowisku nie należy do najłatwiejszych. James Dashner zadbał o odpowiednią atmosferę, zaś pomysły na uprzykrzanie bohaterom życia powodują, że niełatwo oderwać się od lektury.
Jednocześnie autor sprostał znacznie większemu wyzwaniu – zapewnił czytelnikowi solidną dawkę tajemnic, które nie ustępują o krok tym z "Więźnia labiryntu". Wciąż nie znamy prawdziwych celów DRESZCZ-u i podobnie jak Thomas nie jesteśmy w stanie odróżnić prawdy od kłamstwa. W "Próbach ognia" jedno miesza się z drugim i do końca nie można być pewnym niczego. Snujemy swoje przypuszczenia, dostajemy poszlaki, jednak trudno stwierdzić, czy te nie są czasem mylne. Nie brakuje też nowych niespodzianek oraz ciekawych informacji na temat świata, choć również niepełnych. To wszystko sprawia, że z zainteresowaniem śledzi się nieprzewidywalny rozwój wydarzeń. James Dashner nie zapomniał o zaangażowaniu odbiorcy w fabułę, z pozytywnym skutkiem gra na emocjach, a że Thomas to uniwersalny bohater (niewyróżniający się niczym szczególnym, poza odwagą), można łatwo wczuć się w jego położenie.
Coraz bardziej podobają mi się relacje między postaciami. Czuć ich zżycie, lojalność potwierdzoną przejściem przez labirynt oraz obawę przed następnym nieznanym niebezpieczeństwem. Są zgrani, a jednocześnie nie wpadają w rozmowach w niepotrzebną ckliwość. Racja, próbują dodać sobie otuchy, choćby nagłym żartem nieadekwatnym do dramatycznej sytuacji, ale wypada to wiarygodnie, czasem nawet zabawnie. Ponadto dialogi nie nudzą, nie uświadczycie w nich żadnego wodolejstwa, bywają oszczędne – to zaleta. Nikt nie mówi tutaj oczywistości (jeśli już, to jest za to karcony), zaś ględzenie bez powodu nie występuje – w końcu bohaterowie się znają, więc wystarcza im wzajemna obecność. Na wyróżnienie zasługuje także ciekawie prowadzony wątek miłosny. Pojawia się w nim nowa sympatyczna dziewczyna, lecz nie wiąże się to z frustrowaniem czytelnika mdłymi romansami (tych nie ma, co najwyżej krótkie flirty), jak to miało miejsce w "Zdobyczy" Andrew Fukudy.
Trochę gorzej wypadają niektóre sceny akcji. O ile ucieczki albo naprawdę ryzykowne starcia z ludźmi chorymi na Pożogę trzymają w napięciu, o tyle jedna z końcowych walk była nudna. Może w filmie wypadłaby efektownie, ale w książce została przedstawiona na przeciętnym poziomie. Raczej wiedziałem, w jaki sposób się skończy, bardziej wyczekiwałem tego, co stanie się potem. Prezentacja świata jest zdecydowanie lepsza, przynajmniej, jeśli się lubi pustynne, postapokaliptyczne klimaty rodem z "Mad Maxa". W pewnych momentach – przede wszystkim, gdy na chwilę akcja zostaje spowolniona – książka tak mocno nie wciąga. Jednak muszę dodać, że autor zaraz na nowo napędzał wydarzenia, jakby przewidując lekkie znużenie.
Do niczego więcej się nie przyczepię – bo i nie ma do czego. "Próby ognia" nie zawiodły mnie, a nawet pozytywnie zaskoczyły, ponieważ spodziewałem się, że Jamesowi Dashnerowi skończą się pomysły na historię i kolejne tajemnice. Tymczasem dostajemy satysfakcjonującą porcję sekretów i niespodzianek oraz następne klimatyczne miejsce akcji, którym jest spalone i śmiertelnie groźne Pogorzelisko. Bohaterowie stali się sympatyczniejsi, więzi między nimi nabrały szczerości, co jest poprawą w stosunku do pierwszego tomu. Książkę polecam wielbicielom czystej rozrywki i odradzam wcześniejsze oglądanie filmu, szczególnie, że słyszałem, iż jego druga część wiele zmienia w stosunku do oryginału... Chyba niepotrzebnie, skoro powieść stanowi doskonały materiał do ekranizacji.
Dziękujemy wydawnictwu Papierowy Księżyc za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz