Atakujemy znienacka i znikamy w ciemnościach
Tak brzmi motto wojowniczych żółwi ninja, które doczekały się komiksu, serialu telewizyjnego oraz filmów fabularnych. Te ostatnie jednak swoją premierę miały szmat czasu temu – ostatnia, trzecia część, pojawiła się w 1993 roku, licząc także animowane, w 2007. Powrót do zmutowanych żółwi kiedyś musiał nadejść – remake to w końcu w dzisiejszych czasach powszechność. No i się doczekaliśmy – promujące produkcję nazwisko Michaela Baya, za kamerą Jonathan Liebesman znany z "Gniewu tytanów" i kilka gwiazd w obsadzie: Megan Fox, William Fichtner oraz Whoopi Goldberg. Czy to wystarczy na przyciągnięcie do kin widzów?
Zachętą ma być pierwszy zwiastun – efektowny, co prawda, przykuwający uwagę męskiej części widowni rolą Fox oraz obiecujący niezłego blockbustera. Wątpliwości budzą jedynie zmutowane żółwie sztucznie odtworzone za pomocą technik komputerowych. Lepiej prezentowały się już w starszych filmach. Z maską jeszcze nie jest tak źle, gorzej bez.
Który z żółwi był Waszym ulubionym? Ja najbardziej lubiłem Michelangelo (pomarańczowy).
Komentarze
PS ja lubiłem Leonardo, bo miał MIECZ, a nie jakieś widelce, badyle czy badyle na łańcuchu.
Najwyraźniej nie uchowa się nawet najmniejszy skrawek mojego dzieciństwa. Remake'owy ganbang dosięgnie wszystko. Nawet film, przyczyną nieśmiertelności którego były humor, oskarowe kostiumy, naturalność ruchu wywiedziona z animowanego pierwowzoru oraz przekazywanie ducha sztuk walki, nie uchowa się przed trepanacją sensu. I to w nie byle jakim wykonaniu, wszak bierze się za to arcymistrz filmowego żenua, który udowodnił, że wszystko, czego nie można zrobić z gadającymi samochodami, można zrobić z gadającymi samochodami i masą innych jego arcydzieł.
Żółwie Ninja na "poważnie", fruwające na 50 metrów, wbijające się z byka w opancerzone transportery czy co tam się nawinie. Hell yeah, całe życie czekałem, aby właśnie coś takiego zrobiono z filmem, który w podstawówce zamordowałem po 58 odtworzeniu kasety wideo.
Dodaj komentarz