"Blade Runner 2" ma nowego scenarzystę

1 minuta czytania

Jeśli ktoś oczekiwał, że Ridley Scott porzuci plany dotyczące stworzenia sequela Łowcy androidów, to się rozczaruje. Scott ambitnie dąży do zrealizowania swojego celu i właśnie zmienił scenarzystę – chociaż nie wiem, czy na lepszego.

blade runner

Na początku fabułę "Blade Runnera 2" miał napisać Hampton Fancher, który odpowiada również za stworzenie scenariusza pierwszej części. Teraz Scott i Alcon Entertainment zatrudnili na jego miejsce Michaela Greena. Jego zadaniem będzie rozwinięcie pomysłu swojego poprzednika. Warto tutaj dodać, że Green nie jest amatorem, na swoim koncie ma fabułę komiksowej ekranizacji "Zielonej Latarni". Przypomnijmy, że akcja "Łowcy androidów 2" ma toczyć się kilka lat po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Prawdopodobnie w roli Ricka Deckarda znów zobaczymy Harrisona Forda, a całość wyreżyseruje, rzecz jasna, Ridley Scott.

Co sądzicie o idei stworzenia sequela klasyku z 1982 roku? Nie trzeba chyba tłumaczyć, że wzbudza to duże kontrowersje wśród widzów. Jaka jest wasza opinia na ten temat? Powierzenie Greenowi "władzy" nad scenariuszem to dobra decyzja czy może Scott powinien wybrać kogoś innego?

Komentarze

0
·
No, kurczę, co ci ludzie mają takiego pypcia, by robić sequele dawnych klasyków... Znów będą liczyć, że jak w tytule "Blade Runner", to pójdą na to dziesiątki, setki, tysiące, miliony... (i pewnie pójdą ) Naprawdę tak ciężko wymyślić nową, (w miarę) oryginalną, ciekawą historię? (owszem, ciężko, a w dzisiejszych czasach kto by się męczył, skoro można ludzi przyciągnąć na tytuł?)


Ja tu widzę jednak same minusy - Ford już jest stary, więc co: będzie siedział za biurkiem i egzaminował nowego młodego Blade Runnera? Czy jednak go podmalują i z pomocą komputerów znów będzie biegał i strzelał?

O, właśnie: komputery. W 1982 roku to efekty specjalne robiły wrażenie, do dzisiaj zresztą robią (przynajmniej na mnie), gdy sobie uświadomię, jak oni to wszystko musieli pieczołowicie zrobić. A teraz... na komputerach da się zrobić prawie wszystko. A może i bez "prawie". Tylko co z tego, skoro możliwość zrobienia wszystkiego ogranicza kreatywność - nie trzeba kombinować: no, tego się zrobić nie da, to będzie fatalnie wyglądało, trzeba jakoś inaczej... Mówią pewnie do faceta od efektów "Zrób mnie pan to, to i to", facet robi i jest. No i często efekty starają się zasłaniać słabą fabułę.

Nie twierdzę, że fabuła Blade Runnera 2 musi być słaba, denna i w ogóle do niczego - może i będzie w miarę trzymać poziom (jak na osobny film). Tylko że tu zawsze się ją będzie porównywać z pierwszą częścią, której dwójka prawdopodobnie jednak do pięt nie zdoła dorosnąć, o przewyższaniu nie wspominając.


Jeszcze jedno: ja, gdy tylko sięgam ponownie po Blade Runnera (a zdarza się to co jakiś czas), zawsze oglądam wersję reżyserską (chyba było ich nawet kilka, ale głowy nie dam), która, o ile pamiętam, jest dłuższa od tej wersji, która poszła do kin, a na pewno nie ma idiotycznej narracji Deckarda zza ekranu i ma trochę zmienione zakończenie (nie aż takie happy). Więc jeśli przy sequelu mieliby się wzorować na tej wersji kinowej (gdzieś kiedyś dorwałem DVD z nią, obejrzałem raz i wystarczy), to w moim odczuciu jest to gwóźdź do trumny dla tego filmu...
0
·
...

"Blade Runner" 2 !!!

ze scenariuszem człowieka od "Green Lanterna" !!!, najbardziej gimbazowego pończosznika w historii komiksu...

0
·
Ja mam tylko nadzieję że nie zniszczą takiego "dzieła". Bo jest to jeden z moich najbardzej ulubionych filmów wszechczasów i bronić będę tego do końca. Niestety Scott już z Prometeuszem pokazał, że nawet w jego wykonaniu nowy film w starym i wszystkim fanom znanym uniwersum nie musi automatycznie trzymać poziomu poprzedników. Poza tym, Green z tą swoją zieloną "żarówą" to nijak ma się do scenariusza Blade Runnera - a przy sequelu moża wiele schrzanić, zwłaszcza że to nie jest ekranizacja byle jakiego komiksu dla pryszczatych dzieciaków przechodzących właśnie okres dojrzewania. No i zastanowiłbym się nad H. Fordem w obsadzeniu go główną rolą, bo już jako zdziadziały Indiana Jones pokazał iż lata jego świetności w tych rolach minęły - lepiej zapamiętać go takim jakim był. Obawiam się że film ten, tak jak i wiele innych sequeli prawdziwych klasyków będzie żerować wyłącznie na efekciarstwie nowoczesnych technologii - tak było np. ze STAR WARS, gdzie "pierwszą" trylogię uwielbiam (a w latach tworzenie była skokiem kwantowym pod względem efektów) bo ma świetną historię, a "nowa" trylogia poza efektami specjalnymi jest płaska jak blat stołu. Zero blasku poprzedników.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...