Jeśli ktoś oczekiwał, że Ridley Scott porzuci plany dotyczące stworzenia sequela Łowcy androidów, to się rozczaruje. Scott ambitnie dąży do zrealizowania swojego celu i właśnie zmienił scenarzystę – chociaż nie wiem, czy na lepszego.
Na początku fabułę "Blade Runnera 2" miał napisać Hampton Fancher, który odpowiada również za stworzenie scenariusza pierwszej części. Teraz Scott i Alcon Entertainment zatrudnili na jego miejsce Michaela Greena. Jego zadaniem będzie rozwinięcie pomysłu swojego poprzednika. Warto tutaj dodać, że Green nie jest amatorem, na swoim koncie ma fabułę komiksowej ekranizacji "Zielonej Latarni". Przypomnijmy, że akcja "Łowcy androidów 2" ma toczyć się kilka lat po wydarzeniach z poprzedniej odsłony. Prawdopodobnie w roli Ricka Deckarda znów zobaczymy Harrisona Forda, a całość wyreżyseruje, rzecz jasna, Ridley Scott.
Co sądzicie o idei stworzenia sequela klasyku z 1982 roku? Nie trzeba chyba tłumaczyć, że wzbudza to duże kontrowersje wśród widzów. Jaka jest wasza opinia na ten temat? Powierzenie Greenowi "władzy" nad scenariuszem to dobra decyzja czy może Scott powinien wybrać kogoś innego?
Komentarze
Ja tu widzę jednak same minusy - Ford już jest stary, więc co: będzie siedział za biurkiem i egzaminował nowego młodego Blade Runnera? Czy jednak go podmalują i z pomocą komputerów znów będzie biegał i strzelał?
O, właśnie: komputery. W 1982 roku to efekty specjalne robiły wrażenie, do dzisiaj zresztą robią (przynajmniej na mnie), gdy sobie uświadomię, jak oni to wszystko musieli pieczołowicie zrobić. A teraz... na komputerach da się zrobić prawie wszystko. A może i bez "prawie". Tylko co z tego, skoro możliwość zrobienia wszystkiego ogranicza kreatywność - nie trzeba kombinować: no, tego się zrobić nie da, to będzie fatalnie wyglądało, trzeba jakoś inaczej... Mówią pewnie do faceta od efektów "Zrób mnie pan to, to i to", facet robi i jest. No i często efekty starają się zasłaniać słabą fabułę.
Nie twierdzę, że fabuła Blade Runnera 2 musi być słaba, denna i w ogóle do niczego - może i będzie w miarę trzymać poziom (jak na osobny film). Tylko że tu zawsze się ją będzie porównywać z pierwszą częścią, której dwójka prawdopodobnie jednak do pięt nie zdoła dorosnąć, o przewyższaniu nie wspominając.
Jeszcze jedno: ja, gdy tylko sięgam ponownie po Blade Runnera (a zdarza się to co jakiś czas), zawsze oglądam wersję reżyserską (chyba było ich nawet kilka, ale głowy nie dam), która, o ile pamiętam, jest dłuższa od tej wersji, która poszła do kin, a na pewno nie ma idiotycznej narracji Deckarda zza ekranu i ma trochę zmienione zakończenie (nie aż takie happy). Więc jeśli przy sequelu mieliby się wzorować na tej wersji kinowej (gdzieś kiedyś dorwałem DVD z nią, obejrzałem raz i wystarczy), to w moim odczuciu jest to gwóźdź do trumny dla tego filmu...
"Blade Runner" 2 !!!
ze scenariuszem człowieka od "Green Lanterna" !!!, najbardziej gimbazowego pończosznika w historii komiksu...
Dodaj komentarz