Zdecydowanie jednym z najmocniejszych aspektów "Cyberpunka 2077" jest solidnie napisana fabuła. Obraca się wokół V, wolnego strzelca pragnącego zostać legendą Night City, który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i wsadził sobie do głowy niewłaściwy chip (bardzo upraszczam). Opisywany moment następuje po paru ładnych godzinach rozgrywki, a wprowadzenie do świata przedstawionego zależy od wybranego pochodzenia. Odblokowuje nam ono dodatkowe opcje dialogowe w toku gry, ale ostatecznie ma mniejsze znaczenie, niż się spodziewałem (grałem Korposem). Po zdobyciu chipa zaczynamy dzielić umysł i percepcję z engramem niejakiego Johnny'ego Silverhanda – legendarnego rockerboya i rewolucjonisty sprzed dekad, któremu facjaty i ruchów użyczył Keanu Reeves. Od tego momentu naszym celem staje się przetrwanie oraz pozbycie się nieproszonego gościa. Motyw walki o życie czyni tę historię bardzo osobistą, wydarzenia dzieją się wokół nas i przez nas, a nie obok.
Po latach Sandman powrócił i to nie w jednej odsłonie, ale od razu jako kilka serii rozwijających uniwersum Neila Gaimana, choć już z innymi scenarzystami na pokładzie.
Jedną z nowych linii w ramach rzeczonego uniwersum są "Księgi Magii" pisane przez Kat Howard ("Roses and Rot", "An Unkindness of Magicians"). Scenarzystka opowiada o losach młodego Timothy'ego Huntera, który dowiaduje się, że jego przeznaczeniem jest ni mniej, ni więcej tylko zostanie największym magiem swych czasów. Chłopak zgłębia podstawowe tajniki czarowania, zaś jego edukacją kieruje… pani Rose, na co dzień pracująca jako nauczycielka w szkole Huntera i naturalnie również parająca się magią. Nie wszyscy uzdolnieni magicznie są zadowoleni z przepowiedni i nie mija wiele czasu, nim Timothy staje się celem dla nieznanych sobie sił.
Seria "Killing Floor" to bliski kuzyn gier "Left 4 Dead". Ich wspólną cechą jest obecność hord zombie oraz nacisk na granie z innymi graczami w trybie kooperacji. O ile swego czasu grałem w "Left 4 Dead" i miałem sporo frajdy, to serię "Killing Floor" znam jedynie ze słyszenia. "Killing Floor: Incursion", dostępna wyłącznie na systemy VR, była zatem moim pierwszym kontaktem z uniwersum brytyjskich Zedów.
Non Stop Comics kontynuuje publikację dzieł słynnego Alberto Brecci. Po "Mort Cinderze" i "Mitach Cthulhu" przyszła kolej na opasłego "Perramusa".
We wczesnych latach osiemdziesiątych Breccia poprosił Juana Sasturaina o stworzenie scenariusza, mogącego porwać czytelników Starego Kontynentu. Z tak rzuconej propozycji miała wykiełkować seria kilku ledwie 8–stronicowych opowieści, która zaczęła rosnąć i rosnąć, aż finalnie urosła do blisko 500–stronnego tomiszcza.
Kim jest tytułowy Perramus? W skrócie – to mężczyzna, który uchodzi z życiem, pozostawiając towarzyszy na łaskę i niełaskę wojskowych. Na skutek tego wydarzenia topi smutki i wybiera zapomnienie w objęciach kobiety. Swoje nowe imię – Perramus – zawdzięcza marce płaszcza, otrzymanego od owej kobiety.
Informacja prasowa
Nadszedł czas, by zebrać swoją drużynę i wyruszyć na niesamowitą przygodę! W tym tygodniu na GOG.COM startuje wielka wyprzedaż gier RPG, która pomoże ci w pokonaniu hord potworów i znalezieniu ukrytych skarbów, dzięki ponad 250 niesamowitym okazjom ze zniżkami nawet do 90%. Od ulic Wrót Baldura do turni i hal Doliny Lodowego Wichru, poprzez postapokaliptyczną Amerykę i arturiańską Anglię każdy znajdzie coś dla siebie.
Czy trzeba tłumaczyć, że baśń jest fantastyczna? Mnie nie. A jednak Naczelny rozpisał się we wstępniaku na bite trzy strony. Rozpraszał swoje wątpliwości? Uprzedzał wątpliwości czytelników? Wykorzystał okazję by popisać się erudycją? Wszystko być może. Ładnie wyszło, ale po raz kolejny podniósł poprzeczkę. Objętość gorzowskiego magazynu fantastycznego stała i skromna (24 strony), czcionka ostatnio większa, a wstępy Naczelnego coraz dłuższe. Autorzy mają pod górkę, bo krótka forma wymaga perfekcji. Rezultat? Trzy dobre „baśniowe szorty”.
Elf w rzeźni pegazów. Cóż, w ichnim świecie są bardziej parszywe fuchy. Ofiara uniwersyteckiego mobbingu, niedoszły czeladnik krystalografii odkrywa makabryczną tajemnicę. Dobra historia (chociaż zła) i takież zakończenie. Czegoś jednak brakuje. Może strzępy wspominanej tylko, nocnej rozmowy byłyby tą brakującą kroplą emocji? Czytelnik miał być wstrząśnięty, a nie zmieszany jak rozumiem. Nie idealnie, ale Hihi Kalisiak („Pegazy”) ma barmański dryg, czuje krótką formę.
Choć na “Dragon Age IV” trochę sobie jeszcze poczekamy, to BioWare od jakiegoś czasu stara się systematycznie podgrzewać atmosferę i cyklicznie przypominać o projekcie przy pomocy kolejnych materiałów. Tym razem noworoczny prezent fanom serii zafundował nowy producent wykonawczy gry, Christian Dailey, który opublikował świeży szkic koncepcyjny komentując go zwrotem “oto nowy początek”.
Wygląda… futurystycznie? Co sądzicie?
Zacząłem 2021 rok od bardzo pozytywnego zaskoczenia – mianowicie obejrzałem serial "See" produkcji Apple. Miał on swoją premierę pod koniec 2019 roku i kompletnie umknął mojej uwadze. Powodów było kilka, a naczelnym był sceptycyzm – bo to tylko "ta produkcja z Jasonem Momoą", znowu jakaś post-apokalipsa, w dodatku dostępna wyłącznie na platformie Apple TV+, która świeci pustkami. Jednakże zakup nowego telefonu od "firmy z jabłuszkiem", która w swej bezdennej "szczodrości" i "innowacyjności" dorzuciła "darmowy" roczny abonament (jedynie za przysłowiowego aj-fona!) na swoją pustawą platformę streamingową, w połączeniu z gorącą rekomendacją najbliższego kumpla sprawiły, że jednak wziąłem serial na warsztat. No i mocno się zdziwiłem, bo to kawał soczystej, dobrej telewizji.
Fatalna premiera “Cyberpunk 2077” zaczyna odbijać się coraz większą czkawką CD Projekt RED i z dnia na dzień przysparza spółce kolejnych problemów. Do ataku na studio powoli szykują się aż cztery amerykańskie kancelarie prawne, które zapowiedziały pozwy zbiorowe i żądania rekompensaty dla, rzekomo wprowadzonych w błąd, inwestorów. To jednak nie koniec problemów, bo sprawie zaczęły bacznie przyglądać się także krajowe instytucje, m.in. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Organ potwierdza, że podchodzi do całego zamieszania z ogromną powagą i nie wyklucza podjęcia dalszych stosownych kroków w przyszłości. UOKiK bacznie przygląda się temu, jak studiu idzie systematyczne poprawianie produkcji, a także czy CD Projekt RED faktycznie pomaga wszystkim rozczarowanym graczom w odzyskaniu swoich pieniędzy. Od informacji pozyskanych od zespołu, jak również na podstawie wniosków wysnutych z własnych obserwacji, instytucja podejmie decyzje odnośnie dalszych działań.
Studio inXile widocznie odżyło po nawiązaniu współpracy z Microsoftem, natomiast niewątpliwy sukces i ciepłe przyjęcie przez społeczność graczy ich ostatniego dziecka – “Wasteland 3” – pozwalają marzyć, a przy okazji mierzyć naprawdę wysoko.
Niedawno dowiedzieliśmy się, że ekipa pracuje nad next-genowym, wysokobudżetowym RPG dedykowanym konsoli Xbox Series X. Tytuł tworzony jest na silniku Unreal Engine 5, jego rozgrywka ma być przedstawiona z perspektywy pierwszej osoby, a całość ma cechować się “oszałamiającą” oprawą wizualną.