Do sięgnięcia po serię "Fear Agent" nakłoniły mnie nazwiska autorów. Rick Remender i Tony Moore, choć wprawdzie notują wahania formy – któż ich nie notuje? – zwykle zapewniają przyzwoity poziom.
Pierwszy tom "Fear Agenta" zupełnie mnie nie porwał i w mojej opinii był jednym z najsłabszych dzieł Remendera. To powód, dlaczego do kontynuacji podszedłem bez większych oczekiwań. Rzecz dzieli się na dwie części. W "Ostatnim pożegnaniu" cofamy się w przeszłość i jesteśmy świadkami inwazji obcych, czyli w gruncie rzeczy poznajemy historię Heatha Hustona, który stał się potem Agentem Strachu. Dowiadujemy się, jak niewielka społeczność ocalałych walczyła z najeźdźcami i próbowała przetrwać w schronie. Z kolei w "Miażdżącej krytyce" wracamy do czasów obecnych, a Heath próbuje znieść widok dawnej żony i jej nowego partnera. Rozterki miłosne to zaledwie początek lawiny problemów, jakie spadną na bohatera.