Legendarny kapitan Jack Sparrow nie ma ostatnio najlepszej passy. Aktor od czasów zakończenia genialnej trylogii "Piratów z Karaibów", choć wciąż zalicza się do grupki najbardziej kasowych artystów Hollywood, jakby stracił dar angażowania się w dobre projekty. Drobiazgowa analiza filmografii Deppa nie pozostawia żadnych złudzeń, a doskonałym potwierdzeniem tego stanu rzeczy są dwa ostatnie tytuły. "Mroczne cienie" są uznawane przez fanów Tima Burtona za jedną z najgorszych jego produkcji, natomiast "Jeździec znikąd" okazał się totalną klapą finansową – tak bolesną dla Disneya, że aż zdecydował się on odłożyć do zakurzonej szuflady plany piątej części pirackiej serii.
Nie da się ukryć, że Depp ostatnio za bardzo pajacuje (albo dostaje takie role) i ucieka w schemat Raoula Duke'a oraz Jacka Sparrowa. Chyba każdy był pod wrażeniem jego ekstraordynaryjnej gestykulacji i mimiki, ale po tylu latach jesteśmy nimi zwyczajnie zmęczeni. Choć "Transcendencja" nie zapowiada się zbyt górnolotnie (delikatnie powiedziane) i raczej nie poprawi kiepskiej passy aktora, to cieszy przynajmniej fakt, że Johnny stara się wyjść z pułapki utartych ram. Krok po kroczku, hę?