Książki fantastyczne

"Koniec Pieśni" na GamExe

Dodał: , · Komentarzy: 0

Wakacje zaczęły się na dobre. Na wszystkich czekają wspaniałe atrakcje (questy) i moc doświadczeń (expa). game exe, książki fantasy, wojciech zembaty, książki fantasy, gexe Do ich grona zaliczyć można także lektury, które wpadną wam w ręce tego lata, umilając czas spędzony w pociągu, samochodzie, na leżaku, na koniu, plaży, polu bitwy... Dobra, dosyć tego bełkotu – na GE mamy od dziś recenzję "Końca Pieśni" Wojciecha Zembatego, a Wy macie ją przeczytać. Dlaczego? Bo ja tak mówię. I żebyście mogli potem powiedzieć, że się nie znam.

Gdy sklepowe półki z literaturą uginają się pod ciężarem leżących na nich smoków, żelastwa używanego do ich szlachtowania oraz zwojów z formułami zaklęć równie oklepanych, co "Abrakadabra", napisanie dobrej, zajmującej i w jakiś sposób nowatorskiej książki o mieczach i magii samo w sobie jest sukcesem. Każdy czytelnik, darzący sympatią ten gatunek, czy też po prostu szukający porządnej, odciągającej od rzeczywistości lektury, ucieszy się na kontakt z czymś, co po pierwsze zaoferuje mu dobrze znane klimaty opowieści w starym, "klasycznym" stylu, po drugie zaś przedstawi sprawdzony schemat w nowy, pomysłowy sposób. Tyle, jeśli chodzi o ogólniki we wstępie, przejdźmy do paru konkretów.

Might & Magic: World of Xeen

„Might & Magic” kończy 25 lat!

Dodał: , · Komentarzy: 0

Tysiące godzin przed monitorem, setki nieprzespanych nocy, dziesiątki przekładanych spotkań na świeżym powietrzu, multum nieodrobionych prac domowych. Seria „Might & Magic” ewidentnie zrujnowała dzieciństwo i życie prywatne milionom graczy, ale ktokolwiek, kto raz zanurzył się w krainie Enroth lub Erathii, dobrze wie, że każda sekunda spędzona w tych wirtualnych światach była tego warta. Ten magiczny, choć do bólu przesłodzony, świat wciąż urzeka i skutecznie nęci strapionych bohaterów, szukających sławy, władzy, przygód oraz bogactw – najważniejszych rzeczy w życiu prawdziwego herosa.

might

Oczywiście, seria przeżywała wiele wzlotów i upadków, niejednokrotnie zaliczając dno oraz wystawienie się na śmieszność. Cierpliwość graczy była testowana stanowczo zbyt dużo razy i za często musieli oni znosić podły smak rozczarowania czy odcinania kuponów, lecz mimo to ich miłość pozostała fanatyczna. Dopóki żyją pasjonaci pamiętający dawne czasy chwały, dopóty uniwersum „Mocy i Magii”, będzie prosperowało i przetrwa nawet najgorsze chwile. Tak było chociażby w mrocznych czasach, kiedy niegdysiejszy gigant 3DO chwiał się na glinianych nogach i wydawał niedopracowane buble, które wręcz kalały tę kultową markę.

Szczęśliwie, seria „Might & Magic” za rządów Ubisoftu powoli podnosi się z kolan i zaczyna wracać na należne jej miejsce. Dzięki temu marka wciąż może kreślić historie gier komputerowych i robić to z godnością. 25-latkowi w końcu przysługuje taki przywilej.

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów
wiedźmin 2

W kraju, gdzie sprzedaż rzędu 20 tys. egzemplarzy jest uważana za niemały sukces kasowy, a dany tytuł staje się bestsellerem, takie wyniki robią ogromne wrażenie. Choć w sumie nie powinno to dziwić, skoro minęło już ponad półtora miesiąca od premiery gry, a ta nadal utrzymuje się na pierwszych miejscach w różnorakich rankingach sklepowych. Dzieła CD Projekt RED cieszą się w naszym kraju pięknym fenomenem, śrubując za każdym razem wszelkie rekordy popularności. Siła świata wykreowanego w umyśle Andrzeja Sapkowskiego? Swoiste uniesienie patriotyczne? Słowiańskie klimaty?

Zapewne każdy element w jakimś stopniu odpowiada za sukces „Wiedźmina 2” w naszym kraju. Nie ulega też wątpliwości, że to zwyczajnie solidny cRPG, który idealnie trafia w gusta rodzimych graczy. Dojrzały i mroczny tytuł, nie sprowadzający człowieka do rangi imbecyla na granicy analfabetyzmu, urodzonego z dwoma lewymi rękami oraz zaburzonym procesem postrzegania rzeczywistości. Stanowiący pewną opozycję dla dziwnej wizji komputerowej gry fabularnej, lansowanej przez speców z BioWare. Może już tutaj tkwi główna siła popularności wirtualnych przygód Geralta z Rivii? To po prostu tytuł z najwyższej półki, w który trzeba zagrać.

Mass Effect 3

Film „Final Fantasy: The Spirits Within” nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii kinematografii i dołączył do pokaźnej grupy nieudanych ekranizacji gier komputerowych. Trudno się temu dziwić, zważywszy na to, jak ogromne rozczarowanie on przyniósł. Ludzie ze Square Pictures brylowali w blasku fleszy, nie szczędząc prasie buńczucznych zapowiedzi w stylu „rewolucji cyfrowej” czy „zupełnie nowych doznań wizualnych”. Topowa licencja również działała na wyobraźnie fanów, którzy oczekiwali prawdziwej uczty w swoim ulubionym uniwersum.

final fantasy: the spirits within

Przyszedł lipiec 2001 roku, a wraz z nim fala krytyki i rozgoryczenia dziełem Square Pictures. Podobnie jak w przypadku „Wodnego świata”, tytuł nie sprostał wysokim wymaganiom kinomanów. Cóż, film nie był taki zły, a animacja do dziś wywołuje reakcje mlaskania z zachwytu, aczkolwiek kompletnie zawiódł scenariusz i forma adaptacji. Dzieło Hironobu Sakaguchi skutecznie usypiało, nawet totalnie rozentuzjazmowanych fanów, a także było pełne błędów logicznych czy uproszczeń, które nie sposób nawet teraz przełknąć. Jednak do najgorszych grzechów można zaliczyć fakt, że prócz chwytliwej nazwy, niewiele miało ono wspólnego z marką „Final Fantasy”. Rozczarowanie szybko sięgnęło zenitu, a film zniknął z repertuarów kin zanim ktokolwiek zdołał wykrzyczeć dłuższą „wiązankę”, przynosząc Square Pictures 51 mln. dolarów strat i po kilku tygodniach bankructwo.

GameExe View

Kolejna aktualizacja GameExe View

Dodał: , · Komentarzy: 0

Pogoda jest ostatnio mocno kapryśna i wyraźnie ubiera się w szkocką kratę – nie tego spodziewaliśmy się po początku wakacji oraz pierwszych dniach lata. Na dodatek w branży elektronicznej rozrywki panuje totalny marazm i smakowitych wieści jest jak na lekarstwo. Trzeba żyć od jednego konwentu do drugich targów i cieszyć się ochłapami, które od niechcenia zrzucają pod stół rozleniwieni developerzy. Pod tym względem to bardzo ciężki okres.

Choć z drugiej strony, wszędzie trzeba doszukiwać się jakichś pozytywnych rzeczy. Dzięki zmiennej aurze i braku innych „rozpraszaczy”, nasz zespół GameExe View pracuje pełną parą, wyrabiając 110% normy. Co ciekawego dziarska ekipa przetłumaczyła w czynie społecznym? Odpowiedź nie jest łatwa, gdyż w tym tygodniu dominuje zestaw mieszany, czyli trochę tego i ciut tamtego. Musicie więc przekonać się sami. Jak zwykle, zapraszam i gorąco polecam.

Guild Wars 2

ArenaNet nie oszczędza fanów swojej najnowszej produkcji – Guild Wars 2. Najpierw była zapowiedź i długi okres milczenia, potem huczne ujawnienie, dalsze milczenie i stopniowe dawkowanie informacji o klasach, mechanice, rasach i uniwersum. Człowiek czekał na te ochłapy i łapczywie je pożerał, zwiększając apetyt. I teraz bum, zawału można dostać! Nie wiadomo od czego zacząć, o czym napisać najpierw, co oglądać! Walka pod wodą! Specjalna broń do walki pod wodą!! Aparaty do oddychania pod wodą!!! Lochy!1!! 20 MINUT GAMEPLAYA!!!1!11 Mózg mi zaraz eksploduje!

guild wars 2, arena net, arenanet, ncsoft

Ale od czego macie takich świrów jak ja, piszących o tym dla satysfakcji i w czasie wolnym. Uporządkowałem dla was ten zalew informacji. Oraz oczywiście 20 minut gameplaya (!!!) – to wszystko w rozwinięciu.

Hobbit: Niezwykła podróż

„Hobbit” to dzieło z pokaźnym bagażem doświadczeń, które już kilkakrotnie stawało na krawędzi realizacji. Bankructwo MGM, gorączkowe zmiany reżyserów, słabnące zainteresowanie fanów, stopniowo rosnące niezadowolenie zaangażowanych aktorów, wrzody Petera Jacksona i nerwowe szukanie nowych scenerii w wyniku strajków na tle religijnym. Tak, wielu zarzuciłoby ten projekt już dawno temu i odłożyło go na inne, lepsze czasy, ale producentom filmowym potrzebny jest sukces na miarę „Władcy Pierścieni”.

Przygody Bilbo Bagginsa są kwoką znoszącą złote jaja, skazaną na kasowy sukces, więc w oczach hollywoodzkich potentatów warto zagryźć wargę i zapalić symbolicznego papierosa dla ukojenia nerwów, gdyż za kilkanaście miesięcy kurek z pieniędzmi zostanie odkręcony. Tym bardziej, że fantastyka przechodzi ostatnio miły renesans w kinematografii i trzeba to jakoś wykorzystać.

Wygląda na to, że limit pecha został już wyczerpany i ekranizacja „Hobbita” zaczyna wychodzić powoli na prostą. W celu udowodnienia tego wniosku, twórcy postanowili opublikować trzy pierwsze zdjęcia prosto z planu. Miłośnicy magów w szpiczastych kapeluszach i owłosionych stóp, będą wniebowzięci.

hobbit, martin freemanhobbit, martin freeman, peter jacksonhobbit, ian mckellen

Zgodnie z obecnie panująca modą, film został podzielony na dwie części. Pierwsza z nich trafi na ekrany naszych kin w grudniu 2012 roku, natomiast druga – dwanaście miesięcy później. Jest na co czekać?

Gra o tron
natalie dormer, margaery tyrell, gra o tron

Choć drugi sezon „Gry o tron” trafi na szklane ekrany dopiero na wiosnę 2012 roku, to nie oznacza, że do tego czasu będziemy siedzieć przed monitorami ze znudzonymi minami, przeglądając lakoniczne informacje o serialu HBO. Przeciwnie, stacja dobrze wie, że pomimo emisji finałowego odcinka, walka o widza wciąż trwa i trzeba stale podsycać atmosferę tego epickiego widowiska. Natomiast wyniki poszczególnych castingów są doskonałym materiałem do wielogodzinnych dysput pasjonatów, skupionych wokół sagi George’a R. R. Martina.

Szczerze pisząc, obstawiałem, że jakiekolwiek większe wieści usłyszymy dopiero na targach Comic-Con, które odbędą się w San Diego pod koniec lipca, ale jak widać twórcy nie zamierzali czekać tak długo. Pierwszą postacią, która zyskała swoją „nową twarz” jest Margaery Tyrell, jedyna córka lorda Mace’a Tyrella, pana Wysokoża. Jako że, ród mieniący się złotą różą na trawiastozielonym polu, to jedna z najpotężniejszych rodzin na południu Westeros, nadobna panna jest idealną partią dla każdego samozwańca pragnącego zasiąść na Żelaznym Tronie.

W skórę Margaery wcieli się Natalie Dormer, która zyskała sławę dzięki „Dynastii Tudorów”, gdzie zagrała uwodzicielską i tragiczną postać – Anne Boleyn, drugiej żony Henryka VIII. Dzieła stacji Showtime nie oglądałem, więc trudno mi obiektywnie ocenić tę decyzję, ale jak dla mnie to całkiem zgrabny wybór. Obawiam się jednak, że aktorka jest odrobinę za stara na tę rolę, aczkolwiek scenarzyści postarzyli już kilku bohaterów, więc myślę, że ten fakt można spokojnie przełknąć bez większej szkody dla naszych przełyków.

Game Exe

Tłusty Czwartek #91 – Wakacje!

Dodał: , · Komentarzy: 3
krowa!

Tak, to co widzicie obok na tym pięknym obrazku to jest krowa. Piękna, wspaniała krowa. W klimatach fantasy. Z jakąś ładną panią na grzbiecie. Taki fajny obrazek wpadł mi pod myszkę od komputera, zupełnie przypadkowo. Oczekuję, że w komentarzach znajdzie się pełno pochwał dla nieznanego artysty, żeby mi się po łbie nie dostało od naczelnika za wklejanie takich pierdół... Pomóżcie? I w ogóle co to zapytania w stylu "dlaczego krowa", co? To jest krowa. Kro-wa. Czy to nie wystarczający powód, żeby pojawiła się nawet tutaj? Też tak myślę. Następnym razem wyszukam Wam jakąś super ilustrację świnki morskiej. Albo świnki morskiej i krowy! Co Wy na to?

Deus Ex: Bunt Ludzkości

Jak będzie wyglądało Wasze życie za 16 lat? Jakie poglądy zamierzacie wyznawać? Czy pójdziecie z duchem czasu i całym sercem zaczniecie wspierać ideę nieskrępowanej augmentacji jako kolejnego etapu rozwoju ludzkości? Czy też wyjdziecie na ulice, wykrzykując hasła nawołujące do ograniczenia bio-wszczepów, upatrując w nich zagorzenia dla istoty człowieczeństwa, które starają się przeforsować chciwe korporacje do uzyskania własnych, egoistycznych celów? Nie da się ukryć, że to trudna, bioetyczna kwestia, wymagająca wielu godzin dysput oraz refleksji.

Radzę się zastanowić już teraz, gdyż w 2027 roku nie będzie na to czasu. Ten świat Was zje i wypluje bez słowa wytłumaczenia. Od tego komu zaufacie i jaką drogą podążycie, będzie zależeć Wasze życie. No cóż, przynajmniej w teorii.

Plik wideo nie jest już dostępny.

Zapowiada się ciekawie – kontrowersje, brudne gierki chciwych korporacji, słodziutki cyberpunkowy klimat i dużo tekstu, który czyni te fundamenty stabilniejszymi i silniejszymi. To wszystko sprawia, że data 27 sierpnia już od dawna zakreślona jest w moim małym kalendarzyku grubym, czerwonym mazakiem.

Wczytywanie...