Wody głębokie jak niebo

3 minuty czytania

Są książki, które wystarczy przeczytać tylko raz, by na zawsze pozostały w pamięci. „Wody głębokie jak niebo” stoją na mojej półce i wystarczy, że wyciągnę rękę, bym znów zanurzyła się w baśniowej krainie, którą stworzyła Anna Brzezińska. Nie muszę tego robić, wystarczy, że tylko zamknę oczy i jestem w stanie przenieść się do świata wykreowanego przez autorkę, bez powtórnego czytania książki. Niewielu twórcom udaje się podobna sztuka, jednak moim zdaniem w przypadku pani Brzezińskiej nie jest to specjalnym zaskoczeniem.

Opowieści o Twardokęsku i babci Jagódce przyzwyczaiły mnie do tego, że w książkach pani Anny spotykam się z realiami stylizowanymi na średniowiecze, bohaterami uwikłanymi w trudne, często nawet irracjonalne sytuacje, a przede wszystkim z magią, która u autorki nabiera cech bardziej… indywidualnych. „Wody głębokie jak niebo” mają to wszystko, jednak z całą pewnością mogę stwierdzić, że książka jest zupełnie inna niż te, o których wcześniej wspomniałam. Można ją porównać do dzieł renesansowych mistrzów malarstwa – z pozoru prosta, lecz zawierająca w sobie pytania, tajemnice i zagadki, niosąca niepokój.

Akcja opowieści rozgrywa się na Półwyspie, położonym w malowniczej krainie zamieszkiwanej przez najdziwniejsze istoty – demony, smoki, syreny, ludzi… Tak, z całą świadomością do dziwnych stworów krainy zaliczyłam ludzi, jednak póki co nie wybiegajmy za bardzo do przodu.

Właśnie pętaniem demonów i zaklinaniem ich we wszystko, co podsunie im niejednokrotnie wypaczona wyobraźnia, szczycą się błękitnoocy czarownicy, władcy Półwyspu. W głównej mierze to o nich są te opowiadania, o postaciach, które chcą sprawić, aby niemożliwe stało się możliwym. I bardzo często płacą za to własnym życiem, bo demony nie wybaczają. Przyzywane z dziewięciu ponadksiężycowych sfer, wiązane z materią, służące jako budulec wspaniałych miast magów, aż wreszcie używane do kształtowania ludzi wedle woli czarnoksiężników. Raz uwolnione spod ich władzy demony są w stanie obrócić wszystko w proch, łącznie ze swym panem (jeżeli ten nie posiada wystarczającej mocy, by znów zapanować nad istotą), nim ulecą w swe ojczyste sfery.

Poprzez zawarte w zbiorze opowiadania poznajemy historię Półwyspu: od złotego wieku chwały i potęgi, poprzez stulecia powolnego upadku magii, aż po czasy, w których mnisi zaciekle zwalczają każdy, nawet najdrobniejszy jej przejaw. Bohaterowie są owiani legendarną mgiełką, która sprawia, że ich postacie przewijają się przez całą książkę, bo właśnie tak ona jest skonstruowana – jako legendy i bajania, przekazywane drogą ustną z pokolenia na pokolenie. Fabuła jest utkana niczym kunsztowny gobelin z jednego z opowiadań. Subtelna i złożona, gdzie nitki bohaterów splatają się ze sobą czasem w bardzo nieoczekiwanych miejscach, mają na siebie wpływ i nagle… znikają, by znów za kilkanaście stron pojawić się w nowym, niespodziewanym kontekście. Cała prawda nigdy nie jest nam serwowana od razu – autorka dba, aby granica pomiędzy rzeczywistością a legendą była ciągle rozmyta.

Już podczas lektury pierwszego opowiadania odniosłam wrażenie, że świat w nim przedstawiony jest łudząco podobny do historycznych Włoch, pełnych przecież monumentalnych, jak i dziwnych perełek architektonicznych. Jak już wcześniej wspominałam, „Wody głębokie jak niebo” są zbiorem opowiadań, które polecam czytać po kolei, aby w pełni cieszyć się wszystkimi zaletami książki. Do wyjątku należy pierwsza i ostatnia opowieść, które przedstawiają chwałę i upadek Półwyspu – je można spokojnie przeczytać „na wyrywki”. Brzezińska zrezygnowała tym razem z postaci głównego bohatera, którego losy moglibyśmy śledzić – książka jest jakby sagą, która ilustruje losy kolejnych pokoleń mieszkańców Półwyspu, dzięki czemu każde opowiadanie może stanowić odrębną całość. Jednak tak jak wspomniałam – polecam ich lekturę w kolejności chronologicznej.

Chciałam zaznaczyć, że „Wody głębokie jak niebo” to nie tylko misternie utkane historie, ale także opowieści zawierające drugie dno, metaforyczny sens, którego możemy nie dostrzec, jeżeli czytamy nieuważnie. Śledząc losy bohaterów widzimy, że czego by nie zrobili, i tak nieuchronnie zbliżają się do klęski. Przypomina mi to trochę koncepcję starożytnego fatum, przed którym nie ma ucieczki, obrony, które musi się dopełnić, choćby było najstraszliwsze. Demony można porównać do uczuć i emocji, nad którymi nie zawsze potrafimy zapanować, a magowie to przecież tylko zwykli ludzie, którym nieobce są przyjemności i pragnienia. Są przy tym pełni zawiści i czerpią satysfakcję ze sprawowanej władzy.

Przyznam, że na początku „Wody głębokie jak niebo” traktowałam nieco po macoszemu, jednak gdy już po nie sięgnęłam i zagłębiłam się w lekturze… utonęłam. Przy pierwszym opowiadania, gdzie jeszcze wszystkie nazwy, które widziałam po raz pierwszy, były dla mnie obce i nic mi nie mówiły, poruszałam się nieco po omacku, lecz potem z niecierpliwością przewracałam kartki, byle dowiedzieć się, co dalej.

Okładka mnie nie zachwyciła, jednak w tym przypadku nie robiło mi to większej różnicy. Posłużę się wytartym sloganem współczesnego społeczeństwa: „liczy się wnętrze”. A nic nie toczyło owego wnętrza od środka, jeśli nie liczyć jednej czy dwóch drobnych literówek. Anna Brzezińska po raz kolejny zaserwowała mi podróż pełną nieprzewidywalności, której bardzo długo nie zapomnę. Gorąco polecam!

Ocena Game Exe
9.5
Ocena użytkowników
-- Średnia z 0 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...