"All Change" – "Wielkie zmiany" – tym hasłem pożegnał widzów ciepło przyjęty pierwszy sezon "Wikingów". Ich zapowiedź widzimy już we wspomnianym odcinku, obfitującym w brzemienne w skutkach wydarzenia. Skoro mamy do czynienia z wikingami, nie może rzecz jasna zabraknąć nieodłącznych dla nich wojen. Tych czeka nas bez liku – zarówno przeciwko Anglosasom, jak i między samymi jarlami.
Zdrada Rolla od potajemnych rozmów w komnatach pałacu na Götaland przejdzie w czyn. "Braterska wojna" stanie się faktem, lecz nie na długo. Pomiędzy jarlami dojdzie do ugody i postanowią o wspólnej wyprawie, Ragnar zaś przebaczy bratu. Owa ugoda zostanie jednak szybko zerwana przez nieufnego króla Horika, co doprowadzi do najazdu Borga na ziemie Ragnara. Borg będzie pewny swojego triumfu, a w jego samozadowoleniu utwierdzi go wieszcz, który przepowie mu, że będzie orłem...
Nie zabraknie również konfliktów z chrześcijanami. Zarówno w walkach przeciwko Borgowi, jak i Anglosasom, jarla Ragnara i króla Horika wesprze nie kto inny, jak jarl Ingstad... lecz kim jest ów Ingstad?
Przejściowy romans Ragnara z księżniczką Aslaug pozostałby tajemnicą, gdyby nie wpadka. I właśnie w sprawie owej wpadki przybywa ona wraz ze swoimi tarczowniczkami do Kattegat po alime... małżeństwo z Ragnarem. Nie zagłębiając się w szczegóły, powiem, że Lagertha odrzuca propozycję trójkąta i odchodzi wraz z synem Bjornem. Nie zapomną jednak o Ragnarze – powrócą w najmniej oczekiwanym momencie... Zważywszy na niewielką rolę Lagerthy odkąd jej mąż został jarlem, przy jednoczesnym potencjale drzemiącym w tej postaci, decyzja scenarzysty o uniezależnieniu jej od Ragnara była strzałem w dziesiątkę.
Zmiany zachodzą również w życiu Athelstana, który wraca do duchownej szaty i ksiąg. Popada w coraz większe rozdarcie i zagubienie między dwoma światami – światem chrześcijan oraz bogów nordyckich. I kontynuuje rolę pośrednika pomiędzy nimi. Król Egbert, na którego dworze przebywa, wydaje się być swoją osobowością bliski mu i Ragnarowi – nie jest wrogi Normanom za ich odmienność kulturową czy religijną, jest za to oczarowany pogańskim Rzymem, którego pisma tłumaczy dla niego znający łacinę mnich-wojownik.
Względem poprzedniego sezonu serial zyskuje z całą pewnością na rozmachu – Ragnar staje się już nie tylko jarlem, lecz w końcu sięga również po tytuł króla. Większa jest skala tak bitew, jak i intryg. Zwiększa się zwłaszcza w fabule rola tych drugich, co zdaje się być ukłonem w stronę fanów "Gry o tron", dla których "Wikingowie" mogą stać się miłą odskocznią między kolejnymi sezonami.
Z drugiej jednak strony atmosfera serialu od pierwszego sezonu zmienia się diametralnie. W pałacowe intrygi rodem z sagi "Pieśni Lodu i Ognia" widz zostaje wrzucony wprost ze świata o iście thorgalowej otoczce. Choć wciąż wciąga i jest interesujący, zaś grany przez Travisa Fimmela Ragnar pozostaje charyzmatyczny – tęskno do klimatu poprzedniego sezonu, gdy był on co najwyżej jarlem niewielkiego Kattegat. Szkoda również, że nie zostaniemy uraczeni muzycznie niczym na miarę utworu z czwartego odcinka pierwszego sezonu, który towarzyszy drużynie Ragnara przy łupieniu Hexham. Choć kompozycja ze sceny wykonywania krwawego orła również ma swój klimat, efekt daje głównie jako element całości, gdyż ten pierwszy jest znakomity sam w sobie (znany mi był zresztą na długo przed obejrzeniem serialu).
Kto zachwycił się pierwszym sezonem, ucieszy się również drugim. Każdemu, kogo interesują dzieje wikingów czy wieków ciemnych, wciąż można widowisko śmiało polecić. Po ten serial powinien sięgnąć również każdy znudzony fan GoT, gdy tylko skończy się szósty sezon. Kolejna seria wciąż jest klimatyczna, realistyczna w przedstawieniu wydarzeń i postaci oraz nie stroni od brutalności – jednocześnie nie traktując jej jako infantylnego wabika na widza.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz