Mój stosunek do kolejnych komiksów osadzonych w uniwersum "Wiedźmina" od Dark Horse, choć ogólnie pozytywny, przyjmuje kształt sinusoidy przychylniejszej dla numerów nieparzystych. Podobnie stało się i tym razem, zaś "Zatarte wspomnienia" – piąty tom tego cyklu – tym razem zaskoczył mnie nad wyraz pozytywnie. Przestrzec od razu muszę, iż specjalistą od komiksów nie jestem. Moja znajomość tego medium ogranicza się do wąskiego grona dzieł – poza "Wiedźminem", również "Thorgala" i tetralogii "W poszukiwaniu Ptaka Czasu". Swoją ocenę wyrażam więc bardziej z pozycji "wiedźminofila".
W ogólnym zarysie, fabuła jest następująca: Z uwagi na deficyt potworów na Północy pozbawiony zleceń wiedźmin Geralt udaje się do królestwa Poviss, gdzie burmistrzyni miasta Bardżewo zleca pozbycie się miejscowych Mglaków. Na marginesie, w tym miejscu komiks wydaje się bardziej nawiązywać do opowiadań Andrzeja Sapkowskiego, gdzie rzeczywiście problem wiedźmińskiego bezrobocia miał miejsce, niż do gier, w których nie przypominam sobie, aby ta posada była jakkolwiek zagrożona. Wracając jednak do głównego wątku, sprawa prędko się komplikuje, zaś postawa zarówno samej pani burmistrz jak i miejscowego maga jest nad wyraz podejrzana.