Age of Decadence

5 minut czytania

To tutaj codzienność. Spiski, skrytobójstwa i niczym nieograniczona walka o władzę.

Wszelkie uroki dekadencji
Glen Cook „Czarna Kompania”

age of decadence

Developerzy ze studia Iron Tower określają „Age of Decadence” mianem turowego postapokaliptycznego cRPG – a low fantasy. Gdy jeszcze doda się do tego inspirację starożytnym Rzymem, można uznać, że autorzy napchali do opisu przypadkowych, fajnie brzmiących przymiotników mających przyciągnąć uwagę graczy bez oglądania się, czy składniki do siebie pasują. Po kilkukrotnym przejściu gry mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że twórcy wyszli ze swojego zadania obronną ręką oferując graczom spójne i interesujące uniwersum, w którym żaden z wymienionych wcześniej przymiotników nie wydaje się nie na miejscu i oddali w ręce graczy długą oraz wciągającą grę.

age of decadence

Nasza przygoda rozpoczyna się w Teron – małej upadającej mieścinie należącej do niegdyś najpotężniejszego rodu – Daratan. Wszystko zaczyna się od zdobycia przez bohatera mapy wskazującej miejsce ukrycia starożytnej wiedzy. W jaki sposób świstek papieru wpadnie w nasze ręce, zależy od pochodzenia naszego bohatera. Do brodzenia w spiskach, zdradach i trudnych wyborach moralnych możemy ruszyć jako skrytobójca, kupiec, pretor, mistrz wiedzy itd. Łącznie przeszłości jest osiem. Oprócz innych początków (dla przykładu jako skrytobójca zabijamy kupca na zlecenie i zabieramy mapę z jego zwłok, a jako mistrz wiedzy kupujemy ją) nasza młodość wpływa na kilka innych rzeczy; na początkowe stosunki z frakcjami trzęsącymi światem, dostęp do innych zakończeń i domyślne statystyki postaci.

Droga do naszego ostatecznego celu usiana jest przeszkodami i niebezpieczeństwami. Można grać jako samotny wilk i nie przejmować się otaczającym nas światem, lecz jest to złe wyjście. Nie sprzymierzając się z jakąkolwiek grupą stracimy ogromne ilości punktów umiejętności i złota, a w kulminacyjnym momencie okaże się, że najważniejsze drzwi opierają się naszym próbom sforsowania, a przeciwnicy momentalnie robią z nas siekane kotlety. Dlatego najlepiej już w Teron dogadać się z przedstawicielem danej grupy i razem z naszymi towarzyszami ukształtować świat według wizji lidera. Nie skłamię, jeśli napiszę, że fabuła każdej frakcji jest tak bogata, ma tyle mocy i jaj, że mogłaby wystarczyć na główną historię samodzielnej gry.

age of decadence age of decadence

Będąc pretorem rodu Aurelian cały czas miałem usta otwarte z podziwu i z niecierpliwością wyczekiwałem kolejnego zadania. Wrażenie robi również ilość opcji pozwalających na ukształtowanie fabuły wedle naszego mniemania. To chyba pierwsza gra, w której po każdej decyzji wczytywałem poprzedni zapis i kilkakrotnie sprawdzałem inne rozwiązania. Skoro mowa o fabule, muszę napisać o sposobie jej przedstawiania, czyli o dialogach. Tak świetnie napisanych nie widziałem chyba od czasów legendarnego „Planescape: Torment”. Każda wymiana zdań jest przyjemnością dla oczu, czy to wypełniona wulgaryzmami rozmowa ze zwierzchnikiem gildii kupców, czy filozoficzne rozważania na temat istoty pieniądza i władzy z rolnikiem spotkanym przypadkowo na targu. Dialogów jest tak wiele, że niektóre zadania poboczne są oparte tylko na nich. Co ciekawe, twórcom udało się tak skonstruować grę, że można ją ukończyć bez zabijania kogokolwiek. Z każdej sytuacji dało się wyłgać, zastraszyć przeciwnika albo wręczyć mu opłatę przyjaźni.

age of decadence

Uniwersum wyróżnia się na tle innych pozycji. Zaskakuje oryginalnością i intryguje kolejnymi odkrytymi sekretami. Chyba od czasu „Maski Zdrajcy” nie miałem takiej przyjemności w badaniu świata i zaglądaniu w każdą dziurę. Z powodu dużej regrywalności występuje jednak pewien problem. Tak samo jak w „Planescape: Torment” najwięcej tajemnic poznają bohaterowie oczytani i wykształceni. Bohaterowie stawiający na muskulaturę odbiją się od starożytnych tekstów i mechanizmów.

Wszystkie napotkane podczas naszej podróży postacie są świetnie napisane i wiarygodne psychologicznie. Na naszej drodze napotkamy różne typy ludzi: złodziei, świętych, cyników, wizjonerów. Każdego z nich da się zrozumieć, każdy ma swoją motywację wywodzącą się logicznie z jego przeszłości i sytuacji, w której się znajduje. W tym świecie nie ma pradawnego zła i wspaniałych bohaterów – są tylko ludzie dokonujący wyborów i muszący żyć z ich konsekwencjami. To wszystko jest prawdziwe i realistyczne. Dodatkowo podoba mi się, że autorzy nie epatują seksem i przemocą, stawiając na bardziej dojrzałe budowanie klimatu. To nie „Dragon Age”, gdzie zabicie szczura skutkuje komiczną fontanną krwi.

Jeśli jednak nie jesteś fanem gładkiej gadki, a napotkane przeciwności wolisz rozwiązywać przemocą, nie zawiedziesz się. Niemal każde zadanie można zakończyć przelewem wrażej krwi. Walka rozgrywa się w trybie turowym podobnym do pierwszych gier z serii „Fallout”. Gdy tylko napotkamy przeciwnika, czas staje w miejscu, a każde przedsięwzięcie zaczyna kosztować określoną liczbę punktów akcji. Trzeba przyznać, że autorzy zadbali o zróżnicowanie walki. Do wyboru mamy osiem typów broni i kilkanaście typów ciosów. W przeciwieństwie do większości gier cRPG nie różnią się tylko wyglądem i ilością zadawanych obrażeń. Każda broń ma inne zastosowanie i efekty specjalne.

age of decadence age of decadence

Długa włócznia będzie nieocenioną bronią na otwartej przestrzeni, pozwalając nam na trzymanie przeciwnika na odległość. Jednak w ciasnym pomieszczeniu staje się nieporęczna i wystawia nas na atak. Sztylet zaś w mgnieniu oka doprowadzi do wykrwawienia nieopancerzonych wrogów, ale przeciwko celowi w ciężkiej zbroi stanie się bezużyteczny. Walka jest przy tym bardzo wymagająca. Przeciwnicy mają takie same umiejętności i statystyki jak my. W dodatku początkowa liczba punktów życia nie zmienia się przez całą grę, więc jeśli twoje HP wynosi 30, daruj sobie walkę. Pokonanie jednego przeciwnika może być wyzwaniem, a trzech albo pięciu to wyczyn godny umieszczenia w legendach. Jeżeli do tego dojdzie brak możliwości zapisu i leczenia podczas starć, otrzymujecie obraz brutalnej rzeczywistości „Age of Decadence”. W żadnym innym cRPG nie starałem się tak aktywnie unikać walki. Czasami wczytywałem kilkakrotnie i zgadzałem się na niepasujące mi warunki, byle tylko miecze pozostały w pochwach. W innym przypadku czekał na mnie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ledwo stojący przeciwnik dobijał mojego bohatera.

age of decadence age of decadence

Czas na małe narzekanie. Główny wątek jest pretekstowy. Składa się tylko z czterech zadań i przez większość gry nawet o nim nie myślimy. Dziwi to, gdyż – jak już wspomniałem – większość zadań pobocznych stoi na wysokim poziomie. Wątki rozgrywające się w ostatnim mieście – Ganezzar – zbyt szybko się kończą. Ledwo przybędziemy do miasta, już trzeci rozdział ma się ku końcowi, a my ruszamy do finałowej lokacji. To boli, ponieważ fabuła zaserwowana w mieście rodu Crassius jest intrygująca i powinna mieć więcej miejsca i czasu, aby rozkwitnąć. Szkoda, że istnienie systemu frakcji nie ma większego wpływu na rozgrywkę.

age of decadence

Temperatura stosunków mojego skrytobójcy z Gwardią Imperialną sięgnęła w połowie gry niemal zera absolutnego (dokładniej wynosiła -30) i nic. Nikt nie chciał mnie zabić, żołnierze traktowali mnie jak zwykłego przechodnia, nikomu nie przeszkadzało, że koleś, który wielokrotnie przeszkodził gwardzistom w ich planach, stoi pod drzwiami i robi głupie miny. Szkoda, że nie rozwinięto bardziej tego pomysłu, nie zaoferowano nam ataków na naszą postać lub listów gończych albo choćby słownej reakcji wrogiej frakcji. Oprócz tego walka kuszami jest strasznie irytująca. Kusza to potężna broń, ale po każdym strzale trzeba ją przeładować. Żeby tego dokonać, trzeba najpierw wybrać opcję przeładowania, później typ bełtu, a na koniec metal, z którego wykonano pocisk. Jedno przeładowanie wymaga od nas mozolnego przeklikiwania się przez kolejne opcje menu. Nie można było dać domyślnej opcji wyboru pocisków używanych podczas walki? Nie zwracam wielkiej uwagi na grafikę. Jeżeli dostanę wciągającą historię i dobry gameplay, będę grał nie zważając na szkaradność gry. Nie rozumiem tylko, czemu gra wyglądająca na 2004 rok ma problemy z płynnym chodzeniem na komputerze sprzed kilku lat. Należy również wspomnieć o paru ufundowanych przez nią wycieczkach do pulpitu.

age of decadence age of decadence

Iron Tower dowiodło jednego. Do stworzenia świetnej gry nie potrzeba kilkudziesięciu milionów dolarów na produkcję, kolejnych iluś tam na reklamę czy udziału znanych gwiazd. Wystarczy ciekawy pomysł, dobre wykonanie i nieszatkowanie gry na sprzedawane później DLC. Z całego serca polecam „Age of Decadence” wszystkim fanom dobrych gier. Może twórcy przeprowadzą niedługo jakąś zbiórkę na KickStarterze.

Plusy
  • Dojrzały klimat
  • Przepięknie napisane dialogi
  • Interesujący bohaterowie poboczni
  • Wysoka regrywalność
  • Wspaniała ścieżka dźwiękowa
  • Fabuła każdej gildii starczyłaby na samodzielną grę
  • Dużo lokacji
  • Duże możliwości rozwoju bohatera
  • Wysoka ilość skillcheków w dialogach i interakcjach w świecie gry
  • Wymagająca walka...
Minusy
  • ...która momentami bywa zbyt wymagająca
  • Poziom trudności całej gry czasami jest zbyt wysoki
  • Monotematyczni przeciwnicy
  • Słaba optymalizacja
  • Marny wątek główny
Ocena Game Exe
9
Ocena użytkowników
7.57 Średnia z 7 ocen
Twoja ocena

Komentarze

0
·
Chyba właśnie odnalazłem kolejną "ofiarę" wieczorów po ukończeniu Świątyni Pierwotnego Zła.
0
·
Bardzo fajnie się zapowiada. Silny nacisk na fabułę, rozwinięte dialogi i osadzenie gry w realiach inspirowanych starożytnym Rzymem- jak dla mnie miodzio.

Cieszy też turowy system walki- od kiedy niedawno zagrałem w Divinity: Original Sin (wspaniała gra, bije na głowę Pillars of Eternity według mnie), jestem zdania, że to najlepsze rozwiązanie w cRPG, ponieważ stawia na taktyczność starć.
0
·
Zapowiada się ciekawie. Z opisu podoba mi się ten nacisk na fabułę, klimat i wybory. Czyżby cichy hit?
0
·
Nie taki cichy Opinie są dobre.
0
·
Fajna gra, ale dość trudna. Ciężko zrobić postać, która byłaby dobra jednocześnie w walce i w gadce, a jak jeszcze chcemy poduczyć ją w innych umiejętnościach to już w ogóle odpada. Tak więc trzeba się od początku specjalizować, więc albo jesteśmy dobrzy w walce, albo w dialogach, albo w umiejętnościach typu otwieranie zamków, skradanie, przez co omija nas sporo questów. Mój kusznik dyplomata z początku radził sobie nieźle, ale po dotarciu do trzeciego aktu chyba sobie odpuszczę tą postać. Za późno zdałem sobie sprawę z przydatności alchemii, lore, czy crafitingu, a nie mam dość punktów umiejętności aby teraz zacząć je rozwijać. Pewnie zacznę od nowa za jakiś czas.

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...