Cykl Demoniczny Bretta to seria, z którą spędziłem ogromną ilość czasu. Mroczny świat i zamieszkujący go bohaterowie mieli w sobie coś, co przyciągało do książek i nie chciało puścić, trwając przy czytelniku tak podczas lektury, jak i przez długi czas po niej. Nie będę ukrywał, od czasu pierwszych zapowiedzi z niecierpliwością czekałem na kolejną historię z tego uniwersum. A teraz z przyjemnością mogę zdać relację ze swych doświadczeń z pierwszą księgą ”Pustynnego Księcia”, stanowiącej początek Cyklu Zmroku.
Od czasu, gdy Arlen poświęcił się, urządzając ciężką rzeź skażającym ten świat demonom, minęło już 15 lat. Przez ten okres zaczęło dorastać nowe pokolenie, które nie musi obawiać się nocy. Spokój jednak jest tylko tymczasowy. Jak przystało na nastolatków, nadszedł dla nich czas kwestionowania ścieżek rodziców i szukania własnej. Jednak bunt nigdy nie jest prosty, a te dzieciaki nieświadomie patrzyły śmierci w oczy więcej razy, niż można się spodziewać. Przyszła pora, by stawili czoła knowaniom demonów i ludzi. Ich rodzice uratowali świat, oni muszą go teraz poprowadzić.
Świat ukazany na kartach książki uległ pewnym zmianom, jednak nie są one aż tak inwazyjne, jak mogłoby się wydawać. Ostatecznie od czasu ostatniej wielkiej bitwy z demonami upłynęło raptem 15 lat. Jak dotąd wszyscy, którzy tego końca doczekali, nadal żyją. Dzięki wspólnym wysiłkom ich domy stają się lepszymi miejscami, jednak jako starsze pokolenie, które dobrze zna terror nocy, mają w obowiązku podtrzymać tradycje, które niejednokrotnie ratowały im życie. Należy też pamiętać, że zmiany dotarły tylko do części miejsc. W niektórych lokacjach zagrożenie ze strony otchłańców nadal jest poważne, zaś społeczeństwo pozostało zasadniczo niezmienione. Dzięki temu uzyskujemy dobrą mieszankę tego, co znamy i nowości, która może otworzyć przed nami nowe drzwi.
Podobna sytuacja ma miejsce w aspekcie ukazanych postaci. Stara gwardia jest obecna i ma się lepiej lub gorzej, odgrywając istotną rolę w nowych wydarzeniach. Niemniej pałeczka głównych bohaterów została przekazana Olive i Darinowi, ”córce” Leeshy i Jardira oraz synowi Arlena i Renny. Tu warto też zwrócić uwagę na zmianę modelu narracji. W poprzednich częściach narrator przybierał perspektywę poszczególnych herosów, ale dalej był postacią stojącą z boku. Tym razem tę rolę pełni właśnie nasza para nastolatków, co tworzy nieinwazyjną, ale zauważalną różnicę. Jako że jeszcze nie wszystkie dostępne osoby pokazały się na scenie, to tu nowa seria zostawia sobie jeszcze spore pole do popisu. Co do balansu między pierwszą dwójką, to z początku jest mniej więcej po równo, by pod koniec uległo to dużemu zachwianiu.
Co do rozważań głębszej natury, to tutaj sprawa przedstawia się dość prosto. O ile w Cyklu Demonicznym głównych bohaterów poznawaliśmy, gdy byli jeszcze dziećmi, to wtedy temu etapowi poświęcono mniej czasu, dość szybko przenosząc nas do chwil, gdy byli już starsi. Tym razem całą, całkiem grubą książkę, poświęcono parze nastolatków. Okres dojrzewania rzadko kiedy jest prosty, a ich dodatkowo obciąża otaczający świat. Oczekiwania związane z cieniem ich rodziców, zakazy, których nie rozumieją i z którymi próbują walczyć, starania mające na celu odnalezienie ich własnej drogi. W ten sposób dzieło zyskuje bardziej młodzieżowy charakter, ale nadal zajmuje się cięższymi tematami.
Jako wieloletni fan serii z niecierpliwością wyczekiwałem tej pozycji i zabrałem się za nią z istną zaciekłością. To ewidentnie kawał dobrej literatury, jakiej nauczyliśmy się spodziewać po pisarzu. Nie będę jednak kłamał, można znaleźć tu pewne potknięcia, z których najważniejszymi są dość poważne cliffhangery, którymi kończą się oba wątki. Mogę bez wyrzutów sumienia polecić dzieło, ale poganiam wszystkich odpowiedzialnych, by kolejna księga ukazała się już niedługo.
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz